Zaglądają, podglądają.

piątek, 8 kwietnia 2011

Ogrodowe ceny i przeceny.

Uwielbiałam od zawsze wizyty w centrach ogrodniczych. Nawet wtedy, gdy nie śniło mi się, że będę miała ogród. Nie wiem, co mnie tam ciągnęło; atmosfera, zapachy, kolory, kształty, nie wiem. Stąd moja wiedza dotycząca cen roślin nie była znikoma. A jakże, chodziłam, oglądałam, zachwycałam się i myślałam, jacy szczęśliwi są ci ludzie, którzy mogą sobie to, czy inne cudo kupić. I wcale to cudo nie wydawało mi się drogie. Jedno. Jedno cudo było teoretycznie tanie.
A potem nagle od teorii przeszłam do praktyki, czyli stanęłam przed nowym absolutnie zadaniem; urządzić ogromny ogród. Ceny roślin stały się niebotyczne. Dla mnie oczywiście, bo praktycznie zmieniły się niewiele. No tak, bo ja teraz każdą cenę musiałam pomnożyć ileś razy przez gatunki, odmiany i
 sztuki, a i tak to co kupiłam, ginęło w ogromnej przestrzeni. Wydawałam pieniądze, pula przeznaczona na zakupy ogrodowe topniała w oczach, a ogród był pusty i tylko chwasty z tych pustych przestrzeni były zadowolone i szalały.
Nie, to się nie uda, tu nigdy nie będzie żadnego ogrodu.... Moje czarne myśli nie dołowały mnie jednak, wręcz przeciwnie, o dziwo dawały potężnego kopa do działania. Głównie w zakresie walki z mniszkiem, perzem, prosem, skrzypem i innymi im podobnymi.
Aż pewnego razu wiosna, przy okazji kolejnej wizyty  w centrum ogrodniczym zobaczyłam przecenioną roślinę, a dokładnie krzew, za złotówkę. Kilka mocnych, krótko przyciętych badyli bez liści oraz bez etykiety. Zagadkowa, niczego mi nie przypominajaca sadzonka została posadzona w lasku. Wyrosła pięknie, miała ciemnozielone liście i dalej stanowiła niewiadomą. Krzew i tyle.
Ten zakup dał mi do myślenia. Skoro tyle tego jest, po sezonie będą przeceny. Co tydzień jeżdżąc na większe zakupy sprawdzałam, co słychać w centrach ogrodniczych. Cierpliwość zostaje nagrodzona. Nie zapomnę zdziwionego wzroku ludzi przy kasie, gdy popatrywali na mój wózek skarbów którejś jesieni. Skarby wyglądały okropnie; kupa doniczek z plątaniną badyli, uschłych liści i biedy z nędzą. Ale ja już widziałam, jak to będzie wyglądało za rok; posadzone, przycięta, wyczyszczone, zadbane. To nic, że bez etykiet, rozpoznawałam już rośliny po kształtach gałązek, korze, uschłym liściu. Rachunek przy kasie był niezwykle prosty;wszystko razy jeden złoty.
A na zdjęciach mój "ogród z przeceny", zobaczcie proszę, co w nim wyrosło.
Kolor jednego z berberysów wczesną jesienia.

Żywopłot z jnnej odmiany berberysa, kolor mieszany.


Dereń  i pięciornik.


Szczepiona wierzba i biały pięciornik.

Nikt nie chciał tego miskanta...
Jeszcze jeden berberys.
Aronia zakwitła trzy lata temu.

Żółty pięciornik.

A teraz jeszcze rozwiązanie zagadki mojego pierwszego krzewu z przeceny. Rosła sobie krzewinka trzy lata, rosła, aż w trzecim roku zakwitła pięknie białym kwieciem, które było mi obce, jak ona sama. Aż pokryło się owocami. Zielone kulki ciemniały, z rubinowych zrobiły się prawie czarne. Z pewnością nigdy takich owoców nie widziałam i tropem "jakich polskich owoców nie znam" doszłam rozwiązania. Wiecie co rośnie u mnie w lasku? ARONIA! Dla pewności sprawdzilam, a potem sprobówałam. Od trzech lat objadam się jej owocami. Smak...no, nazwijmy go "smakiem dla koneserów, ale podobno baaardzo zdrowe. Ptaki mi pomagają i jakoś nigdy nie zdążylam zrobić z nich świetnej, jak wieść niesie, naleweczki. Może w tym roku...?
Jeszcze jedno, zając pod dereniem na zdjęciu nie jest przytulanką, to ogrodowy gość, a pięciorniki na wiosnę trzeba bardzo mocno przycinać, wtedy trzymają kształt i nie stają się wielkimi rozczochranymi miotłami.
Dobrej pogody życzę.



7 komentarzy:

  1. Ojej, znam to, znam, może mój ogród trochę mniejszy, ale mam takie same doświadczenia, jeśli idzie o ceny i przeceny. Robię dokładnie tak samo. A rośnie równie dobrze, jak z wiosną przy wyższych cenach. Nawet lepiej jest sadzić jesienią, bo ziemia bardziej mokra Natomiast latem ziemia, w której rosną rośliny w donicach, bardzo szybko przesycha i zanim korzenie rozejdą się w naszym grucie, często dzieje się tak, że roślinki jakby trochę więdną i rosną gorzej niż te jesienne zmizerniałe badylki :)))
    Gość ogrodowy - super!!!
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. Macie niewątpliwie rację co do jesiennego kupowania po przecenie, ja też tak robię. Ale niestety wiosną trudno mi przejść obojętnie przez sklep ogrodniczy. Tak stało się dwa dni temu. Chociaż tym razem nie był to może wielki rachunek bo wybierałam mniejsze rośliny, to musiałam jednak coś kupić. W zeszłym roku przemarzła moja budleja, a bez niej i bez motyli, które wabi w ogrodzie jest trochę smutno. Gaju, jeśli masz jakieś roślinki, które szczególnie możesz polecić to proszę napisz o nich Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Radziejowe Zacisze, jeśli mogę polecić. U mnie budleja też przemarza, ale mam inny sposób na motyle :) Mam cały zagonek, całkiem spory, bo kilkanaście metrów kwadratowych, wysianej lebiodki. Motyle lecą jak oszalałe, a przy okazji mam sporo ziół do domowych obiadów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Budleje marzną, ale ja tnę je zawsze bardzo krótko wczesna wiosną i odbijają. Mają dzięki temu piękny pokrój.A motyle przywabisz też rozchodnikami olbrzymimi. Przylecą stadami!
    Dzięki za podpowiedź o lebiodce, nie wiedziałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki kochane ogrodniczki za podpowiedzi. Bo przyznam szczerze, że z racji wykształcenia i zainteresowań oprócz roślin lubię w ogrodzie gościć zwierzęta. Pozdrawiam Was cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. witam:)bardzo się cieszę, że tutaj trafiłam;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziwiam Cię,że zaryzykowałaś, ale opłaciło się. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń