Przyleciały prezenty w licznej gromadzie.
Szaracze kwiczoły. Dzięki Wam wiem, że kwiczoły, choć nie kwiczą, tylko żrą jabłka.
I jemiołuszki stadne.
Panna ogrodowa ubrała etolę stosowną do okoliczności dnia, pogody i przyrody.
Zobaczcie piękną fakturę futerka.
Dziura nie do likwidacji. Prędzej zlikwiduję wszystko, więc omińcie.
I...
Niektóre z Was ainteresowała kanapa... A że to kanapa z historią, no to ta historia właśnie...
Mebel nie nowy, ma trzynaście lat. A było tak.
Marzyła o niej moja młodsza córka. Marzenie się spełniło i kanapa stanęła dumna nowa i piękna w wynajętej kawalerce w Poznaniu. Niestety, wkrótce zaczęła służyć Jej jako kanapa marzeń, wylanych łez, niepewności i wielkiej tęsknoty za dzieckiem. Zagrożona ciąża, leżeć, leżeć, leżeć. Leżała więc. Na przemian - w szpitalu i na kraciastej kanapie. Mama daleko. Kanapa utulała więc i kołysała, aż zdarzył się cud i po miesiącach niepewności na tejże kanapie karmiła swoją córeczkę, tę samą która na omawianej kanapie leży z pieskiem; patrz poprzedni post. Potem kanapa powędrowała z Nią do innego miasta, potem do innego życia, aż po wielu perypetiach, zawirowaniach zastąpiła ją nowsza, wygodniejsza, inna.
O tym, że kanapa trafi do nas zadecydowałyśmy jednomyślnie. Marzenia spełnione i łzy wylane nie mogły pójść w zapomnienie i na poniewierkę.
Kanapa u mnie w pokoju zwanym "gościnnym", choć każdy gość mówi o nim "mój pokój". Tak sobie roszczą, jak się goszczą.
Mimo licznych ubytków na lamówkach dalej służy. Gościom do spania i mnie do czytania i oglądania brzozy za oknem tarasowym. Utulają poduchy i różany kocyk.
W naszym domu kanapa snuje dalej swoją historię. Pojawiła się piękna jadowicie zielona plama z kosmosu. Chyba z kosmosu, bo nikt się nie chce przyznać do jej powstania, a ufoludkowy kolor coś znaczy. Jest też mniejsza plamka tej samej barwy i koślawy napisik MAMA. Powstał może z tęsknoty, może dla wprawy w nauce pisania. Autor "tekstu" nie znany, ale podejrzenia są. na szczęście poduch są odwracalne.
Nad kanapą stareńki anioł z nieudolnie naprawionym złamanym prawym skrzydłem, kupiony po urodzeniu pierwszej córeczki. Wierzcie mi, że aniołki nie latały wtedy po domach tak masowo, jak teraz. Wyprzedziłam trendy o lata świetlne.
Obok kanapy beznadziejne sosnowe szafki w nowych szatach kolorystycznych - zdolna ręka M. - zmieniły się w wielce sympatyczne mebelki z okolicznościowymi zmiennymi aranżami.
A z drugiej strony ukochane lustro.
Widzicie tę cudną w kolorze, i nie tylko, bluzeczkę odbijającą się w lusterku? O niej następnym razem.
Trzymajcie się, bo ponoć dziś najbardziej denny dzień roku, to zła wiadomość, ale za TYLKO dwa miesiące wiosna! I tą dobrą wiadomością kończę.
Pozdravka.
Ale dużo ptaszków do Ciebie przyleciało! Wygląda to jakby bardziej ptaszki 'rosły' na drzewie a nie jabłka :) Super widok!
OdpowiedzUsuńLatem rosną jabłka, zimą ptaszki, dobre! A takie miałam obiekcje, że je na drzewie zostawiłam..
UsuńJakie piękne stadko i do tego jemiołuszki!!! Nie udało mi się ich spotkać w tym roku, ominęły mój kawałek świata i poleciały do Was gdzieś tam na południe ode mnie.
