Kwiaty, maje, bzy, konwalie, a ja o zwierzętach ogrodowych, zresztą majowych.
Zwierzę pierwsze.
Mrówka. Maleństwo, tyci tyci, a potrafi! Potrafi, na przykład, rozwalić potężny pień. Powolutku, ale w ilości siła i siła dała radę. Mój ukochany, zabytkowy pień po starej jabłoni zamienia się w pył. Proszę.
Coś mi się w pieńku zaczęło nie podobać. Podejrzałam i po leciutkim dotknięciu odpadł kawał drewna, a ja zobaczyłam to.
To.
I to.
Tak to mój pień w proch się obraca...
Jako obróci się wszystko.
"Próchnica przez "ó", bo słowo pochodzi od "prochu", z jakiego powstaje, i w co obraca się wszystko" - tłumaczyłam dzieciakom. I dodawałam odpowiedź na pytanie jakie zaraz by padło, że oczywiście, my też, jako że, znacie powiedzenie, " z prochu powstałeś...". Dziwili się. Ja też, jak mi się udało na przyrodzie przemycić ortografię i religię na dokładkę.
Zwierzę drugie.
Na sznurze wisiało coś, jakiś liść przyklejony, paproch, nie wiadomo co. Strząsnęłam, upadło, ale w powietrzu mignął mi kolor. Pochyliłam się i pobiegłam po aparat, bo w chwili, kiedy jest potrzebny, nie mam go nigdy przy sobie.
Podziwiajcie geniusz przyrody w pomysłach na przystosowanie się do środowiska. Mimikra doskonała.
Liść. Usechł, upadł, leży.
Podpatruję, a "liść" zaczyna używać drugiej broni - straszy. Próbuje przestraszyć mnie rysunkiem "paszczy". Łaaa, boje się!
Wytrzeszcza "oczy", a ja ze spokojem podglądam dalej wielkiego nocnego motyla, któremu zakłóciłam sen.
Zwierzę trzecie pojawiło się niedawno, jakoś dużo później, niż każdego roku, ale jest. Podskakuje żywe złotko, jak żywe srebro, poszukując pokarmu w trawie..
Pliszka żółta.
Pod kolor. Zakwitła żółtym łanem, choć jej nie siałam, smagliczka.
Rozpoczyna kwitnąć "elegancka róża". Co za dobór kolorystyki - chwalę się.
A kończą kwitnienie RH w bieli.
Urządziłam cienistą rabatkę pod tarasem.
A to takie nic, ale jak cieszy, że można usiąść i popatrzeć.
W wielu ogrodowych aranżacjach widuję ukwiecone rowerki w słodkich kolorkach. Ot, jechał ktoś z koszami kwiecia, zsiadł z wdziękiem, oparł rowerek o drzewko i zaraz wróci. Nie mam zbędnego rowerka, zresztą pewnie bym go nie ustawiła w ogrodzie, ale mam grabko - wałek. To dziwaczne urządzenie miało chyba służyć do zagrabienia i zwałowania małego trawniczka, cośmy dopiero co zasiali. Przywędrowało to ustrojstrwo z działki moich Rodziców, potem mojej. Do niczego mi nigdy nie służyło, ale pamiątka jest, więc opieram o krzywą wierzbę i mam eksponat.
I z drugiej strony.
Drzewo osobliwości oprócz lampy tego samego pochodzenia, kominiarskiej kuli i starej huśtawki wzbogacone o kolejną bzdurkę.
Nocny motyl wisiał sobie na tymże właśnie sznurze od huśtawki.
No i przekwitają konwalie... Mija maj...
Korzystajmy z jego ostatnich kilku dni od świtu do ciemnej nocy, cieszmy się!
Mój świt z ptakiem w locie. Ptak nie zamierzony, namierzył się sam. O tej porze ruch w powietrzu ogromny, duża możliwość korków.
Maju trwaj!!!
Pozdravka.
Nocny motyl - cudowny! Jeszcze takiej piękności nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńJa też!
