No bo jak to? U mnie w liściowo - gałęziowych komfortach ich nie ma, a w miejskim osiedlu są? Osiedle faktycznie miło zazielenione, ale w końcu to warunki dla jeża jednak gorsze, niż u mnie.
Zabrałam miejską Średnią na wiejski weekend. Polatała po ogrodzie, polatała i nagle słyszę krzyk.
- Masz! Jest! Dwa masz! Chooodź!
- Co mam?
Bo mieć w ogrodzie mogę różności - bociana na kompoście, grzyba, dziwnego ptaka, wielkiego buraka, nie raz takie alarmy bywały.
Przybiegła zdyszana.
- JEŻA masz, pod wierzbą siedzi, a nawet dwa!
Aparat w dłoń, podwijam kiecę i lecę. Pod wierzbę. W końcu jeż nie burak.
Bliżej.
Jest!
Zaglądam dalej, głębiej...
Leży sobie w jałowcu grubeńki, tłuściutki, upasiony, jesienny. Drugi ukrył się w irgach.
- Widziałam, właził tam, pewnie tam mają dom.
-Szukamy? To tu!
Jako żywo, dom jeża.
- Nie szukamy, nie przeszkadzamy.
- Widzisz, mówiłaś, że chcesz jeża i ja go dla ciebie znalazłam.
Nieocenione są dzieci w ogrodzie. Widzą i słyszą więcej. Nie wiadomo od kiedy te jeże mam...
Jeże wybrały sobie miłe dla jeża otoczenie na kamiennej skarpie.
Słoneczne.
Ukwiecone. Miło im będzie.
I tak mi w ogrodzie przybyło.
Dla równowagi, bo równowaga w przyrodzie rzecz święta, musiało ubyć. Przybyły dwa jeże? No to ubyły dwie młode brzózki. Hołubione przez całe lato, bo malutkie, bo susza. I co? Nie ma ich. Wczoraj były, dziś nie ma.
Dzieło sarny - poszarpane krawędzie.
Dzieło zająca - cięcie jak sekatorem.
Dzieło zniszczenia...
Wiosną dokupię dwie brzozy, znowu dosadzę. Uparłam się na brzezinę i już trochę jej mam.
Pnie w osłonkach wyglądają średnio, ale nie zaryzykuje zdjęcia ich przed zimą skoro już "szkodniki" grasują.
Ale najważniejsze, że mam jeże, mam i ja!
Pozdravka.
Gratulacje! Widać, że się cieszysz. :-D
OdpowiedzUsuńCiesze się Twoim szczęściem i tez bym chciała by do mnie sie sprowadziły:)
OdpowiedzUsuńMiałam... ale się wyprowadził... przez sierściucha;(
OdpowiedzUsuńPiękna jesień u Ciebie. Pozdrawiam!
Jeże, to przesympatyczne stworzenia... :)
OdpowiedzUsuńOj jeże wybrały piękne i pachnące miejsce.
OdpowiedzUsuńU mnie, w rzuconych niedbale galęziach, zadomowiły się na dobre. Psy im nie przeszkadzają:)
Co do brzeziny, proponuję jej nie wykopywać, powinna, z uśpionych pąków, wiosną wypuścić listki.
Pozdrawiam serdecznie.
Witaj:) Jeże są urokliwe, chodzą swoimi drogami. U mnie czasem pojawiają się, ale psy je odstraszają:) Osłonek nie zdejmuj...szkoda by było odnotować więcej strat:) Udanego weekendu Gaju:)
OdpowiedzUsuńWitaj! Szkoda brzózek, one takie piękne. Ale brzeziniak już całkiem okazały.
OdpowiedzUsuńSwoim opowiadaniem wzbudziłaś we mnie nadzieję, że i w moim ogrodzie mieszka jeż...
Gratuluję ślicznych jezyków pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzkoda brzózek,nie wiedziałam że zając i tego się czepia mam jedną wątłą,a marzy mi się taka płacząca,będę pamiętać żeby zabezpieczyć.
OdpowiedzUsuń