Zaglądają, podglądają.

wtorek, 9 lutego 2016

Nowe tryndy, stare trendy.

Oglądam sobie na fb fotografie różnych ogrodów...
I tak sobie rozmyślam...
O kulturze minionych epok. Ogólnie tak. O poziomie ówczesnych kabaretów i programów rozrywkowych wszelkiej maści, o literaturze, o czasopismach, o serialach... "Kabarecik" śmieszył mądrością,  zmuszał do myślenia, dzisiejsze "kabarety" zmuszają tylko do wyłączenia telewizora. Tańce z gwiazdą i rozgwiazdą tak samo. Seriale...
Wystarczy.
Taka różnica.
Wszechwładzom telewizyjnym, radiowym i innym komercyjnym nie chodzi broń Boże o to, by dobry gust kształtować, nie, o oglądalność chodzi, o nic więcej.
"Ludzie to lubią ludzie to kupią byle na chama byle głośno byle głupio..."
No to jest - chamsko, głośno i głupio!
Co mają do tego ogrody na fb?
Mają.
Są odbiciem gustu oglądaczy dzisiejszej "rozrywki", czytaczy prasy wielce kolorowej, słuchaczy piosenki, o której jutro nikt nie będzie pamiętał.
Jakież tam zachwyty w komentarzach na łabądkiem z opony, nad kolorową korą we wzorki usypaną, nad jelonkiem , lewkiem, sarenką, żabą, niedźwiedziem  jak żywym wreszcie!
A tu już donicowe cuda z opon czekają, saute i malowane i wiatraczek drewniany stoi, i barwione zrębki - zgrzytozębki.
I fontanna rokoko - baroko na tle betonowego płotu, i dwumetrowa żyrafa z wikliny.
Proszę, tu grill, ooo, jaki wielki!
Kaskada plastykowa, jak w samiuśkich Tatrach, na tle podmiejskiego blokowiska spływa do oczka z czarną folią.
Ślyyycznie, och, ach, przepięknie, przecudnie, przeuroczo przesłodko...
Przepieprzone.
W dalszym ciągu straszą krasnoludy wszelkiej maści, ale to już klasyka.
Natomiast są nowości i to jakie!
Tu przechodzę do tytułu. Zauważyłam całkiem nowe tryndy!
Trynd pierwszy.*
Donica z "wkładem".
Wersja poglądowa bardzo uboga, bo wnętrza donic bywają dziełami sztuki architektonicznej i ogrodniczej. Na bogato zawierać mogą: maciupinką altankę, pergolkę z ławeczką, huśtaweczkę i co tam jeszcze komuś się zamarzy. Gargamelek by się przydał, choć nie widziałam. Pewnie w zameczku siedzi. Zdrabniam, choć nie cierpię zdrobnień, ale to wszystko takie tyci tyci, że muszę.
Trynd drugi.*
Drzwi w drzewie.
Również wersja mało rozbudowana, bo okienek może być kilka, a i schodki mile widziane.
W drzewach, jak wiadomo, mieszkają krasnoludy, no bo gdzieś mieszkać muszą.
Czemu nie ma zdjęć przykładowych?
Domyślcie się.
Tyle o tryndach.
W trendach tarasowo - balkonowo - domowych natomiast, dalej królują skrzynki i palety. Niby ma to być recykling ale wygładzony jakiś jest, pomalowany, nowy zrobiony na stary.
Mam i ja, obie z recyklingu prawdziwego.
Jedna od lat służy w ogrodzie jako organizer rzeczy różnych.
Druga, stareńka, mocno wysłużona, przyjechała niedawno jako podarunek, bo jabłka komuś obrodziły za bardzo.
Też wyląduje w ogrodzie, jak trend, to trend.

Nie zawieram znajomości na ulicy, zawieram w internecie, choć nie wiadomo co gorsze, jak wiecie.
Internetowa blogowa znajomość urealniła się wczoraj i przywiozła wiosnę.
Oraz zawieszkę adekwatną do wszelkich okoliczności przyrody i znajomości.
Czyż nie cudne?
Dziękuję!
Zgadniecie kto u mnie był?
Aaa... idźcie przez zboże, we wsi Moskal stoi!
* Ilustracje graficzne: Gaja. Uprasza się o nie kopiowanie i nie rozpowszechnianie.
Pozdravka.

26 komentarzy:

  1. Uwielbiam Gaju te Twoje rupiecie. Z Twojej inspiracji zresztą zbieram swoje - kuchenne: sztućce, talerze...
    Czujesz wiosnę? To co - siejemy?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lada dzień posieję w domu lobelię, bo uwielbiam, a sadzonek ciągle mało.
      Warzywnik nie skopany leży odłogiem, nie mam w co siać, najpierw roboty ziemne i przyziemne, potem przyjemność siania.

      Usuń
  2. He, he, krasnale to mieszkają w muchomorkach, wiem bo jestem krasnoludologiem amatorem. W "dżewkach" to mieszkaja skrzaty. Cholera wie kto mieszka w doniczkowych zamkach, osobiście podejrzewam mrówki. Oponowe łabądki, roll - bordery z wbitych w ziemię butelek + szkiełka kolorowe w elewacji budynku to były hiciory lat 70 ,ogrody epoki późnego Gierka ( w zasadzie znaczy ogród historyczny ;-) ), zrąbki kolorowe to nowoczesne nawiązanie do stajlu ( Las Vegas Parano ). Rośliny w takim ogrodzie nie są konieczne do szczęścia, wiatraczek godnie je zastąpi. Kaskady i brokkokokowe fontanny to już jest tarzanie się w ogrodowej rozpuście. Wersja luksusowa "ogrodu naszego powszechnego" co prawda nie posiada jeszcze jaskini ale wszystko przed nami. Jednak ten rodzaj kiczu mnie jakoś mniej razi niż szablonowa poprawność trawniczków obtujaczonych ( te masowo występujące szpalerki obrzydzają ludziom takie fajne drzewka jakimi potrafią być żywotniki ). Znaczy gust zły zniosę, z nijakim mam problema.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, skrzaty... Nie wiedziałam. Krasnoludologia leży!

      Usuń
  3. zgadzam się w 100 procentach, otacza nas bylejakość i bylenicość ...:(

    OdpowiedzUsuń
  4. zgadzam sie z Wami, ale przecież mamy wybór, wolny, od nas tylko zależny...i od tego co nam w duszy gra...bądź nie gra...i z tego "niegrania" te skrzaty, krasnale i inne paskudztwa
    :-(((
    pozdrawka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu gra inaczej, wiem. Chodzi o to, żeby nam wszystkim ładnie grało.
      Pozdravka!

      Usuń
  5. Święte słowa! Zewsząd jesteśmy zalewani chłamem. Na szczęście jest jeszcze sporo ludzi, którzy nie ulegają wszechobecnej miernocie:) U Ciebie fantastycznie - podziwiam:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, właśnie o ten wszechobecny we wszystkim chłam mi chodzi i o brak dobrych wzorów, które pomalutku dałoby się jednak rozpowszechniać.

      Usuń
  6. Wiesz, Gaju, zastanawiałam się nad tym... I powiem Ci, że nie mam jednoznacznej opinii.
    Pierwszy problem to pytanie: co jest ważniejsze - kanony estetyki czy radość, jaką daje własny, według swego gustu urządzony ogródek?
    Odrębną kwestią jest, na ile świadomie został dokonany wybór - szpaleru tuj czy przysłowiowego krasnala? Może nie było wyboru, bo brak wiedzy o różnych możliwościach? (tu zgadzam się z Tobą o niezbędności misji edukacyjnej mediów itd.)
    A jeśli wybór był świadomy - czy człowiek nie ma prawa bronić swego wyboru?
    A kto nas uczył, że w ogóle trzeba szukać, wybierać, a nie robić to, co inni?
    Nie miej wątpliwości - ja też ubolewam nad poziomem tv, kabaretów, upodobań estetycznych... Ale na te pytania nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć.
    Jak by nie było - Twój tekst skłania do refleksji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi mi o to, żeby kanony estetyki docierały do ogółu, żeby zmieniały upodobania na lepsze. Można to zrobić rozpowszechniając dobry poziom w każdej dziedzinie. Nie dotrzemy do wszystkich, ale pomału można by coś zmienić. Niestety, niewiele się w tym zakresie dzieje. Dlaczego? No wiadomo.

      Usuń
    2. Co do konieczności kształtowania wrażliwości estetycznej i propagowania wiedzy nie mam wątpliwości, zgadzam się z Tobą. Myślę, że mogą tu wiele dobrego zrobić takie blogi, jak Twój czy blogi niektórych twórców ogrodów.