UsuńCudne zwierzakowe opowieści :) Ćma naprawdę imponująca, chętnie bym taką popodpatrywała :)
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna, ale to chyba rzadki gatunek, w każdym razie, trudno ja wypatrzeć.
UsuńTwoja ćma nazywa się Nastrosz półpawik. Jest przepiękna. Tak samo piękna jest "wypracowana" przez mrówki rzeźba w pniu jabłoni:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Fachowcowi! Wiem, z kim miałam przyjemność.
UsuńPiękny ten maj jest i mógłby tak trwać ze trzy miesiące to może by się człowiek zdążył nacieszyć. Ja w większości teraz nos mam nisko pochylony nas glebą i próbuję odróżnić tyci siewki te które siałam od tych , które się same napatoczyły.Czasem uda mi się jednak wyprostować i ogarnąć okiem całą piękną resztę maja.
OdpowiedzUsuńNos nad glebą, skąd ja to znam! A maj? Dla mnie może trwać pół roku, potem czerwiec i już, znowu maj.
UsuńPrawdziwy zwierzyniec u Ciebie, Gaju:) Trwaj więc Gaju w tym maju;)
OdpowiedzUsuńTrwam, ale mi ucieka.
UsuńNocny motyl cudowny, nie miałam przyjemności go spotkać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję, też pozdrawiam.
UsuńMrówki to właśnie zadomowiły się, ale u mnie w domu:( Różaneczniki cudownie się prezentują, jeszcze chwila i pokażą się w całej okazałości.
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam
Mrówki na razie tylko w ogrodzie. Może nie przyjdą?
UsuńPiękny post. Nastrosze hodowałam i było to przednie doświadczenie :)
OdpowiedzUsuńA mrówki lubię, ale w lesie. w domu- wojuję z nimi.
pozdrówki
Dziękuję. Hodowałaś naukowo, czy domowo? Następna fachurka?
UsuńGaju w jakiej części Polski mieszkasz?
OdpowiedzUsuńU nas jeszcze nie ma tak bujnej zieleni, ale nasz różanecznik chyba lada dzień zakwitnie, mam nadzieję!
A zwierzątka fajna sprawa tak upolować, miałaś farta, że "złapałaś" ćmę, to chociaż możemy pooglądać :))
W Wielkopolsce południowej. Zieleń, a raczej kwiecie hortensji to zmyłka, od lutego były w domu.
Usuńproponuję te grabie położyć wałkiem do góry.
OdpowiedzUsuńChciałam, ale boję się że komuś na łeb spadnie i kłopot będzie. Chociaż, potknąć też się można, doświadczyłam nie raz, jak to w ogrodzie.
OdpowiedzUsuńNicka, czyś ty z Poznania?
UsuńPięknie jest u Ciebie Gaju, tak majowo. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i się odwzajemniam.
UsuńMaj jeszcze trwa i odrzucam myśli, że przeminie. Jest BOSKO!
OdpowiedzUsuńI ja z mrówkami walczę, bo zżerają mi stary prześliczny pień wierzby.
U Gajuni jak zwykle artystyczno-edukacyjnie:)
Buziole
Ale poszłaś w komplementy... Dziękuję. Jesteś optymistką, a ja odwrotnie - dla mnie już prawie po maju. Wiesz, to jak z tymi szklankami, co to do połowy pełna, do połowy pusta.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za te zdjęcia przyrody w zbliżeniu - tyle dziwów nas otacza :) A motyl cudowny, aż musiałam się odsunąć od ekranu, by zobaczyć tę paszczę - jest! prawie wilcza. Huśtawka rozmarzyłam mnie wspomnieniem dzieciństwa. Śliczne zakątki masz w ogrodzie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAleż proszę, oglądaj. Tak, paszcza wilcza, groźna. A ja nie miałam ani huśtawki, ani ogrodu, teraz się rozmarzam. Lubię zakątki.
UsuńMrówek nie zazdroszczę, ale nocnego motyla i pliszki żółtej troszkę tak :)))
OdpowiedzUsuńMoże przyfruną? Poczekaj. Mrów nie życzę nikomu.
Usuń