Zaglądają, podglądają.

środa, 30 marca 2011

Ogrodowe skarby, dalszy ciąg.

Jak zrobić coś z niczego? Można różnie, byle do celu, czyli do czegoś, co przyda naszemu ogrodowi odrobiny uroku, tajemniczości i indywidualności. Można podpatrywać ciekawe pomysły w czasopismach, książkach, w internecie, bo źródeł jest już sporo, ale można też wymyślać samemu. Ja nie miałam ściśle sprecyzowanych potrzeb, przeszło mi początkowe szaleństwo, że muszę coś mieć zaraz, natychmiast, ale rozglądałam się; może klatka, kamienna kula, albo coś innego. Ogród taki duży, coś by się przydało. Pomalutku. Tylko poidło było niezbędne.
Sklep, są kamienne kule, ładne, cena powalająca, odpada. Klatki i poidła na Allgro, to samo, zapora cenowa. M. stale wypomina, że zlekceważyłam dużą ładną klatkę na starociach. Ma racją, ale się nie przyznam, za nic!
Ładne niedziele spędzamy na giełdzie, gdzie ryż, mydło i powidło. Pewnego dnia trafiamy nasze białe duże osłonki na donice. W kolejną polujemy dalej, i...bingo, jest kamionkowe poidełko-liść. Nadgryzione zębem czasu, więc to co lubię, dlatego taniutkie. Jedyne pięć złotych. Sprzedawca dowiedział się ode mnie, co to takiego jest i do czego mi ta skorupa potrzebna. Popatrzył dziwnie. Bywa i tak. Szczęście nas nie opuszczało i wypatrzyłam klatkę. Obejrzałam cichuteńko. Piękna klatka, tyle że bez dna, ale dno akurat do niczego nie było mi potrzebne. Zaczynam targować; a za ile, a za tyle, to ja,że bez dna, to on, że dlatego tanio, to ja, że gdyby było dno, to on, żebym za pięć złotych wzięła. Nooo, o to mi chodziło. Zapłacilam migusiem, żeby się nie rozmyślił, bo zrobiłam interes życia. I mamy klatkę. M. nie mógł uwierzyć, gdy z dumą postawiłam ją przed kubkiem kawy, którą popijał w giełdzianym ogródku. Teraz zdobycz stoi na tarasie, na starym ogrodowym stoliku, prezencie od Przyjaciół.
Ludzie, jak to wciąga! A jakie cuda można zdobyć!
Miałam już poidło i klatkę, a kulę skombinowałam sama.
Była sobie stara lampa. Odsłużyła swoje i wylądowała na strychu, jako że nauczona smutnymi doświadczeniami, nie wyrzucam już wszystkiego co popadnie. Bo może się przydać. I proszę bardzo, stara lampa ma wielką ceramiczną podstawę w kształcie kuli, a więc... Ukręciłam pozostałe części i mam, co chciałam.
O fascynujących wycieczkach do punktu skupu zlomu napiszę kiedy indziej.
Widok z tarasu.

W "lesie".

Kształt liścia.

Klatka bez dna.

Stary ogrodowy stolik, prezent od Przyjaciół.

Moja ogrodowa kula.
Zachwycił mnie kształt klatki.

2 komentarze:

  1. Masz tak jak ja, zaczym coś wyrzucę muszę być pewna,że napewno już się nie przyda. Czasami długo, długo nic i nagle robię całkiem coś innego a do głowy wpada pomysł. Biegnę pędem po "to coś" i buduję nowe dekoracje. A targi staroci uwielbiam i nie szukam tam wcale drogich antyków tylko łapię tanie okazje. To co skomponowałaś jest śliczne. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny ogródek:)
    Targi staroci to jest to! Marzy mi się stary rower oparty o drzewo. Z rowerem mniejszy problem...drzewa jeszcze rosną:)

    OdpowiedzUsuń