Na tarasie moja błogość taka.
Jaśminowce, nie dość że wpychają się przez barierki, to jeszcze rozsiadają się na ławce.
Jak je wyprosić? Nie umiem.
Na stole "kwiat". Nie wiem, jak się nazywa, choć zakupową doniczkę z nazwą zostawiłam w piwnicy. Wrześniowe lenistwo - nie chce mi się iść sprawdzać. Jakiś bardzo sympatyczny kwiatek na koniec lata.
Pozwalam też bluszczom. Na za dużo; wyłażą pod deskami tarasu i rozkładają się w pełnym słońcu.
Na stoliku sam robi się najprawdziwszy z prawdziwych sok malinowy. Dosypuję malin, dosypuję cukru, dosypuję malin, dosypuję... Powstaje rubinowe słodkie słońce zamknięte w szkle.
Są, wyczuły przyklejone odrobinki cukru.
Śliczne.
I pajęczyna między szczeblami. Też śliczna.
Czujecie tę błogość?
W ogrodzie "cisza trwa wrześniowa". Może nie jak u Tuwima "zmierzchem złotym", a południem, ale nastrój jak w wierszu. Są nawet winogrona.
Wprawdzie u poety były zielone, ale nie o szczegóły chodzi. Są.
Na skarpie kwitną jacyś spóźnialscy.
I terminowi.
Niektórzy stroją się już w kolory.
M podlewa ukochane trawniki, a woda kapie na kamienie.
Przy żywopłocie zasadzka spidera. Zawsze zdumiewa mnie precyzją wykonania.
Wielki łowczy czai się, czuwa, czeka.
Lepkie nitki precyzyjnie omija, zna się na tym. Przecież nie wpadnie we własną sieć, pająkom się to nie zdarza.
Pusta klatka na brzozie nigdy nie uwięzi żadnego ptaka. Nie ma dna i nie po to jest.
Ot, takie późnoletnie niedzielne obrazki podszyte wrześniowym smuteczkiem. Tu westchnienie... i spojrzenie. W promienie.
Pozdravka.
Ojej..... Jak fajnie się to czytało... ;)
OdpowiedzUsuńWidzę w Tobie bratnią duszę............ :)
Moje klimaty, również.
OdpowiedzUsuńPo cudnych zdjęciach i komentarzach (mimo, iż ascetycznych, ale baaaardzo fajnych:)) widać, że kochasz wielką miłością swoje zieloności.
Pozdrawiam. Marta
Świetnie uchwyciłaś atmosferę wrześniowego południa - takie chwile chciało by się zachować na dłużej :) Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
OdpowiedzUsuńA prognozy straszą deszczem ale z drugiej strony to niechby trochę popadało a potem znowu było słońce i ciepło i złota polska jesień aż do grudnia. Pobożne życzenia ale może jak się skrzykniemy i zamanifestujemy to będzie. Piękny dzionek miałaś i trochę podobny do mojego. Pozdrawiam wrześniowo
OdpowiedzUsuńJak popada to się grzyby pojawią:) U mnie dziś leje, potem przestaje, potem kropi i znów leje...Idzie to lanie na wschód...kiedy dojdzie-nie wiem. Bieszczadzkie grzyby czekają na deszcz, mówiły mi wczoraj:)
UsuńU mnie dzisiaj pada, myślałam, że jeszcze w tym tygodniu utrzyma się piękna, słoneczna pogoda.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Śliczna ta jesień w Twojej odsłonie. Winogronu zazdroszczę i tak ogólnie, i takiej jego obfitości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie znalazłam do Ciebie maila.... piszę więc w komentarzu: zapraszam do mnie po wyróżnienie :-) nadrawia.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPiękne poetyckie zdjęcia.
OdpowiedzUsuńA u mnie masz odpowiedź, jak się zasymilować na wsi :)
Piotr
OdpowiedzUsuńPięknie u Ciebie w ogrodzie, maliny Ci się udały u mnie niestety nie, przez to ciepłe i bezdeszczowe lato od końca czerwca susza...
Piekny wrzesień u Ciebie!
OdpowiedzUsuńBłogie i spokojne wrześniowe rozmyślania na zakończenie dnia - świetnie napisane
OdpowiedzUsuńOj tak błogo, ciepło i miło. Dodatkowo smakowicie:) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMarieanne, Piotrze! Odpowiedzi są u Was. Pozostałym wpisowiczom serdecznie dziękuję, a z braku czasu są to podziękowania wspólne dla wszystkich.
OdpowiedzUsuńCzytam Was, cieszę się, że zaglądacie, wszystkiego dobrego!
Pajakow nie lubie i udaje, ze ich w moim ogrodzie nie ma... po prostu staram sie ich nie widziec. Malinki w sloiku wygladaja smakowicie!
OdpowiedzUsuńLekko, poetycko, przyjemnie JĄ (jesień) opisałaś...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam właścicielkę "lekkiego" pióra:-))
M.Arta
Dołączam...
UsuńMyślałam,że zrobiłam to już dawno temu...
Dzień dobry! Zawsze z przyjemnością tu zaglądam. Tak trafnie poskładane literki... :)
UsuńKwiat tarasowy to kufea hyzopolistna. Na zimę wymaga zmiany meldunku z tarasowego na wewnętrzny.