Zaglądają, podglądają.

piątek, 18 października 2013

Nagrabiam sobie.

Monika pyta, ja odpowiadam. Wszak liście lecą, lecą, lecą i lecieć jeszcze będą. Co robić?
Ano zależy. Gdzie lecą, na co lecą i z czego lecą?  Ja robię tak.
Zostawiam wszystkie liście z drzew i krzewów rosnących  w części zwanej laskiem, parkiem, jak zwał, tak zwał.
 Pod aronią.
Pod pęcherznicami.
Pod czerwonymi pęcherznicami.
Pod dereniami.
Pod brzozami. Brzozowe liście rozkładają się najszybciej, wiosna nie będzie po nich śladu.
I pod wszystkim, co tam rośnie i gubi listowie. Zostawiam ten "szum" dla zwierząt małych i dużych, niech mają kryjówki, pokarm, ciepełko i co tam chcą. Może w ten sposób zwabię wreszcie do ogrodu jeże?
Wiosna wygarnę z grubsza nierozłożone resztki, a może i nie, bo niech się ściółka ściele.
Zgrabiam natomiast wszystko, co leży na trawnikach, bo pozostawienie daje gwarancję pleśni śniegowej, czego M by nie zniósł.
Pod surmią.
Pod wierzbą.
Zbiory trafiają na kompostownik.
Najzażarciej walczymy z liśćmi kasztanowca wraz ze szrotówkiem.
Te liście palimy, bo to jedyna szansa na pozbycie się szkodnika.
Czyszczę też przysypane listowiem iglaki.
Tu liście winorośli na jałowcach.
Ze względów estetycznych zbieram opad winobluszczu, inaczej zasypałby dom.
Reasumując - o tej porze dmuchawa i grabie, to najczęściej używane sprzęty.
Beznzdzieja tych prac odpłaca się codzienną utratą milionów kalorii. Tak to sobie tłumaczę i macham grabiami.
W przerwach między machaniem udaję, że lubię jesień i że TAK jest też ładnie.
W co sama nie wierzę, bo zdecydowanie wolałabym wiosenne bratki.
Kubeł z uszami z giełdy staroci, pierisy z wyprzedaży, o doniczkach pisałam, skrzynki zrobił M.
Z innej beczki.
Maniakalnie podglądam ogrody i maniakalnie podglądając doszłam do subiektywnego,  zaznaczam to wyraźnie, wniosku następującego.
Nie sadzić iglaków, a jeśli, to z umiarem. Są wygodne, bo liśćmi nie sypią, ale nieskończenie nudne i oklepane. Tak jak żywotnikowe nasadzenia wzdłuż ogrodzeń. - ogródek - tuje, ogródek - tuje, ogródek.... i  w nieskończoność takie pudełka. Że ogrody małe, sąsiedzi wścibscy, widoki nieciekawe i że jakoś osłonić trzeba, wiem. Ale może czymś innym? Bluszcz taki na przykład, na siatkowe ogrodzenia? Klematisy? Albo cusamen do kupy? Najpierw hederka się poleni, ale potem jak burza ruszy i zasłoni. Berberysy? Miejsca nie zajmą, ciąć można, liski małe, same się rozłożą. No są sposoby, żeby ogrody nie były takie jednakowe. W dużych ogrodach rozmach większy, tylko pomyśleć trzeba.
Berberysy w rzędzie. Pisałam, że po złotówce z marketowej czystki? Pisałam. Że podsadzić by czymś trzeba? Pisałam, nie podsadziłam, bo nie wiem czym. 
Czasem jednak iglaste niezbędne. Moje sąsiedztwo straszy. Padło więc, za radami Waszymi cennymi, nie na zaplanowane daglezje, a na świerki. Bo zimą też nie chcę sąsiedztwa oglądać, a iglaste zasłonią. M pojechał był, nabył  i... oniemiałam. Przywiózł świerkowe przedszkole, a nawet żłobek. Pani Leśnik tak nakazała. Skoro kopane, to najmniejsze. Dają największą gwarancję na przetrwanie. I tak powstaje świerkowa przesłona przyszłości, czyli dalej będziemy mieli widok na rasowe gospodarstwo wiejskie przeczące dwudziestemu wiekowi i rolnictwu UE. Trudno. Ja poczekam, tylko, czy doczekam?
TO będzie kiedyś świerkowym szpalerem.
Część żłobkową wpakowałam w doniczki i poczekam do wiosny.
To natomiast będzie szpalerem cisowym.
Cierpliwość ogrodników nie ma granic...
Mam dwa takie korytka, a szpaler posadzony zostanie tu, w "nowym ogrodzie".
Gdzie trwają prace budowlane.
Gdzie kiedyś było tak.
Pole pszenicy za skarpą, potem skład drewna i kompostowisko zamieniamy powoli w "drugi ogród".
Zwariowaliśmy? Pewnie tak, ale to miłe wariactwo.
Zgnębiona, dosłownie, marnymi widokami, nalewam kolejny nalew nalewek na zalewanie jesiennych smutków. Co za cudne słowo "nalewka", prawdaż? Jest w nim lato, słońce, słodycz i moc. Piękne prawie jak "dziewanna".
Macie swoje ulubione słowa?
Ja mam. Mam  nawet swoje własne. Patrz niżej.
Pozdravka.

16 komentarzy:

  1. Liściaste dywany - piękniejsze niż perskie. Żłobek i przedszkole ;) - rozczulające. Jestem TEGO SAMEGO ZDANIA co Ty odnośnie iglaków. Kiedyś gdzieś przeczytałam, że w Polsce ogródki przydomowe mają stylistykę z cmentarza (tuje wokół) i bardzo mi to przypasiło ideologicznie ;) Ja chcę u mnie przód ogrodzenia z żywopłotem z buku lub grabu :-D Twoje berberysy - zachwycające, mało powiedziane, niebiańskie!
    Mamy powiedzonka ;) : "A mnianowicie", "Jak nie, jak tak", "Pozdrawiam Was ciule"... i to by było na tyle, hhihihi
    PS bynajmniej nikogo nie obrażam :))) ;)
    I naleweczka - no to cyk i na dźwig! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Jak nie.." i "ciule" znam i stosuję, dźwig cudowny i nieznany, ale u mnie nie zginie!
    Kiedyś mówiłam prestiż, zamiast prodiż i obserwowałam reakcje otoczenia. Dziś nie używa się prodiży i przepadło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem że nie lubisz jesieni ale ona u Ciebie wyjątkowa Dama. Żłobek cudny. To fakt że cierpliwość ogrodników jest bezcenna. Zgadzam się by nie sadzić tylko iglaków są piękne ale trochę nudne :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nalewka ... na Ukrainie mówią - nastojka ; to ma sens, bo rzeczywiście zalane alkoholem różne ingrediencje muszą się sporo nastać, żeby były dobre; ja nie wiem, nigdy nie zagrabiłam listka koło chatki, na wiosnę już nie ma po nich śladu, a trawa jak rosła tak rośnie, nie ma mowy o żadnej pleśni śniegowej, chociaż czasami bym chciała; inaczej w przydomowym ogrodzie, ale przestałam się przejmować, bo zamienia się powoli w las; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaa... nudne iglakowe ogrody. Nie wiem, czy świerki dobre. One lubią chorować i łapać szkodniki, ale wierzę, że Twoje przetrwają w zdrowiu i piękne urosną. Liście grabię dopiero na wiosnę, kiedy robię ogólne porządki pod drzewami. teraz tylko te, które zaścielają chodnik przed domem i tarasy.
    Słowo dziewanna jest piękne. Fajne jest także słowo drakiew.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawidłowo driakiew, floryści mówią skabioza (Scabiosa).
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. A ja lubię iglaste. Nie rosną u mnie w szpalerach tylko w różnych miejscach ogrodu wymieszane z liściastymi. Jak liściaste pogubią liście to mogę przynajmniej oczy nacieszyć czymś zielonym.
    Zachwycająca jest u Was ta przestrzeń, zupełnie inny wymiar niż u mnie. Lubię patrzeć w dal.
    A u nas już szaro. Od dwóch dni leje i wszystkie kolorowe liście spadły. Zrobiło się smutno.
    Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ulubione słowa! Aż przyklasnęłam z radości w ręce. Moje ulubione to "tarapaty" ("Bromba i inni") oraz "dyrdaczkiem" ("Puc, Bursztyn i goście").
    A tak w ogóle dzięki za info o liściach. Nie mam ci ja pęcherznic, aronii, derenia... mam liście mirabelki, jabłoni, bzów, trochę pigwowca i liści nawianych z miasta.
    Kusisz Gaju berberysami!