      Usuń
    3. Masz rację. Myślę, że wiele dobrego mogą zrobić takie blogi, jak Twój czy blogi niektórych twórców ogrodów. Trzeba czasu.

      Usuń
  7. Gaju, to ty w pewnej dyskusji na fb, w pewnej tajnej grupie zapytałaś a co ten krzyk (cytuje z pamięci). Dokładnie o to o czym piszesz. Chodzi o dobry gust!
    Rozumiem radość z własnego ogrodu, ale radość nie równa się to dobremu gustowi.
    Poklask, który zyskuje różne badziewie (nie boję się tego określenia), jest zły. Tamaryszku, jeżeli nie było by kanonów piękna, ludzi oceniających dzieła nie było by postępu w sztuce. Oczywiście nie wszystkie ogrody to sztuka, i mogą przynosić radość swoim właścicielom, ale nie mogą stać się kanonem, dlatego, że mają dużo lajków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. W końcu w każdej sztuce, a ogrodnictwo jest sztuką, style i kanony istnieją.
      W dyskusji chodziło mi o to, żeby się nie zacietrzewiać tak bardzo, o nic więcej.

      Usuń
    2. ach, chyba nie o to był ten krzyk :-) może Ewa tak zamierzyła, żeby było o gustach, ale wyszło zuuupełnie inaczej ;-)
      Lajki są zbędne i zaraz będą przestarzałe, zobaczycie, nie ma się o co tłuc.
      Oczywiście wszyscy zignorowali tajemniczego gościa. Chlip.

      Usuń
    3. Też tak myślę. O lajkach srajkach znaczy.
      Widzisz jakie ludzie som? IGNORANCI!
      Teraz się dowiedzieli i będą wiedzieli. I zazdrościli.

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Napisałam komentarz,a potem posta uczyniłam z niego, tak mnie zainspirowałaś.Jak ja się cieszę że tu trafiłam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Naturalnie rozumiem, że radość z ogrodu to nie to samo, co dobry gust.
    I nie mam wątpliwości, że kanony piękna są ważne. Należę do pokolenia, dla którego zawsze będą punktem odniesienia i ideałem, do którego próbuje się dążyć. Nawet nie przyszło mi do głowy, że mogą mieć coś wspólnego z lajkami!
    Zastanawiam się tylko czy kanony tzw. kultury wysokiej są ważniejsze niż indywidualne poczucie szczęścia?
    A jeśli ważne jest dotarcie z dobrymi wzorcami do przeciętnego człowieka, to czy podkreślanie przepaści między jego dokonaniami a tym ideałem nie utrudni zadania?
    Ludzie różnie reagują. Ale np. jeśli ja słyszę, że rabata, z której jestem dumna, w którą włożyłam całe serce – jest obciachowa, po pierwsze czuję się upokorzona, po drugie tracę wiarę w swoje możliwości i szanse zbliżenia się do ideału, po trzecie – zamykam się przed dobrymi radami takiego mistrza. W efekcie – pozostaję w swoim marnym świecie.
    Nie należy, oczywiście, wychwalać rzeczy złych. Ale wychodząc od jakiegoś pozytywu (zawsze się znajdzie), podsuwać dobre rozwiązania.
    No i wiem, że i tak 100%-owej skuteczności nie będzie...
    Przepraszam, że się tak rozgadałam. Pozdrawiam gospodynię!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak by tu odpowiedzieć... Wiem, że nie każdy dojdzie do ideału, ale chodzi mi o ten cholerny badziewiasty kicz zalewający nas zewsząd w każdej dziedzinie.
    Ktoś kiedyś też skrytykował to, czym się zachwycałam w moim ogrodzie. Przemyślałam, przyjęłam, przyznałam rację. W tym rzecz...
    Gadaj ile wlezie, gospodyni też pozdrawia!

    OdpowiedzUsuń
  12. Masz rację, że wszechobecna brzydota jest przygnębiająca, dlatego uciekam we własny świat. Żeby nie było, że nie przyjmuję krytyki - kiedy odwiedzają mnie ogrodnicy, chodzę z nimi po ogrodzie z karteczką i notuję ich pomysły i uwagi. Jeśli tylko chwalą, pytam: a co byś zmienił? A potem rozmyślam na spokojnie, co da się zrobić.
    A przechodząc do konkretów, zaczęłam cięcie krzewów!

    OdpowiedzUsuń