Zobaczyłam je po raz pierwszy sześć lat temu, pierwszej wiosny na wsi, kiedy to stale zdawało mi się, że jestem na wakacjach, a nie we własnym domu. Później przyzwyczaiłam się do nowego miejsca i do widoków za oknem, ale na nie czekam zawsze z tą samą świeżą radością, a one zawsze przylatują. Raz wcześniej, raz później, ale są i towarzyszą nam przez całe lato. Nasze bociany. Mają w pobliżu gniazdo i z niego przylatują frunąc nad naszym domem na żerowisko za ogrodem. W tym roku przyleciały 24 marca, wcześnie. A dwa przed nimi przyfrunął łabędź.
Naszych boćków jeszcze nie ma.
OdpowiedzUsuńAle masz fajnie, własne boćki i własnego łabędzia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
zazdroszczę bocianów na własnośc - tak tylko dla siebie :) och
OdpowiedzUsuń