Zaglądają, podglądają.

piątek, 1 sierpnia 2014

Park poety i pisarki.

Zacznę adekwatnie do tytułu, poetycko i prozą.
"Z czasem powoli wszystko się zaciera,
A więc i moje zatarły się ślady.
Stary park na mnie z zdziwieniem spoziera,
Pytając: "Co to za przechodzień blady?"
I nawet mury wahają się szkolne*
Rozpoznać we mnie dziecko swe swawolne."
Adam A.
Poeta niewspółczesny, a park już wówczas był stary. Rok 1798, to oficjalny rok jego powstania. Chyba jeden z najstarszych w Polsce. Powiększany, zmieniany, nie zawsze na dobre, trwa, ale...
Nie byłam w nim kilka lat. Zmienił się znowu, niestety na "nie zawsze dobre". Szkoda.
Jest jakby cichszy, bardziej niemalowniczo zarośnięty, niezadbany, wycofany. Park nie żyje. Po prostu.
A kiedyś... 

„Na kogutku ślizgali się uczniowie i większość pensjonarek. Każda miała wśród nich braci albo znajomych, których przedstawiała koleżankom, a oni zapraszali panienki do ślizgania się w parę lub wozili je na saneczkowych fotelikach. Później w klasach i sypialniach szły o tym rozmowy szepty, zwierzenia, śmiechy, płacze (...)”.

Poznajecie? Jedną z panienek była powieściowa Agnieszka, a fascynującym znajomym Krzyś.
Staw parkowy nazywano "kogutkiem", z racji tego, że na jego wysepce stała altanka z blaszanym kogutkiem na dachu. Do dziś tak go zwą. Tylko nie grają już orkiestry, nie tętnią gwarem parkowe kawiarnie, nie ma spacerowiczów. Szkoda.
U wejścia do parku teatr.
 Nie można było stworzyć dla niego odpowiedniejszej lokalizacji; tuż nad brzegiem rzeki.
A za rzeką park. Malowniczy, że tylko malować, a nie ma komu.
Czyż nie pięknie?
W parku stare aleje, albo ich fragmenty.
I ich odbicia w wodach rzeki.

Majestat starodrzewia zastanawia, nakazuje myślenie. Powala, rzekła bym trywialnie.

Parkowe wody wolno ciekną.

Ktoś kiedyś, chciałabym wiedzieć kto i kiedy, zasadził tę sosnę...

Starodrzew prowadzi do kogutka...
A więc tędy, kiedyś, musiała biegać, potem przechadzać się, panna Szumska...
Jak bardzo młodzieńcze wspomnienia zapadają w pamięć - opisała je zamieniając Marię w Agnieszkę.
Spojrzenie w zamyśleniu i olśnienie.
Ten miłorząb, przecież pamiętam go. Pomnikowy.


Kogutek.
Wysepka, gdzie stała altanka.
Tego elementu pewnie nie było. Ale jest.
Tu była kiedyś przepiękna część parku z ogromnym drewnianym domkiem służącym za mieszkanie dla ogrodnika i skład narzędzi. Domek rozebrano, przepiękna część podupadła. Mizerny kwietnik ma być jej kontynuacją. Nie jest.
Pozostał na szczęście ten okaz.

Ożywiamy się i wspominamy.
"Pamiętasz, tu robiłeś mi zdjęcie..."
Nie liczymy lat. Byłam panną G, a M nie był jeszcze nawet moim narzeczonym.
Oddaję na chwilę aparat.
Ech..., sentymenty...
Z dawnej świetności tej części pozostały jeszcze dwa elementy.
Rzeźba.
I zegar słoneczny.

Resztę bezpowrotnie zniszczono. W zamian postawiono pawilon w stylu chińskiej pagody. Nie pytajcie po co.
Taka samodewastacja jest smutna, ale piękna.
Mchy. Uwielbiam.
I takie rzeźby natury.
Wnętrze.
 I takie. Dla własnej potrzeby nazwałam to dzieło "słoniową nogą".
Robinia. Niby zwykła robinia.
Co za precyzja!
A to? Czyż nie "Krzyk"? jak u Muncha? Przecież to najwyraźniej krzyk drzewa.
Ma drzewo prawo krzyczeć i rozpaczać nad głupota ludzką.
Bo po co to robią?
 Kamieni kupa.
Trzy z wielu przykładów miejskiej działalności nowoogrodniczej. Wrzosy w cieniu, konwalie w słońcu, ryż mydło i powidło, ale zlecone, wykonane, zapłacone. A że zmarnotrawione? Nóż ogrodniczy mi się w kieszeni sam otwiera na takie widoki. Roślin mi żal, kasy żal, bo choć niby nie moja, ale nasza, prawda? Moja poznańskość dostaje niemej furii.
Coś tam jednak się przyjęło, ale to raczej przykład sprzed "zmiany na niekoniecznie lepsze".
Młoda surmia.
I miłorząb.
Wracamy tą samą trasą. Nie ma sensu dalej się denerwować.
A było, i mogło by być, tak pięknie.

* Mury szkolne poety, to najstarsza szkoła w mieście, obecnie LO Jego imienia, również LO M. i jednej z córek.
I po lipcu ???
Pozdravka.

7 komentarzy:

  1. Najpiękniejszy ten "Krzyk". Gaju masz bardziej wrażliwe oko niż ja, chociaż ja przyrodnik. Mnie ta zieleń urzekła, może na żywo tez zauważyłabym mankamenty. Szkoda, że nie dbamy o ogrody jak należny:( Dziękuję za taką przyrodnicza piękną wyprawę i pozdrawiam cieplutko. Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekny spacer Gaju. Te stare drzewa wzruszające, tyle pamiętające a takie samotne, takie współczesnym barbarzyństwem znękane...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za cudowny spacer...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne miejsce, w którym naprawdę można wypocząć od zgiełku, cywilizacji, wi-fi i całego mnóstwa rozpraszających czynników:)

    http://ogrodosfera.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię atmosferę starych parków, budzą we mnie nostalgię, tęsknotę za dawnymi pokoleniami, których przecież nie znałam. Zdradzisz, cóż to za urokliwe miejsce i o jakiej powieści wspominasz? Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że mowa tutaj o Kaliszu..
      Miejsce jakże piękne i urokliwe, mające w sobie odrobinę tajemnicy i zachwytu...
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Ach te mchy, obrosłe kamienie, stare drzewa, mam fioła na tym punkcie, chwilowo unieszkodliwiony przez bliżej nieokreśloną zarazę różaną ; ) patrząc na ten Twój trawnik, tak sobie kombinuję ile tam róż historycznych by się zmieściło.Ups trawnik należy do M, ale kawałek, kawałeczek, ociupinkę ledwie....nie masz czasem takich zapędów ? Ogród masz niesamowity ! Gratulacje !

    OdpowiedzUsuń