Z wiosną "sprawy wszelakie" dotyczą niestety głównie zaglądania i oglądania stoisk ogrodniczych. Wznoszę modły, żeby nie wodziło mnie na pokuszenie, ale wodzi, niestety wodzi i za nic nie mogę się opanować. Nosi mnie strasznie. Chociaż, przyznaję z dumą, że nie idę na żywioł, jak to bywało. I myślę, a przynajmniej się staram.
Ponieważ nie było nigdzie ładnych bratków, postanowiłam w ogóle z nich w tym roku zrezygnować. Za miesiąc będą już kwiaty lata, szkoda kasy i zachodu. Będzie pierwszy rok bezbratkowy. Zamiast bratków kupiłam krzak rozmarynowy i "o mój rozmarynie rozwijaj się"!
Natomiast skusiłam się na klapki ogrodowe, których, jak wiecie, nigdy dosyć. Są miękkie, wygodne i za dyszkę. Polecam. Zdjęcie w ujęciu jak u Megi, bitte, moje klapki na moich nogach.
Przecen roślinnych nie było, jeszcze czas, a na to czaję się najbardziej.
Rok temu kupiłam przecenione pierisy japońskie, pojemnikowe, Little Heath Green. Do formowania w stożki, kulki, co kto chce, dorastają do 60 cm. Zobaczcie, co z nędzy przecenionej przez sezon wyrosło.
Poza tym WIOSNA!
Przedwczoraj było tak; Padał świeżutki śnieżek.
Wczoraj tak. I pierwsza kawka na tarasie oraz cięcie, cięcie, cięcie. Zawzięcie cięcie, a z winoroślą i tak nie zdążyłam. Oj, płakać będzie.
Dziś leje od ranka i zalewa teren za ogrodem.
Robi się "dom nad rozlewiskiem", czego od dwóch lat nie było. Nie wiem, czy okoliczny coroczny bocian już o tym wie, bo go jeszcze nie widziałam.
Widziałam natomiast dziś i słyszałam, parkę dzięciołków. Płoche to ptaszę strasznie, więc tylko to zdjecie wyszło.
Na blogach roją się krokusy. U mnie też, czyli WIOSNA!!!
Wiosna czarodziejka, odganiająca złe myśli... Nic mnie tak nie uspakaja, nie odrywa od smutnej rzeczywistości jak zapach i dotyk mokrej ziemi...
Pozdravka.
Jak tylko zobaczyłam rozmaryn u Ciebie też mi się go zachciało :)Pięknie u Ciebie jak zawsze, klapeczki super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jeszcze wielu ziół mi się chce, ale będą z siewu i ogrodu.
UsuńA ja właśnie dziś pomyślałam o nowych butach do ogrodu, bo tak jak napisałaś, ich nigdy za wiele! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ilona
Oj, nigdy. Jedne zabłocone, inne się zapodziały, koniecznie trzeba dużo mieć.
UsuńGaju - wtrącam 3 grosze- posadź sobie figę w gruncie. Moja jest od przed wojny w Polsce, rośnie w zacisznym miejscu, pięknie owocuje i zimuje bez problemu- oczywiście pod przykryciem.
OdpowiedzUsuńPolecam.
Pozdrawiam
Aż niemożliwe, a jednak. Pomyślę, dziękuję.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPostaram się udowodnić to i pokazać jak ładnie rośnie. Tylko określony gatunek do tego się nadaje, nie nadaje się figa korsykańska. http://zrakiemwtle-zofijanna.blogspot.com/2012/08/nawiedzona.html
Usuńu moich sąsiadów też rośnie, da się.
UsuńFajne nóżki;-) oraz butki. Śniegu dużo było, to i wody dużo.
W Twoich słowach czuć miłość do tego co robisz do ziemi. Klapeczki bardzo przydatne i ładne,serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, tak, to miłość, inaczej nazwać nie można.
UsuńMiałam piękny rozmaryn, drugi rok pięknie zimował i wyobraź sobie, że jakieś 2 tyg temu padł :( ech... szkoda i go tak, ten zapach, smak!!! Muszę kupić kolejny, koniecznie.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o zakupowe szaleństwo w sklepach ogrodniczych - mam to samo! Nie lubię jeździć z mężem, gdyż za bardzo mnie stopuje :D jemu nic nie potrzebne, dopiero jak zakwitnie, urośnie, zaprezentuje się, mawia: a nie mówiłem Ci, by to kupić? ;)
Bratków też jeszcze nie kupiłam, ale pewnie kupię ;) od kilku lat wsadzam je do donic, które zostały mi po jabłoniach, piękne pnie.. jakoś tak łyso będzie bez nich ;)
Pozdrowienia z Mazur!
p.s. właśnie mój Bociek usiadł w gnieździe! :)
Mam podobne doświadczenie. Może coś źle robimy?
UsuńW pnie wsadź coś innego, letniego.
A o zakupowym szale wiosennym, lepiej nie mówić, bo przyjdzie chwila i tak się załamię.
Piękny ogród ! Pozdrawiam wiosennie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i tez ślę wiosenne pachnące i ćwierkające pozdrowienia.
UsuńZ tym Twoim kupowaniem to jakbym siebie widziała, tylko że wole mam słabszą.Jak syn byłw domu to dopiero było szaleństwo zakupowe. a teraz z racji tego ,że jadę z kimś niestety a może stety muszę się ograniczać, a bratki nasiały się i na ten rok są swoje.A tak w ogóle to jest wiosna i już . Nie sądzisz,że powinna trwać półroku, a później pare miesięcy lata t troszke jesieni . Całuski.
OdpowiedzUsuńA widzisz, co roku przyrzekam sobie, że nasieję bratków i orientuję się jesienią, że już za późno.
UsuńZ porami roku zgadzam się w 100%!!!
Widzę z Twoich opisów, że nie tylko ja jestem zakupoholiczką kwietną. Róż też nie lubię i pomału się ich pozbyłam, a wczoraj kupiłam! Opętała mnie bezmyślność! Nawet nie wiem gdzie posadzić. Rozmaryn mam i pięknie kwitnie:)pozdrawiam wiosennie:)
OdpowiedzUsuń"Opętała mnie bez bezmyślność" - no coś pięknego! I bliskiego niestety...
OdpowiedzUsuńDawno nie widziałam dzięcioła :(. Ja mam niestety chorobę zakupową, a później problemy, gdzie to wsadzić :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń