Jeszcze księżyc, a już lotnik. Czyli nie tylko ja nie śpię o tej porze.
Lotników za chwilę było kilku.
Taras jeszcze spał. I spał stół z obrusem mokrym od rosy.
Rosa i samoloty! Będzie pogoda!
Śpią kwiaty na tarasie.
I śpi ogród.
Wszystko śpi, tylko ja i ci piloci nie. Ciekawe, jak oni widzą, to co pod nimi. Kawą bym ich poczęstowała, bo kawa pod koniec sierpnia, przed piątą rano, ma wyjątkowy smak. Żaden nie wpadł, na szczęście.
Jak samoloty oraz rosa wróżyły, pogoda była idealnie koniecletnia - słońce, ale i chmurki, ciepło, ale nie upalnie, wiaterek, ale zefirek. Raj!
A potem budziły się kwiaty i rozdawały ostatnie letnie, ale gorące, pachnące pocałunki.
Zbiorowe.
I indywidualne.
Rywalizując o kolor pomadki.
Cisza, jak makiem. Dzieci wyjechały, został konik na lodówce.
Konik, jako że drzwi lodówki nieco są wypukłe, zatracił swe piękne proporcje, ale wierzcie, jest jak żywy. Najstarsza tworzyła go pół dnia, z dbałością o każdy szczegół i dosiadając go w marzeniach. Ślad obu pasji został, jako pamiątka po malinowych wakacjach, gdzie malinowy placek przeplatał się z malinowym koktajlem, a wszystko popijane było malinowym kompotem.
Nam, oprócz konika, została malinowa nalewka. Na szczęście.
Weekendujcie radośnie!
Pozdravka.
Przepiękny konik i cudne lwie paszcze. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńmalinowo napisane...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRanny z Ciebie ptak gaju. Lwie pyski to pewnikiem zgubił ktoś z raju ?
OdpowiedzUsuńTak szybko mija lato i dzień się skraca niesamowicie, ale ten czas też ma swój urok.
...wakacje wakacje już się kończa pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMalinowy post:) Konik piękny, zdolna dziewczyna!
OdpowiedzUsuńCudny poranek, byłam tam z Tobą ;) wśród tych śpiących kwiatów... Troszkę chłodno, ale to nic, kawa rozgrzała :):):)
OdpowiedzUsuńKonika pogratulować chciałam - jak żywy. Buźka!
Malinowe pocałunki odebrano na Mazurach. Dziękujemy.
OdpowiedzUsuńSpod rozgwieżdżonego milionem gwiazd nieba, przy nastrojowym świetle świec latarenek, upojnym zapachu maciejki (ach, jakże spieszy się by oddać cały swój letni zapas), świeżym zapachu mięty napitków i aromacie ziół unoszącym się znad rusztu ogniska przesłałam Ci Gajeczko wczoraj pocałunki mazurskie. Musiałaś je odebrać, bo zaraz potem dała mi znaki spadająca gwiazdka.
Buziaki
Dziękuję Wam za komentowanie. Szczególnie Jolandzie z Mazur dziękuję wzruszające, pachnące jeziorami słowa. I Izabelce, i każdej z osobna też.
OdpowiedzUsuń