Zaglądają, podglądają.

środa, 27 lutego 2013

Optymistyczno-pesymistycznie.

Wołam, wołam, a wiosny jak nie ma, tak nie ma. Nie widać, nie słychać, wiec przyspieszam ją i popędzam, jak umiem. Tak umiem:
Optymistycznym zdjęciem z dzisiejszego spaceru.
No? Są kotki? Są.
I tym widoczkiem. Jakby gorzej.
To krokusy. Przebiśniegi się jeszcze nie przebiły.
I, niestety, to wszystko z wiosennych zapowiedzi w ogrodzie. No, jak nie, to nie. I zaczęłam przyspieszać dalej.
Wyczytałam, że zimujące w piwnicy należy jak najszybciej wynieść na dwór, żeby nie rozpoczęły tam wegetacji. Niech czekają sobie na dworze. Proszę bardzo - bukszpany na taras.
Donicę we smoki chińskie zakupił M. na starociach w akcie samowolki...
Trzmieliny japońskie na tras.
Berberysy Maria, które póki co są pojemnikowymi, pod dom.
Tylko co będzie z tymi pączkami? Tu jednak wegetacja ruszyła przede mną. Myślę, że małe minusowe nic im nie zrobią. Zrobią?
Reszta bukszpanów, trzmielin, doniczkowych iglaków i pierisów ujrzy  świat jutro. Dalej będę "czarować" wiosnę.
Akcja nie obejmie oczywiście roślin spoza naszej strefy klimatycznej. Drzewka oliwne, oleandry, laury i im podobne czekają na swoją porę.
W ogrodzie dalej wielka cisza i kolory zimy.
Rozchodniki.
Macierzanki i coś, czego nie znam z nazwy, choć mam od dawna. Skalne na pewno!
Rojniki z jałowcem.
Prawda, że wszystko szare, bure, jak aaa kotki dwa, i bardzo jeszcze zimowe?
Trawy proszą o cięcie i to szybko, w każdym razie przed zazielenieniem się pierwszych źdźbeł [ale słówko! ].
Tu imperata cylindryczna. 
Poza tym, załóżmy że malownicze, liczne resztki śniegu.

I TO. Wiadomo kto TO zrobił. Jakieś genialne rady?

Krety, nornice, śnieg...
Miało być optymistycznie i prawie wiosennie, a wyszło, jak wyszło. Wiosny nie widać. Widać tylko ogrom pracy, jaka mnie czeka. Zastanawiam się, czy jest możliwe, żeby zimą, pod śniegiem urosły chwasty? U mnie chyba tak się stało.
A! Jednak zakończę z optymizmem! Pojutrze marzec, początek wiosny meteorologicznej. Słowo daję, dziś to usłyszałam w TV.
To jeszcze dorzucę kurkę-niebieskopiórkę  kupioną w ramach przygotowań do wiosennych aranży.
Nie wydziergam koronkowych osłonek na wydmuszki, ale rzeżuchy nasieję, kurę nasadzę, jaj jej podrzucę, ładnie będzie! 
Pozdravka.











niedziela, 24 lutego 2013

Zima trzyma?

Kompek wrócił z kliniki nie całkiem uleczony. Brakuje "tasiemki", "tasiemka " zmówiona na końcu świata, trzeba czekać. Kiedyś po tasiemki latało się do pasmanterii, dziś lata się do Tajlandii, czy innej Azji. Po małej reanimacji ekran nie miga wszystkimi kolorami tęczy przechodzącymi w świetlne paski, więc wykorzystuję chwilowe ozdrowienie i piszę.
Piszę, że nastało przedwiośnie. Wpis miał być 21 lutego, szumnie, z przebiśniegami, ale nie było ani kompka ani przebiśniegów, był i jest sam śnieg, śnieg, śnieg.


Szlag, szlag, szlag!
Poszłam strzepywać tony mokrego puchu.
Ze świerków.
Z sosen, bo w końcu połamie. Jak zalotnie dereń się lansuje z boczku, prawda?
 Z form kulistych. Żywotników. Tu przed. trzepaniem.
Z jałowców i innych. Tu po trzepaniu.
Pooglądałam wystające ze śniegu pnie i gałązki..
Klonu palmowego.
 Krzywej jabłonki.
Rosy rugosy.
Pooglądałam zapomniane.
Miska z rojnikami.
Użaliłam się nad zasypanymi lawiną.
Trzmielina.
Sprawdziłam przystosowanie do zimy różaneczników. Pochwaliłam.
Odwiedziłam zmarznięte panny. Też klną na zimę.

Chciałam odkopać przebiśniegi, ale poczekam, aż same się odkopią. W każdym razie one tam są.
Pies włóczył się ze mną wszędzie, jak pies.
Popatrzyliśmy w białą dal.
Biała dal.
 Westchnęliśmy fotogenicznie.
 Pokiwaliśmy głowami nad kopczykami nowymi i starymi. To jakieś zwiastuny? Ktoś coś wie? Jakieś ludowe mądrości?

Sprawdziliśmy. TO nie jest skowronek. To jeden z pary ogromnych jastrzębi gniazdujących w pobliżu i polujących na kury sąsiadów.
Pełna beznadziei wróciłam do ciepłego domu.
Tak było wczoraj. A dzisiaj od rana kap, kap, kap i trzy stopnie powyżej zera. Czyżby?
I tym optymistycznym "czyżby" i niczym więcej, żeby nie zapeszyć, kończę.
Pozdravka.















poniedziałek, 18 lutego 2013

Podziękowania raz jeszcze.