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś mi się wydaje, że jak już zagospodarujesz drugi ogród, to z braku zajęcia weźmiesz się za gospodarstwo sąsiada za płotem, bo takie przedszkole jeszcze długo go nie zasłoni :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Miło spotkać bratnią duszę od liściastych:) Tuje...no są, ja tez mam (zastałam) i żal mi, bo stare są i piękne. No i mam...puściłam po nich winobluszcz, podsadzę liściastymi. Jakoś je wkomponuję, żeby tujowo nie straszyły. Z tym przedszkolem to rzeczywiście poczekasz sobie:) O żłobku nie wspomnę. My wysadzamy "choinki" świąteczne - wszystkie się przyjęły. A liście...piękne są:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem za i podpisuję się obiema łapkami: liściaste są najlepsze! Wprawdzie ja mam żywopłoty mieszane z iglakami, ale z przewagą liściastych. A berberysy, to moje ulubione krzewy - mam ich kilkadziesiąt w różnym wieku (ciekawe, co to będzie jak osiągną właściwy wzrost?) Straszernie lubię też aronię, zwłaszcza zza sąsiedzkiego płotu (mogę sobie zbierać a przy okazji czarują swoją ognistą barwą liści). Lubię też starą cegłę w każdej postaci, więc czekam na efekt końcowy ;)
    Pozdrówka,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj kochana Gaju, piękny fotoreportaż - liściowe dywany to chyba dobre słowo na to co pokazałaś. Jeżeli chodzi o grabienie liści mam lenia i co tu ukrywać nie lubię tej czynności kojarzy mi się...nieładnie :)
    Liście na rabatach zostawiam na trawie też grabię, większość drzew już łysych.
    Masz bardzo piękny ogród teraz widzę go z całości - pięny to za mało powiedziane mnie zachwycą. Trzymaj się cieplutko i pij naleweczki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ach Gaju! Piekny masz ogród i dobrze, że powstaje drugi, będzie co robić! A to jest bardzo ważne dla własnego samopoczucia:)
    Co do liści, to ja w lesie zostawiam i pod brzozami tez. Inne sprzątam, szczególnie liście orzecha włoskiego i dębu , ciężko się rozkładają i jest ich strasznie dużo, bo drzewa ogromne:)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Gaju - rozdwojenia jaźni dostaniesz, z tym drugim ogrodem jesteś niemożliwa.
    W wawce mamy prawie same iglaki, były berberysy - mądrzejsi "wyciapali", a jak zgubił liście miał prześliczne owoce.
    Ja jestem teraz tu, na Mazurach. Lasy wokół mieszane, z iglastych głównie świerki, 2 olbrzymy koło domku i jeden kilkunastoletni ni w pięć ni w dziewięć, na razie siedzi ... I lipy, b. stare i młodsze. Kilka dębów, brzoza, no i przecudnej urody wierzby. Też chcemy zasadzić świerki by odgrodzić się od drogi powiatówki, ale plan jeszcze w powijakach.
    W prezencie ludziska przywożą na siedlisko tuje, cyprysiki, dyskretnie przekazuję je innym, bo chcemy mieć typowy wiejski ogród, stary, no raczej udający stary, sad z kątem dzikiego gąszczu, który jest miejscem lęgowym ptactwa.

    Znając Twoją rękę do roślin niemowlęce świerczki pójdą w górę jak u nikogo innego.

    Z grabieniem liści działałam trochę instynktownie, ale okazało się, że dobrze, no i Ty swoim postem to potwierdzasz.

    Zazdroszczę Ci tego ładu i składu ogrodowego. Jakoś opuścił mnie zapał ostatnio, tak, wiem, jesień.

    Pozdravka

    OdpowiedzUsuń
  14. Na widok koloru naleweczek aż ślinka cieknie.
    U mnie świerki posadzone na odległość długości szpadla i okazało się, że za gęsto.
    Po kilku latach "skleiły się" gałęziami, a kiedy podrosły dolne gałęzie zaczęły łysieć i zasychać szybciej niż dzieje się to u "wolno stojących": drzew. Sadzone 17 lat temu przerosły na wysokość dom. Czas upłynął nie wiadomo kiedy...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  15. dobrze, że świerki, dobrze będa rosły:-)
    Pięknie piszesz o liściach i liściakach:-)
    berberysy podsadź tawułą brzozolistną- sama zobaczysz, dlaczego: https://www.google.pl/search?q=spiraea+betulifolia&rls=com.microsoft:pl&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=zf97UpGhMoiThQf82YGYDA&ved=0CAkQ_AUoAQ&biw=1366&bih=667. Kontrast i dopełnienie. 4- 5 szt./mb

    OdpowiedzUsuń