Jestem dzieckiem PRLu. Trochę wstyd, trochę sentymentu, ale fakt jest faktem.
Z PRLu mam najukochańszą, jedyną zresztą, Przyjaciółkę, taką, że daj Boże każdemu.
Byłam w Poznaniu, więc szybkie spotkanie, szybkie ploty rodzinne i towarzyskie, szybka kawa. Tylko gdzie? Jest na rogu kawiarnia, idziemy...
Rany boskie, czas się zatrzymał...
[Komórka, pstryk, pstryk.]
Stanął w miejscu i stoi, jak TA palma...
...jak TA kawa.
Natychmiast zażyczyłyśmy sobie takiej samej.
PRLowska pani kelnerka, ze znawstwem dobrana do scenerii, postawiła na PRLowskim stoliczku ze sztucznego marmuru dwie cudnie parujące PRLowskie kawy-żużlówy.
A serwetniczek, jakże gustowny, widzicie?
Ponieważ Przyjaciółka nie wierzy w kalorie [ "A widziałaś ty kiedyś kalorie? To powiedz jak wyglądają?"] przyniosła też świeżutkie i pachnące brzdące i kremówki nie tknięte chemią, jak na PRL przystało, a nas zaczarował barek.
Nic z tego, samochody.
Trwaj kawiarenko na rogu, gdzie czas stoi w miejscu. Żadne dizajny na sztuczny PRL nie zastąpią tego, co tu jest "na prawdziwo".
Po dwóch godzinach teleportowałyśmy się do rzeczywistości.
Za drzwiami kawiarenki Toyota i Ford zamiast Fiata 125 i Syrenki i bieg, bieg, bieg...
Dokąd?
Pozdravka.
Trafny tytuł i odczucia - ludzie za szybko pędzą, zresztą ja ostatnio też, chandrę mam z tego powodu i jakiegoś doła...piękne fotoopowieść. Ja jestem niemowlakiem PRL-u :) Ale swoje młode czasy z podstawówki - też miło wspominam i z sentymentem - zwłaszcza frytki jedzone z blaszanej miski, czerowny wózek, czerwone za małe rajstopy w przedszkolu, mikołaja ze sfilcowaną brodą i natalkę kukulską, którą tak namiętnie lubiłam i śpiewałam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za tą podróż w czasie - ja sie zatrzymałam.
Ciepło całuje i ściskam.
Ech, wspomnień czar... Każda młodość, no pewnie nie każda, ale na ogół, wspominana jest pięknie, niezależnie od prawdziwej rzeczywistości. Życzę częstszego przystawania w biegu!
UsuńBrakuje tylko blaszanych (albo plastikowych !) koszyczków do tych szklanic! Kawa żużluwa jest genialna, codzienie rano taka piję, bez niej ani rusz. Tyle ze w kubku.
OdpowiedzUsuńAch, a w Kociaku byłaś? Tam piłam pierwsza kawę będąc jeszcze w liceum:) Kociak nadal stoi, nadal "różowy". A jeszcze wcześniejsze wspominki mam ze sklepu na Wrocławskiej, tam był maleńki spożywczak, w którym sprzedawali bagietki. Cudownie pachnące bagietki...to moje sklepowe wspomnienie sprzed lat...36:) Spożywczak nieco się przerobił, bagietki nadal mają, choć już nie takie smaczne (smak mi się zmienił, czy jednak skład bagietki???)...Pozdrawiam, ule mam uśmiech - od ucha do ucha.. Dzięki wielkie !
No właśnie, koszyczki. A żużluwę o poranku pijemy jakby razem, bo ja też.
UsuńKociak... dawno nie byłam, a wspomnień wiele, z tym że ja jakoś głównie koktajle, których teraz nie znoszę.
Śmiej się dalej!
Cud miód malina:DDD ... i pusto jak za PRL-u...
OdpowiedzUsuńA bez takiej kawki dzień dla mnie jest niezaliczony ;)
Ano pusto, bo pewnie łącza netowego nie ma.
UsuńPozdrawiam "żużlową"! Już prawie klub!
Ale mi podróż zafundowałaś :D Jakoś tak ,,swojsko" się zrobiło- tyle wspomnień, smaków, zapachów....Cóż, do tej pory mam sentyment do tamtych sprzętów, wystroju i pewnie dlatego trudno odnaleźć mi się w tych obecnych klimatach. Może moda na tamto wróci i postawienie meblościanki nie będzie obciachem, a wszystkie duperele w końcu będą miały swoją półkę :P
OdpowiedzUsuńMeblościanki już modne! Trochę inne, ale są. Wracają "tamte" stoliczki, foteliki i są bardzo na miejscu!
Usuńoj tęskno i mi do tych klimatów, chociaż siermiężnie ale kawa była naturalna i nie oszukana, ciastko również....teraz kawka tylko z "ekspresiku" na 2 łyki i ciasteczko na duuuzym talerzu wkomponowane w mazaje czekoladowe...też z butelki...
OdpowiedzUsuńhttp://leptir-visanna6.blogspot.com/
Masz rację, tamte smaki były inne, a jedzenie o niebo zdrowsze.
Usuńfajnie, ze takie miejsca się jakoś "uchowały"
OdpowiedzUsuńteraz to próbują takie odtworzyć i tym samym być "trendy"
byłam ostatnio na takiej 40-tce - no niby PRL, bar mleczny miał być... ale klimatu nie było...
nie ma jak to ORYGINAŁ
pozdrawiam z Wilczej, Ewa
Oryginału nie podrobisz nie ma siły, a już baru mlecznego z tamtymi zapachami, klimatem i cenami, na pewno nie.
Usuńja też jestem dzieckiem prl i to głębokiego. pamiętam te szklanki bez ucha w kawiarniach i kawę sypaną...i wiele innych kawiarnianych rzecz pamiętam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
I co? Tęsknisz czasem?
Usuńpewnie. dla mnie to były dobre czasy. młodość, rodzice....
UsuńUwielbiam. W czasie PRLu to ja się urodziłam, więc ciężko mi cokolwiek pisać. Lubię film miś i znam PRL z opowiadań. Bardzo podoba mi się ta "inność".
OdpowiedzUsuńInność jako desing fajna, życie czasem było mniej fajne, ale innego po prostu nie było.
UsuńJa też jestem takim PRL-owskim dzieckiem:) Dziw, że coś takiego jak ta kawiarenka istnieje jeszcze w dzisiejszych czasach:) :))
OdpowiedzUsuńIstnieje, ma się świetnie, ponieważ ma cudowne wyroby cukiernicze z własnej pracowni.
Usuńto jest bar mleczny na Dąbrowskiego?
OdpowiedzUsuńNie, to nie to miejsce. Grochowska.
UsuńFaktycznie!!!
UsuńW Lublinie na Kalinie jest "Kaprys" do dziś dnia - bar mleczny, choć już bez skatowanego nabiału. Miał PRL swój czar. Czasem wątpliwy, ale i tak nas - dzieciaki betonowych placów zabaw, nonajronowych fartuszków z tarczą, pijących mleko z kożuchem (gotowane z butelek z kapslem) - jakoś wciąga, co?
OdpowiedzUsuńNo miałaś Gaju podróż, miałaś. A my z Tobą:). Pozdrowienia również dla Przyjaciółki.
Wciąga!
UsuńJa pamiętam "Fafika" i "Tip Top" oraz lodziarnię u wylotu Dubois. Istnieją? Pewnie nie. A, jeszcze coś z czarcią łapą!
a, teeen, co to jest brzdąc?
OdpowiedzUsuńa te bananaowce to żywe?
fuj fuj fuj, nie lubiem takiej kawy. I w szklance:-( dobrze, że byłominęło, wg mnie.
A widzisz, widzisz, niektórzy lubią.
UsuńBrzdąc to pyszne ciacho.
Żywe bananowce? Megi, ja byłam w kawiarni, nie w palmiarni! Sama sztuczność, ale jakże oddana, no jak żywe, pani, jak żywe.