Dziękuję! Wszystkim razem i każdemu z osobna serdecznie dziękuję za życzenia urodzinowe. Mimo że:

"Nie liczę godzin i lat,
To życie mija, nie ja.
Bliżej gwiazd, bliżej dna
Jestem wciąż taki sam,
Wciąż ten sam."

To jednak lata lecą... [Westchnienie]

A tymczasem czas prezentów się nie kończy. Takam szczęściara!  Pamiętacie?  Na blogu Green Canoe kiedyś był konkursik na wierszyk o reniferku. Króciutki miał być, czterowersowy. Czterowers już przytaczałam, ale niech tam, raz jeszcze.
Napisałam więc:
 Raz renifer obrażony,
Zapytał się swojej żony:
"Czy wiesz, że nawet na blogach
Gadają o moich rogach??"
Poetessą mnie ogłoszono i dziś dostałam nagrodę, jaką sobie wybrałam w ramach bonu na zakupy w niżej przedstawionym  sklepie.
Nagłowiłam się wybierając, bo tak to jest jak "osiołkowi w żłoby dano...", a potem jeszcze - " i to kusi i to nęci..." - i tak było, kusiło, nęciło.
No więc po naradach osiołek się zdecydował, wybrał, a dziś dostał paczkę. Emocjonował się wielce, bo jak to miło dostawać takie paczki!
W paczce wybrana z mozołem tacka "w zioła" i trzy "ziołowe" serwetki. Wyobraźnia podpowiedziała scenkę  letniego popołudnia, czy wieczoru, na tarasie - na tacy karafka z winem, kieliszki, na stole serwetki, ach, jaka elegancja-francja... Albo miłe małe śniadanko o poranku..., albo chociaż kubas kawy... Taka kawa na szczypiorku i bukiet pietruszki w wazonie...  "Lato, gdzież że ty?"
Spójrzcie na detale serwetek, szczypior i reszta, jak żywe!


I na łacińskie detale z tacy. Zaraz mi się Papavery, lanceolaty i inne Brizy medie kiedyś wkuwane przypomniały.

Ale, ale...
Ponieważ sprawa wysłania zamówionych cudów się opóźniła, z powodów chorobowych zresztą, dostałam w ramach rekompensaty cudeńka dodatkowe.
Serwetkę - oliwkę.
Fartuszek - pietruszkę.
Woreczek - oliwkę.
I na dodatek kapturek na słoiczek, który powinien być z oliwkami, ale nie miałam pod ręką, więc póki co, pusty.
Co chciałam pisząc to powiedzieć? Że jest mi po prostu bardzo, bardzo miło. A adres sklepu może się komuś kiedyś przydać. Czasem po prostu dobrze wiedzieć, że sklep w ogóle istnieje, że towar niedrogi, że dobry gatunkowo. A zachwyciła mnie prosta serweteczka - oliwka. Cudna i za grosze. Już mnie kusi, żeby dokupić. Dla siebie, albo dla kogoś w ramach miłego  prezentu...
Jeszcze coś - wierzcie mi, nikt mnie o tę reklamę nie prosił.
Pozdravka.






środa, 13 lutego 2013

Podziękowania i nie tylko.

Poniedziałkowym porankiem pan listonosz, zresztą przemiły chłopak, dostarczył pocztę a wśród niej...
Karta z pierwszymi życzeniami. Od Ewy, o którą, o kartkę, a nie o Ewę, strasznie się przymówiłam w komentarzu, do dziś mi wstyd, aleśmy z Ewą wszystko sobie wyjaśniły i proszę bardzo, mam!

Podziwiajcie, jako i ja podziwiam, precyzję wykonania.

 Jeśli to jest ręczne pismo..., no nie widzieliście mojego..., nie zrozumiecie podziwu.

Dziękuję Ewo!!! Gdybyś jeszcze  tą magiczną kartką umiała czarować tak, żeby lat ubywało... Nie da się? To nie wszystko, nie, nie. Była jeszcze paczuszka od Gigi, a w niej wylosowana nagroda.


Czyż nie piękne? Piękne! Dziękuję!!!  A  dowodem, że piękne, są wczorajsze pytania, podaję w kolejności zadawania pytań:  pani farmaceutki w aptece, wnuczki, córki, męża - "Skąd masz takie ładne kolczyki? Czemu mąż na końcu, bo jako facet nie zauważył ich przed wyjazdem, norma. Oczywiście, że nie przyznałam się do tego, że należę do blogowego świata. Powiedziałam, że wygrałam, co z prawdą się nie mija, choć całą prawdą nie jest. Znacie.
Poza tym donoszę, że. Wczoraj rano było miło, popruszyło, no luty w końcu, niech mu będzie.
W dali, jakby wiosennej, jastrząb wypatrywał śniadania.
Po cotygodniowych zakupach i po miłych plotach z córką wracałam w śnieżycy, co już wiosny nie przypominało. A dziś rano... Luty przegiął!
Szlag wiosenne nadzieje trafił. Zima. Jakby druga w tym roku, czy co?

Przecież już tak było! I znowu?
Tymczasem ...
Hortensja aż się rwie do kwitnienia, do wiosny, do lata. Jak ja.
Ćwiczę robienie zdjęć nowym aparatem. Niby coś łapię, a po efektach tego nie widać, patrz wyżej.
No, może patrz niżej, jakby zbliżenia wychodziły.

Ale czy ja wiem?
Zaklinam wiosnę,  śnieg sypie dalej. A u was?
Pozdravka.