Zaglądają, podglądają.

wtorek, 1 lipca 2014

Można.

Wróciłam.
Leniłam się. Nie wyrwałam żadnego chwasta, a mogłam, a nawet mnie korciło. Ale nie, nie , nie! Nie tknęłam ziemi.
Jak wyglądało lenistwo?
Tak.
I tak.
O poranku. Ciiisza...
Ciepły prawie nadmorski chłód i błękity.
Nadbałtycki, nie śródziemnomorski, choć klimaty jakby tamte.


Zapewniam, to nie sesja. Tu tak tu jest. Po prostu.
Zobaczcie jak.
Taras jest  wgłębnikiem przy domu, wychodzi się nań z kuchni i można przejść dalej, do ogrodu.
Dookoła murek, a na nim kwiecie.
Spojrzenie w górę.

Na łańcuchach, w koszykach, a wszystko zdobyczne, kwiaty, kwiaty, kolory.

W winorośli lampiony i pamiątki - bojka z Lofotów, wietrzny dzwonek od ubiegłorocznych "letników".
I znowu murek - kwiaty w pojemnikach kipią i kapią obfitością i kolorami.


Plączą się z kwieciem wysianym do gruntu.
Nasturcje i przestrzeń za tarasem.

Nagietki.

Coś poplątane z czymś, a smagliczka musi być. Zawsze.
I królowa wieczorów, maciejka.
Okna z kuchni i pokoju też w kwieciu.
 A ja w bluzeczce w paski.

Widok z tarasu. Tędy przejść można do szklarenki.

Tonącej w kwiatach. Oczywiście.
Ale najpierw idzie się tędy.


I owędy, i już prawie jesteśmy.
Obok szklarni warzywniczek pozaszklarniowy, czyli działalność ogrodnicza rozszerza się.
Przedstawiam twórczynię.
I jej przyjaciół.
Tu podczas śniadanka.
[Ach, te śniadanka! Leniwe, pachnące kawą, nieśpieszne, radosne.]
Nie mylić faktów, to przyjaciel ze szkoły.
Podczas imprezy urodzinowej. Pan domu w adekwatnym odzianku.
Z prezentem na kolanach córeczki. Bo solenizantka kolekcjonuje jamniki i żaden szczeniak jamniczy jej niestraszny.
Przed domkiem inne widoki.
Wejście.
Budynek gospodarczy.

Detale.

Wracam do tytułu.
Można?
Można.
Kobieca ręka potrafi.
Zwłaszcza ręka ogrodniczki.
A szczególnie ręka ogrodniczki, córki ogrodniczki.
Reasumując; mojej córeczki - już wiecie gdzie byłam.
Mija dziś rok, kiedy żegnałam Ją przed podróżą w nowe życie.
Urządza je z zapałem, przekształca, układa.
I wierzcie mi, przed rokiem nie było tu żadnego kwiatka.
Uważni zaprzeczą? I nie mają racji. Zdjęcia tego miejsca robiłam i pokazywałam, owszem, ale to było pod koniec ubiegłego lipca. A przez miesiąc...
Powodzenia!
Pozdravka.














9 komentarzy:

  1. Nie do wiary, ile można, jeśli ma się talent, zamiłowanie , chęci i możliwości :) Przepięknie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ona to robi? Ogromne moje gratulacje! Nigdy tak bujnie rośliny w donicach mi nie kwitły, nawet teraz musiałam pozbyć się dwóch pelargonii bo zmarniały w oczach.
    Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twoją córkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, wszystko jasne, niedaleko pada jabłko od jabłoni:)
    Jest przepięknie! Gratuluję Mamie Córki, a Córce dzieła :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję takiej córki...wrażliwej i pięknej, Otoczenie które stworzyła jest bajeczne...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Dom i ogród są przepiękne! Aż kilka razy zdjęcia oglądałam :)

    Pięknie!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Patrzę, zachwycam się i wyjśc z podziwu nie mogę. Po prostu raj na ziemi!:-))

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie wszystko obfociłaś, a te śniadanka, no marzenie ;) Wspaniałe miejsce, gratulacje dla Twórczyni i dla Ciebie za foty, bosko... Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ile podlewania :P Ja też mam trochę donic przed domem z kwieciem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne miejsce stworzyła Twoja Córka.
    Od długiego czasu podziwiam Twój rajski ogród. Sama raczej raczkuję, ale rezultaty i tak mnie zachwycają. Cichutko podejrzewam, że możemy być sąsiadkami...

    OdpowiedzUsuń