Zaglądają, podglądają.

sobota, 11 kwietnia 2015

Post z fiołkiem.

Parafrazując mistrza, ale kto, pytam, kto o tym pamięta?
Blog mi marnieje z braku czasu na wszystko. Taki czas, że nie ma czasu.
SPROSTOWANIE!
Na samym początku, bo zapomnę.
Zmiana terminu emisji "naszego" odcinka  Mai w....  Zadzwonił p. Zbyszek miły bardzo i poinformował, że przekładają z 19 kwietnia, na 10. maja.
A w ogrodzie...
Wiosna. Zanim jednak zrobiło się wiosennie, to przeplotło zimowo i zawiało. Mocno zawiało i modrzew, o którym mówiłam niedawno, że runie, a M, że gdzie tam, runął. Nie do końca, bo zatrzymał się w połowie toru runięcia i trwał malowniczo nad żywopłotem.
Groził, że runie dalej i go zniszczy, więc został po kawałku spiłowany i skończy niebawem w piecu.
Dziesięć lat temu odmierzaliśmy centymetrami jego przyrosty i już go nie ma.
Oprócz wiatrów przeplotło kwietniowo a to śniegiem, a to gradem,
...aż w końcu się ociepliło i natychmiast zrobiło się, nie tyle kolorowo, co niebiesko.
I tu powracam do tytułu posta. Zrobiło się fiołkowo.
Sadzoneczki dwie, czy trzy, kilka lat temu przywiezione od Przyjaciółki, rozmnożyły się przy mrówczej pomocy mrówek po całym terenie nazywanym na wyrost "parkowym". Tak jak miało być, są wszędzie.
Na przykład pod sosną.
Przy kołkach ograniczających.
Rosną kępkami w mchu.
I pojedynczo w igliwiu.
I pachną, pachną wonią fiołkową, że nic tylko klękać i wąchać, jak nakazywała koleżanka M, co się na woniach i cudach przyrody zna, jak mało kto.
Każdy fiołeczek jest małym klejnocikiem
Ale nie tylko fiołki się lazurzą.
Zakwita nieśmiało ułudka
Wdzięczne to ziele nabyłam na jesiennych wyprzedażach w opłakanym stanie za grosze, a ono odwdzięcza się za ratunek niezapominajkowym jakby kwieciem i już szykuje rozłogi żeby zadarniać..
Ułudka łudzi nas, że jest niezapominajką, a jej zaletą jest to, że niezapominajki są dwuletnimi i żeby je mieć, trzeba o tym pamiętać, a ona jest byliną i pamięć możemy wyłączyć.
Skoro przy niebieskim, to jeszcze jeden odcień. Kwitną cebulice.
Kwitną też żonkile, hiacynty i inne wiosenne, ale jakie są, każdy wie.
Mnie natomiast zachwycają te bukieciki.
Wloką się za mną latami, przenoszę je, rozmnażam i tym sposobem za rok dorobię się następnych metrów wiosennej obwódki.
Tu bukieciki w pełnej krasie.
Praca wre, narzędzia zawsze na podorędziu. Mija dzień w ogrodzie. Szkoda.
I koniec.... Wieczór się zbliża.... Zamglony jakiś, smutny.
Nie wiem, kiedy się pojawię, od jutra mój dyżur w Poznaniu...
Nie będę mogła czytać, odpisywać, komentować, ale wiecie, jak miło Was tu goszczę, więc podziwiajcie ze mną fiołki.
Same kropki jakieś, zawieszenia, niedomówienia....
Pozdravka.