Zaglądają, podglądają.

wtorek, 13 maja 2014

Ogród prawdziwej ogodniczki.

Bywa tak, że odkładamy. Bo nie ma czasu. A przecież jest. Więc za rok. Bo najlepiej w maju. I tak w kółko.
Mijały lata, mijały maje, a my niepomni na "Spieszmy się..." odkładaliśmy tę wizytę.
Na szczęście zdążyliśmy.
M jeździł tu na wakacje do najbliższej rodziny, więc podróż wielce sentymentalna.
Pokażę Wam to urokliwe miejsce, gdzie bardzo nie młodzi już gospodarze prowadzą od lat agroturystykę.
Goście - koneserzy zajmują ten domek.
Trudno go wypatrzeć, tak zatopiony jest w zieleni 1,5 hektarowej działki.
Wiekowy już, zbudowany około 1930 roku, kiedyś zajmowany przez właścicieli, dziś odnowiony na potrzeby współczesności i gości. Gonty niestety musiała zastąpić blacha, ale ściany zachowały swój dawny urok.
Niewiele tu wygód cechujących nowomodną "agroturystykę" z saunami i łazienkami przy każdym pokoju, z basenami i innymi cudami. Ot, kilka pokoików, wspólna łazienka, kuchnia, ale spróbujcie wyczarować takie otoczenie. Dlatego gości nazwałam koneserami.
Ilość budek lęgowych przeczy zasadom ich rozmieszczania, a jednak zajęte wszystkie. Więc jak to jest?
M pamięta ten stolik sprzed lat.
Zieleń nieokiełznana.
 Kompozycja samoistna z pokrzywą
Próby kiełznania dzikości jednak były.
Te konwalie posadzono kilkadziesiąt lat temu.
Turystów przyciągają również widoki zza płota.



I nie ma się co dziwić!
Ale wracam do ogrodu.
Zamiast wypasionego grila, ukryte w gąszczu ognisko.




Meble ogrodowe.

A dalej, w starodrzewiu...

... taka perełka.
Detale pokazują wiek i, niestety, jej stan, a kropki na zdjęciach fakt, że kropił majowy deszcz.

Ile sił i pieniędzy wymagałby remont, trudno policzyć. Gospodarze nie mają ani jednego, ani drugiego, mają za to inny skarb - córkę, w wieku moich córek, od urodzenia poruszającą się na wózku. To zmienia wszelkie perspektywy...

Jednak szkoda perełki...

W ogrodzie mnóstwo miejsc takich jak te, sprzyjających zwierzynie drobnej.

I pozostawiona z sentymentów stara szklarnia, która kiedyś przynosiła dochody domowi staremu i pozwoliła na wybudowanie nowego, przystosowanego dla osoby niepełnosprawnej... Jakże rozebrać?
W końcu właścicielką tych cudów jest, uwaga, uwaga, absolwentka wydziału ogrodnictwa.
Ja wiem, że widać, ale nie każdy dostrzeże, bo jednak są to założenia dość specyficzne, by nie rzec awangardowe. Autorka podciąga je ze śmiechem pod założenia w stylu angielskim, no bo, jak twierdzi, jakiś styl ogród musi mieć.
I ma! Dziękujemy Wam!
Pozdravka.











9 komentarzy:

  1. Szklarnia skradła moje serce!! Cudne miejsce, kiedyś 'jak już będę bogata;)' chciałabym mieć takie miejsce , dzikie, naturalne...ah! miło pomarzyć;)

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowne, dzikie miejsce! marzenie....

    OdpowiedzUsuń
  3. Urokliwe miejsce :) Jak dobrze, że takie jeszcze są. Mam nadzieję, że los nadarzy kogoś, kto udźwignie ciężar remontu "perełki", oby... toż to skarb tej ziemi. Dziękuję za ten spacer :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna zieleń, ach i ten widok za płotem...cudowny!
    cieplutko pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Marzy mi sie taki ogrod, z paleniskiem i zakamarkami wsrod zieleni... Poki co mam grill, maly ogrodek i duzo nadziei:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe miejsce. Chciałabym sporo "takiej" dzikości w naszym siedlisku.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepatrzyłam teks jeszcze raz, ale nie napisałaś gdzie znajduje się to miejsce ?
    Wzgórze z białymi skałami zupełnie jak pod podkieleckimi Chęcinami, ale jednak nie ta miejscowość ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Życie czasem zmienia perspektywę, ale żal tego miejsca, czar tego domku, oby kiedyś odżył, sterta zmoruszałych cegieł, jakieś pniaki, jakieś hosty, oj ręka świeżbi, nic tylko zakasać rękawy i heja...

    OdpowiedzUsuń