Zaglądają, podglądają.

wtorek, 23 września 2014

Czy można?

Żyć bez internetu?
Można. Wróciłam, przeżyłam i wcale, ale to wcale, się nie stęskniłam.
No może troszeczkę.
Zamiast fb, blogowego świata i innych - skądinąd fajnych rzeczy - miałam pod opieką dom, jego mieszkańców i jego bliższe otoczenie.
Otoczenie dalsze jest nadmorską wsią, gdzie stare miesza się z nowym i trwa w dziwnej symbiozie, a wszystkiemu przyglądają się wiekowe lipy.
Kto je sadził?
Stary bruk.
Kto go kładł?
Stare domy.
Kto je budował?
Kto w nich mieszkał?
Jak ja bym chciała znać odpowiedzi na te pytania...
Stare dachy.

Ten sielski spokój burzy nagle "nowe".
Ni cholery nie pasujące, krzykliwe, pachnące pieniędzmi, - choć ponoć owe nie śmierdzą - "nowe". Mnie tu właśnie zaśmierdziało.
Takich śmierdzących przykładów było więcej, ale po co pokazywać, skoro ta subtelna kulka z ornamentem mówi wszystko? Hmmm...
Zdecydowanie bardziej przemawiają do mnie takie malownicze ruiny nie wiadomo czego, a chciałabym wiedzieć czego, w pokrzywach.
I opowieści z mchu.
Bliższe otoczenie, którym zarządzałam, to otoczenie tego domku.
W wielkim skrócie wygląda ono tak.
Psia łąka, a dlaczego psia, o tym za chwilę.
Warzywniczek.
Szklarenka.
Zdrobnienia zamierzone, bo wszystko niewielkie.
Tarasowy murek.
I na tarasowym murku.


Kolorowo jeszcze, słonecznie, lato łaskawe.
Taras, na który, co jest dla mnie genialne, wychodzi się z kuchni, i na którym samotnie piłam kawę z nieadekwatnego okolicznościowo kubeczka.
Okienka tarasowe.

 
 Okienko prawie jak z piosenki co to "puk, puk w okieneczko..." i już ułani przybywają i "..wstań, wstań, wstań dzieweczko..." wołają.
A dzieweczki nie ma...
Znajduję sobie prace najróżniejsze, żeby o dzieweczce na łożu szpitalnym nie myśleć, ale i tak... Wiecie, jak to bywa.
A po co psia łąka?
Po to. 
Mieszkańcy domku, użytkownicy psiej łąki.
Najstarsza z najmłodszą, przy czym najmłodsza jest największa.

Teraz najmłodsza ze średnią.
I sama najmłodsza  w swojej długiej piękności.
Albo pięknej długości.
Po co Wam trzeci jamnik!?
Już wiem, do kochania. No bo jak tu nie kochać Hanki?
Razem będzie tego z półtora metra... Dużo miłości potrzeba.
Ale: "szczęśliwy dom, gdzie jamniki są".
To jeszcze nie wszystko; domu, otoczenia i jamniczek, bo to panienki, pilnuje on.
A w domeczku ręka córeczki. Zielono.
Tulipanowo cały rok.
Zachwytom nad tym prezentem nie było końca.
"Prawdziwie stara, cudownie obłazi, no coś pięknego."
Po kim Ona to ma..?
I Jej rękodzieło - obudowa kominka a na niej ozdobne "kafelki".
Nie drze pierza, nie tka, nie przędzie, serów nie warzy, choć diabli Ją wiedzą, czy nagle do psów nie dołączą jakieś kozy, owce, czy inna zwierzyna.
Robi za to takie cudeńka.

Neurochirurgia czyni cuda nie do uwierzenia. Podłubali w kręgosłupie, wyjęli, wstawili i po trzech dobach pacjentka wróciła jakby nigdy nic do domu w stanie takim, że jeszcze chwilka i nic tam po mnie.
Wróciłam i ja.
Zarosło wszystko złośliwie, choć, nie przeczę, malowniczo.
W ostatnim odcinku niedzielnym widziałam w tefałenie swoją  własną górę  kompostową.
Luuudzie, jaka cudna! A czegoż w niej nie było, a jakie wszystko piękne!
Gdybym nie była pewna, to bym nie uwierzyła, że stylista przy tym nie majstrował i nie ułożył w artystycznym natchnieniu kompozycji ze skorupek od jajek, resztek pelargoniowego kwiecia i brokułowego głąba. Coś pięknego.
Pozdravka.



















8 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie sielskie i anielskie klimaty z oddechem ludzi z poprzedniej epoki, tak mnie ten post natchnął, że aż nakręciłem sobie gramofon, czego niestety od dawna nie robiłem i słucham głosu z lat 30' :)
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem warto odetchnąć czasem od elektroniki

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie że wróciłaś :) a od wirtualnego świata warto odpocząć wiem to bo sama czasem sama tak robię...:) Miejsce które pokazujesz jest bardzo energetyczne a córci życzę dużo zdrowia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No jak tam pięknie! Domek i cała reszta marzenie moje! Tylko dom drewniany mi się marzy ! Ale takie cuda tutaj, zachwycona jestem:) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Domeczek jak cukiereczek! Prześlicznie na zewnątrz i wewnątrz! W takim domku muszą być psy i to w takiej ilości:) Zdrówka życzę chorej !

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam i kompost i cały piękny odcinek, czekam na jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń