Odpowiedzią jest na ogół aktualny poziom własnego lenistwa, a jest w niebezpiecznie górnym stanie. Jak czytam, co należy okryć, ręce opadają. Pół ogrodu? Jak?
A tu już szronić zaczyna, czas nagli, pogania...
I taki księżyc! Zapowiedź silnych przymrozków!
Padło na to, że okryję ketmię, przysypię listowiem i ziemią klematisy, listowiem i stroiszem -potem [kiedy?] - agrowłókniną wrzosy.
Powiążę w chochoły miskanty, bo dzielone piłą i siekierą wiosną, mogą zmarznąć, a szkoda, bo przyjęły się i piękne są.
Widać tylko trzy kępy, ale z podziału jednej powstało ich aż siedem.
Hortensjom dam spokój, za dużo ich.
Plan więc jest, gorzej z wykonaniem. Zaczęłam od przygotowania eleganckich osłon.
W Hiltonie będą spać wybrańcy. Wiosną przemówią po chińsku. I po angielsku.
Gustowne legowiska nabyłam latem w SH. Ja wiedziałam, że się przydadzą, nie wiedziałam tylko do czego. I już wiem, mam, jak znalazł. U góry, czyli u dołu poręczna taśma ściągająca. Cudo!
Nie okrywam lawendy - to ta kępa po lewej stronie. Mrozi, wieje, a ona rośnie od lat, się sieje i nic się jej nie dzieje . Puk,puk.
Piękną pakę, a nawet dwie od MPO w ramach nagrody dostałam.
W pace książki.
W drugiej pace kosmetyki, więc gdy już od nich wypięknieję, jak zapowiadają, zasiądę tu i pogrążę się w zgłębianiu tajników sztuki ogrodniczej i w marzeniach o wiośnie. Nalewki w kredensie.
Szron nie ustępuje, wyjść z pieleszy się nie chce.
Dalej wyjść mi się nie chce, to jeszcze zapytam o taką różę.
Co z nią zrobić dalej? Na straty, czy można potem, ale nie wiem kiedy, do ogrodu?
Słońce!
Idę. Na szron i mróz, trudno!
Okrywacie?
Pozdravka.
U nas dziś niemal upał, słońce świeci i plus osiem. Planuję okrywanie od czwartku, bo po niedzieli ma być już bardziej zimno. Też mam taką różę w doniczce i też nie wiem, co zrobić. Puściła nowe listki, więc może przetrwa, pytanie tylko, czy będzie kwitła. Moim zdaniem do ogrodu się nie nadaje, bo to odmiana "pojemnikowa" ale mogę się mylić, w końcu ogrodniko-rolnikiem jestem dopiero od 3 lat ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam spod Lublina :)
Różę do ogrodu, koniecznie okryć (mojej pierwszej nie okryłam i przemarzła, późniejsze, okryte rosna pięknie). Możesz na wiosne, tylko dobrze przechowaj. Jeszcze nie okrywam, czekam na ice power większy - pogoda w kratkę, jeszcze jest ciepło, jeszcze ma być cieplej...Ale ja mam mniejszy metraż i wszystko przyszykowane do biegu:) W razie czego zdążę.
OdpowiedzUsuńAlez ładnie u Ciebie...moj ogród po brukarzach wygląda jakby bombka w niego ( i tu mam ochotę zaklnąć porzadnie...pi...) ... uderzyła:) Dobra nasza jednak, pozbyłam się częśći trawnika i nie zamierzam go odtwarzać - oficjalnie - za dużo z tym roboty:)
Witaj kochana :)
OdpowiedzUsuńPiękne prezenty - ja jeszcze daleko w polu nic nie okryłam - ale szronu jeszcze ani widu ani słychu, ani minusa z rana.
Do okrycia mam sporo róż.....lawendy nie okrywam, okryje róże, budleje, małą ketmie i różanecznik, podobno penstemony też się okrywa, delosperme, lewizje....i chyba na tym skończe chyba , że coś wejdzie pod ręcę.
Moja znajoma ogrodniczka takie róże wysadza albo do gruntu w rabatach, albo do donic na taras .. Ciepło pozdrawiam
Kiedy? Jak ziemia zamarznie na ok. 5 cm, o.
OdpowiedzUsuńRóżę można wysadzić i okryć, jak radzi Ondrasza, bo jeżeli będziesz przechowywać w domu/przechowalni, to raczej na pewno przędziorki ją dopadną.
U ciebie to ja bym okryła tylko hortensje:-))) ze względu na kwitnienie, powojnik, wrzosy i hibiskusa. Reszta na pewno sobie poradzi, w końcu do tej pory sobie radziła.
A widzisz, na przędziorków nie uwzględniłam:)
Usuńja mam problem z podlewaniem tego, co w piwnicy stoi - zapominam i mumifikuję. Teraz więc wszystko won na ogród, najwyżej trzy razy obachutane.
Bosze, jak się spieszę to takie byki robię... przędziorków nie uwzględniłam...
Usuń:-)))
Usuńja nie mumifikuję, ja zamrażam. W tej chwili zamrażam palmę, tzw. cebulę, co kwitnie i pachnie zimą (białofioletowo), jakiegoś siakiegoś irysa doniczkowego, laura i takie coś obrazkowate, monsterowate...
inwentura jest, może przeżyją do końca tygodnia, jak im zrobię miejsce w domku.
Jak nie, to ament.
W ogrodzie nie okrywam. TP robił to kaningamii, ale urosła powyżej 4 m:-DDD
A ja nic nie okrywam, staram się sprowadzać do ogrodu tylko to, co teoretycznie powinno przetrwać. Lawendą kompletnie się nie przejmuję, też rośnie i się rozsiewa. Róż nie mam, bo boję się, że zdechną, takie słabowite teraz te odmiany. A to w zasadzie z lenistwa, to nieokrywanie ;))) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńNie chce mi się, ale pookrywam. I muszę kanny wykopać. I też mi się nie chce. Ale jak mus to mus...Mam do okrycia tylko róże, hortensje i porzeczkę ozdobna, bo w takim miejscu rosnie, ze praktycznie co roku przemarza i nie kwitnie. Raz mi się z nią udało - minionej wiosny i cudna była, więc warto. Miłego okrywania i wypoczynku potem przy lekturze i naleweczce!
OdpowiedzUsuńAsia
Ja zawsze kupuje takie róże. I to na przecenie, bardziej poturbowane. Przetrzymaj przez zimę, najlepiej tam gdzie jest słońce, normalnie podlewaj. Będzie kwitła parę razy jeszcze w ciągu roku. Uschnięte liście i kwiatostany urwij. Jak potrzeba przesadź. A w kwietniu wkop do ogródka. Tylko jedna uwaga, te róże są niskie.
OdpowiedzUsuńA ja okrywam głównie piwonię jej liśćmi. I kopczykuję róże. Okrywa się ponoć rośliny jeśli są mroźne zimy, bo inaczej im za ciepło.
Róże okopcowałam, chociaż parę lat temu świetnie przetrzymały -23 stopnie mrozu. Z tym okrywaniem jest loteria, bo jak będzie ciepło to mogą się zaparzyć. Dlatego kopcuje dookoła i niewysoko. Poz tym okrywam ketmie i młode borówki amerykańskie. To wszystko. Innych mi się nie chce. Każdej zimy przetrzymują i nic się nie dzieje.
OdpowiedzUsuńA poza tym... u nas dzisiaj było +10 stopni i ciepła noc, mimo pełni. Pogoda wcale nie na okrywanie.
Piękne te schodki :) i jakie wypasione okrywacze!
OdpowiedzUsuńU nas jeszcze ciepło, ja ogólnie przykrywam tylko korą lub podsypuję torfem.
W ogródeczku (bo mały jest) mam kilka roślin, które nie powinny przezimować, ale chyba o tym nie wiedzą, bo już dwie zimy za nimi :) Takie róże też wsadzałam jesienią i żyją. Dzielne te moje rośliny ;)
Ja już z pięć razy startowałam do okrywania, a tu tak ciepło! Mam na działkę kawałek, więc nie mogę zareagować od razu jak się ochłodzi, dlatego co weekend już, już biegnę okrywać, wszystko gotowe, stoję, patrzę, a tu słońce... a tu kwiaty kwitną... a tu cebulki mi wychodzą olaboga!... a tu biedronki latają, ptaki ćwierkają i mówię: nieee.... za tydzień. I to chyba będzie już ten tydzień! :)
OdpowiedzUsuńA okrywam sporo, bo mam przewagę roślin dopiero co posadzonych i takim chyba trzeba pomóc przed pierwszą zimą trochę.
PS. piękne widoki u Ciebie!
Podziękowania wielkie za wszystkie odpowiedzi i dobre rady. Czyli - jeszcze za ciepło na okrywanie, a róża do ogrodu, no i nie tylko ja lenia mam.
OdpowiedzUsuńMegi, jak możesz zamrażać laura? Reszta niech sczeznie, ale laur? Ja bym go otulała, dopieszczała z oliwką zaprzyjaźniła, bo wszak ziomale to są.
Biedronki, ćwierkadełka? U nas leje.
Otulam, otulam,ale siebie...Choram...
OdpowiedzUsuńA z resztą niech się dzieje, co chce...
I tak życie pokazuje,ze zwyciężają najsilniejsi!
Ja też tak mam. Koniec końców idę i okrywam :) Ach piękne trawy. Schodki uroczo się komponują, cudnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiektórym lawenda rośnie bez takich zabiegów, ja dwa razy posadziłam, nie okryłam i zmarniała. Może jeszcze kiedyś posadzę i spróbuję ją okryć, a nuż się uchowa:)
OdpowiedzUsuńGaju, no i jak, pookrywalas?
OdpowiedzUsuńU nas raczej lagodne zimy, wiec lawendy nie okrywam.
Fajny nastroj u Ciebie w domu..
Pozdrawiam:)
Gaju, ja okrywam stroiszem wrzosy i świeżo posadzoną lawendę. Reszta niech się broni. Co miało przemarznąć to przemarzło i juz takich wynalazków nie sadzę. Co do róży, to ja bym zaryzykowała i wsadziła do ogrodu i okryła. W domu nie przechowasz do wiosny. Ja takie rózyczki wysadziłam i pieknie rosną. Kopczykuję na zimę.
OdpowiedzUsuńMasz cudny ogród i cudny klimatyczny kącik:) Pozdrawiam.
Na mój gust to ta róża na 100% zmarznie- przechowałabym ja do wiosny i po przymrozkach do gruntu.
OdpowiedzUsuńTo nie ta faza wzrostu, żeby teraz zaaklimatyzowała się w ogrodzie..
Moja rosła w domu- na oknie - 2 lata i była cudna, wielka. W gruncie rosła też 2 lata i z roku na rok było jej coraz mniej.
Szkoda, bo dostałam ją po mastektomii od kogoś , kto już nie żyje...
Witaj ! Miałam takie same wątpliwości. Zrobiłam bilans zysków i strat po ubiegłorocznej zimie....i okrywam, nawet sama uszyłam kapturki z włókniny. Masz wspaniały ogród a ta kamienna wyspa ze schodkami cudowna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie !