Nie siałam, nie sadziłam, a mam. Mam rumianą kolorową i pachnącą obfitość jako pozostałość po tych, co kiedyś byli, zasadzili i... odeszli.
Obfitość pachnącą jabłkiem, nie marketem.
Zbierając wspominam, choć nie znałam.
Wiem, że byli dobrzy i pracowici.
Wiem, że dzieci nie doceniły, roztrwoniły.
Najpierw sprzedali ziemię, potem dom. Sprzedali ojcowiznę, a to na wsi nie uchodzi.
Może dlatego tak lubię i szanuję tę jedną jedyną jabłonkę?
Tego też nie siałam, ale zebrałam. Co roku rośnie ich kilka niedaleko domu, przy drodze.
W sam raz tyle, żeby poczuć niebiański smak.
Kilka ususzyłam, mają świetny aromat.
A to już i siałam, i zbierałam, przetworzyłam, zamroziłam.
Z braku miejsca w zamrażarce zastosowałam jedną z najstarszych metod konserwacji włoszczyzny - zasoliłam.
Miłą częścią domowego przetwarzania, z uwagi na czas przyszły tego przetworu, będzie zagospodarowanie owoców pigwowca.
Pigwówka zimowa porą... mmm.
Koniec kulinariów.
Ogrodowa proza miesza się z ogrodową poezją.
Bo.
Jak oszalała wspomnieniem lipca kwitnie drugi raz lawenda.
Dalej na "letnio" kwitną powracające do łask pelargonie.
No i niby jeszcze letnio, ale już niestety jesiennie.
I nostalgicznie.
Nie mogę nie pochwalić się nowym nabytkiem z giełdy staroci.
Mam go, mam!
Zastąpi znienawidzoną serdecznie ławę.
Ileż to naszukałam się takiego stoliczka na A. Bez efektu. Ceny podobnych, ale "nie tych" porażające.
A tu - jedno spojrzenie i już wiedziałam - mój ci on. Jeszcze bardziej ucieszyła mnie cena - 50 zł. kupiłam bez targowania.
Idę zbierać w obiektyw słoneczną jesień.
Pokażę w deszczu.
Pozdravka.
U mnie brak pigwy! Brak też lawendy. Nie wiem co zrobiłam nie tak.. Zasiałam dbałam i nic... pusto jak było tak jest :(
OdpowiedzUsuńJabłuszka jakie śliczne, zapewne pycha;)
Stolik <3 och, cudny!
Pozdrawiam;)
Zasiałaś pigwowca i lawendę? Ja kupuję sadzonki i rosną sobie dorodnie. Kup, zasadź, będziesz miała.
OdpowiedzUsuńJabłka rzeczywiście prawdziwie "przedwojenne".
Jabłka urzekające! Skojarzyły mi się z ogrodem moich Dziadków. Ileż tam było drzew i nikt nie pryskał i owoce dorodne były!
OdpowiedzUsuńMebelek kupiłaś śliczny. Lubię starocia, u mnie w domu pełno takich mebli, po rodzicach. Jakoś Twój post nostalgicznie mnie nastroił. Ech....Wszystko przemija. Buziak.
No właśnie, jabłonka nigdy nie była pryskana, a jabłka dorodne.
UsuńNostalgia snuje się w powietrzu, toś nastroiła się nostalgicznie, nie dziwota.
Mija, mija, mija...
Wszystkie widoki mnie ucieszyły a To co Piszesz jeszcze bardziej. Poczułam smak jabłek, grzybków, nalewki pigwowca :). Mebelek jest super....
OdpowiedzUsuńBuziam
Nie wiem czemu, ale zawsze jabłka zbierane z takich starych jabłoni sadzonych ręką nieznanego gospodarza smakują mi najlepiej. I zawsze budzą nostalgiczne myśli o przemijaniu, pytania kim był... Nabytek giełdowy bardzo udany :)
OdpowiedzUsuńOh jabłuszka, grzybki, pigwy... stoliczku nakryj się:)
OdpowiedzUsuńHa, ha i u Ciebie, Gaju, kulinarnie :)
OdpowiedzUsuńKanie pysznią się, jabłka także :)
Vegetę z solonych warzyw robię rokrocznie, ale w tym roku dodatkowo zrobiłam z warzyw suszonych, REWELACJA :)
Całkiem letnio u Ciebie.
Pozdrawiam cieplutko
Śliczne, urocze jabłuszka... Jak dobrze, że masz do nich szacunek. Trzeba doceniać naturę wokół siebie, szczególnie taką, która nie powstaje z dnia na dzień, ale wymaga wielu, wielu lat... Smacznych jabłuszek! Stolik uroczy
OdpowiedzUsuńDom Przy Wiosennej 5
piękny stolik :)
OdpowiedzUsuń