Ale od początku. Dziewięć lat temu, nie idąc za moda, bo tej jeszcze nie było, ale "bo tak chcę", zamiast typowego wsiowego przedogródka zaczęłam zakładać w nim coś, co przypominać miało, zaznaczam, tylko miało przypominać, ogródek japoński. Gromadziłam wszystko, co "japońskie" było w nazwie, sadziłam i wychodziło.
Było tak.
Ale, po pewnym czasie zaczęła rozpadać się nowa okładzina na starej podmurówce. Pękała odchodziła płatami nowy tynk odsłaniając stary beton.
To tylko maleńka próbka tego, co się działo.
I trwało. I odpadało dalej.
Za rok zrobimy, za następny... Tymczasem próchniał,słabo zabezpieczony, mój jedyny płotek.
Aż podjęliśmy decyzję, że nowe drewno i super konserwant. A podmurówka?
Absolutnie nie miałam zamiaru wydawać znowu kupy kasy na coś, co za rok zacznie najpierw pękać, a potem odpadać. Przerobione.
Burza w mózgu.
Najbardziej podobała mi się zastana tu stara podmurówka miejscami malowniczo zarośnięta mchem...
Mchem? Mchem! Mech!
Tylko jak przekonać M.
Mam sposoby; pomalutku, powolutku, rzucić pomysł i nie nalegać, ale wracać. I żądać gwarancji, że pieniędzy nie wywalimy w błoto. Gwarancji było brak. Bo jak ma nie popękać, jak popęka? Myślał.
Jak zapytał, co z tym mchem, to wiedziałam, że kupione.
I przerąbane, bo jak mech nie wyrośnie?
Przyjechał pan, zdemontował i młotem udarowym skuwa.
Skuł.
Tragedia.
Patrzę przez okno i widzę coraz większe jej rozmiary... Mój wypieszczony legł w gruzach, zagrożone rośliny upchnięte w donicach, choć pan fachowiec i tak starał się nie niszczyć, oszczędzać. Może kocha ogrody?
Dobra, dopieszczę, przywrócę do oglądalności, ale co z betonem?
Wyczytałam wszystko, co związane z mchem na murach. Głównie niestety pod hasłem "jak się pozbyć". A jak nabyć? Mało.
Jeśli ktokolwiek cokolwiek wie, proszę o wiedzę.
Teraz od M usłyszę "hoduj sobie". Niby wiem - na piwie, na jogurcie z hydrożelem, no i z mchem, ale nie praktykowałam, stąd tytułowa prośba.
No a jak już porośnie...
Będzie SABI, co znaczy bezpretensjonalna prostota, nieregularność i skromność.
Wtedy poukładam triady kamienne na zasadzie niebo-ziemia-człowiek, a nie tak, żeby zasłaniały dziury w płocie, dosadzę, przesadzę i dalej będę się bawiła w Japonię.
Czy wiecie, że dla bardzo bogatego Japończyka obrazem jego bogactwa jest nie nie Porche, a duży stary kamień w ogrodzie? Bardzo bogatego. Bo jak jest TYLKO bogaty, to ma tylko ogród bez starego kamienia.
Kamień należy podziwiać nie wyrażając podziwu głośno. Takie zachowanie byłoby głębokim nietaktem.
Tacy gadżciaże!
Jak ja będę bardzo bogata, jak mi ten mech wyrośnie! Chrzanić Porche!
Sake będę pić.
Tymczasem nabyłam, choć miałam niczego już nie nabywać, heliotropy. Peruwiańskie, waniliowe, więc nabyć nie mogłam.
Przerażona pomysłem z mchem, jako alternatywę wymyśliłam bluszcz.
Pozdravka.
http://manualni.pl/jak-wyhodowac-mech-na-scianie/
OdpowiedzUsuńhttp://youtu.be/TBzIGhGMMlA
Od dluzszego czasu Cie podczytuje, choc nawet ogrodu nie mam. Ale lubie. A Twoj ogrod mnie wrecz zachwycil. Moze nada Ci sie to, co znalazlam u wujka gugla. Bo skoro pisac mchem mozna, to i pewnie wyhodowac sie da.
Powodzenia! :)
ja znalazłam to samo co ania. nie bedę sie więc powtarzać. wiem, że mech lubi odczyn kwaśny, mam do trochę....
OdpowiedzUsuńja bym poszła do lasu, trochę mchu przyniosła, posypała ziemią murek, a potem wyłożyłabym tym mchem. Moze i by urosło :) Ja mam mchu pełno, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńNajlepszy jogurt naturalny, ale bluszcz też będzie fajny. Na pewno dobrze wybierzesz.... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU mnie rosnie sam, tam gdzie jest cien i wilgoc, alez mi porada-pomyslisz. A opowiesc o kamieniu, to niezla ciekawostka!
OdpowiedzUsuńA ja proponuję i jedno i drugie .
OdpowiedzUsuńzebrałam mech ze starych murków i przeniosłam tam gdzie chciałam ..nowy murek wysmarowałam kefirem i poukładałam mech ...zraszałam wodą ciągle żeby się przyjął
i udało się ...
są to kępy ale potrzebowałam wypełnić szczeliny ....
może i Tobie się uda ..zawsze to szybciej niż czekać aż sam się pojawi .:)
Ja wyhodowałam mech na słodkim piwie wymieszanym z mchem, ale do tego potrzebny cień lub półcień:)
OdpowiedzUsuńPrzepis znalazłam na amerykańskiej stronie ogrodnika:) Jest taki skład: 1 część mchu+ 1 część cukru + 2 części piwa. Mieszamy w blenderze i smarujemy np. kamienie, muszą być w cieniu. Często się zrasza, aby była stała wilgoć. Trochę to trwa. Ja taką miksturą potraktowałam gliniany garnek i mam mech na nim:) Powodzenia!
Tak z mchem będzie cudnie, ale i bluszcz ładny. Porad tu już dużo, więc nie będę się powtarzać, nic nowego nie wymyślę :) Powodzenia, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA może ten bluszcz będzie dobrym pomysłem ? A może trzmielinie dać piąć się po murze. Mech lubi kwaśne i chłodne wilgotne i ciemne - jeżeli rósł to może powróci , ale wymaga to czasu.
OdpowiedzUsuńNie łam się :-) życzę powodzenia !
Zamówienie złożyłaś nietypowe, ale jak widać, bloggerki są niezawodne - z ciekawością przeczytałam powyższe porady :) U mnie mchu aż nadto, bo kwaśno i wilgotno, ale niestety nie na murze...
OdpowiedzUsuń