OdpowiedzUsuńJa też przyjmuję dzisiaj życzenia, tort kupiony, czekam na swoich ukochanych gości, wszystkiego najlepszego Ci życzę.
Pozdrawiam serdecznie.
Wzajemnie! Świętujemy razem.
UsuńNie mam w tym roku owoców winogron, pozostawionych na krzakach to i kwiczołów, jak na lekarstwo.
OdpowiedzUsuńJemiołuszki, duże stadko, cudne ptaszki widziałam 3 lata temu na głogach , rosnących na wałach kolejowych . Tego roku wszystkie głogi wycieli....
Wiem, dlaczego podobała mi się Twoja kanapa. Mam podobną tyle,że w tulipany.
Twoja jest jednak cenniejsza, bo ma bogatą historię.
Serdeczności Gaju
U mnie to towarzystwo pierwszy raz, a wszystko z powodu nie zerwanych jabłek.
UsuńTwoja kanapa tez swoją historię zbuduje.
Ptasi jarmark u Ciebie w ogrodzie :) Bardzo mi sie ten kolorowy, pierzasty tlum podoba, zaluje, ze u mnie tak malo i gownie sikorki.
OdpowiedzUsuńA na zyczenia i ja czekam, bo odobnie jak Ty jestem wczesna mama a teraz babcia :)
Pozdrowienia :)
Nie załadowało odpowiedzi.
UsuńMłode mamy, to młode babcie, pod warunkiem, że środkowe pokolenie nadąży w sztafecie pokoleń.
Bywają historyczne przedmioty, a Ty masz przedmiot z historią... też fajnie:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Młodą Babcię
Fajnie napisane.
UsuńMłoda babcia dziękuje.
Ptaki przepiękne, obejrzałam ze trzy razy:)I na pewno wrócę do nich. Dzieci to skarb:) Bezcenny skarb:)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJasne, że skarby i to bezcenne. Wracaj, oglądaj!
UsuńAleż historia . Dobrze że kanapa wróciła do Was;-)
OdpowiedzUsuńLustro -ODLOTOWE!!!
Całuski
Dana
Lustro, kanapa, lampa - Ikea.
UsuńDzięki.
Wszystko wprost śliczne. Ptaki, historia o kanapie i ten przekochany amorek:)
OdpowiedzUsuńDziękuje, szczególnie za amorka.
UsuńMnóstwo ptaszków u Ciebie. Kanapa przepiękna z historią.
OdpowiedzUsuńSą ptaszki, będzie wiosna! Ciekawe, jaką historię kanapa jeszcze wysnuje...
UsuńJa tez lubię przedmioty z bagazem sentymentalnym. Nie muszą błyszczeć, lepiej jak wzruszają i przywołują wspomnienia. Pozdrawiam cieplutko (też czekam już na wiosnę)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100 %!
UsuńTrafiłam dzisiaj przypadkiem w to miejsce , które jest Twoim ogrodem i padłam ..jak tu pięknie ..pozwól , że zostanę na dłużej i nacieszę się tym pięknem
OdpowiedzUsuńZostawaj, ciesz się, miły mi każdy, kto tu bywa.
UsuńPiękne zimowe widoki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zapraszam do mojego drugiego bloga.
http://fotografia-w-sieci.blogspot.com/
Dziękuję, nie omieszkam wpaść.
UsuńMysle, ze kazdy przedmiot w domu ma swoja historie. A kanapa po tylu latach i zaslyszanych historiach ma sie swietnie!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Tak, każdy przedmiot ma historię. Jak ja się cieszę, że nie pozbyłam się mebli po Rodzicach, że są ze mną, jak wtedy, w domu rodzinnym.
Usuńwspaniała opowieść o kanapie! u mnie w domu same stare meble po przodkach:) mają swoją historię tak też i Twoja kanapa opowiada o prawdziwym życiu:) zdjęcia cudne!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Meble po przodkach najpierw są gratami, a potem nagle stają się bezcenne.
UsuńWidać że ptaszki lubią Twój domi i chętnie przylatują w gości :)
OdpowiedzUsuńLubią. I ja je też, a one zaczynają to doceniać.
Usuń