Zaglądają, podglądają.

wtorek, 29 września 2015

Łęty i drwale.

Koniec.
Dla mnie KONIEC, definitywny koniec wiadomo czego, zaczyna się tak.
Gdzieś na horyzoncie pojawia się pierwszy dym... Siwy dym.
Po pierwszym drugi, trzeci...
"...Ognisko palą na polanie, w nim liszka przez pomyłkę gore..."
Skaldowie. Cudny tekst.
Liszki gorą, łęty palą.
- Czujesz? Palą łęty. Mamuś, dlaczego "łęty"?
- Nie wiem. Tak się u nas mówi na badyle ziemniaczane zgarniane z pól. Było, jest i będzie - łęty.
Palone łęty pachną jak łęty, wiadomo.
Tak zaczyna się jesień. Nie mimozami, a łętami.
Teraz tylko ciepłej nory poszukać, zakopać się szczelnie, przetrwać, przeczekać. Albo, jak mawia mój kolega, nic, tylko gałązkę jakąś solidną znaleźć...
Wszędzie widać ten koniec.
Już nie cieszą rozchodniki, bo tylko udają, że jeszcze.
Jesiennie rozpalają się berberysy.

I płoną sobie na skarpie ciemną czerwienią.
Czerwienią - jesienią.
Irga, ptasi gościniec, zaopatrzony jak należy. Wiadomo, zima zła.
Błyszczy, omamia, zapowiada.
 "Robi " tło dla miskantów. Pięknie robi. Sama. Niczego tu nie planowałam. Tak się urokliwie  uplotło.
Mój "ogród traw"...
Uściślijmy - dwóch traw, ale za to w wielu egzemplarzach.
Tylko powracające dom łask żelazne damy ogrodów, pelargonie, do końca będą udawały, że lato trwa...
Że przecież jeszcze tyle pąków...
Reszta, mimo późnego piękna, przekwita.
Broni się przed wykopaniem.
Wyrwaniem.

Ścięciem.
 I zebraniem.
Ale się nie wybroni.
Lubię jesienią po poznańsku posprzątać. Wyciąć, wyrwać, wykopać. Na wiosnę musi być czysto. Ordnung must sein!
W domu błysk niekoniecznie, ale w ogrodzie tak.
Jak wiecie, mamy swoje działy - ja kwiecie, warzywka, słowem - duperele, M trawniki, żywopłoty, słowem - rzeczy ważne.
No to jeszcze trawnik perfekcjonisty, zaprzeczenie mojego wymarzonego trawnika - łąki kwietnej, o czym mogę sobie pisać, ale nie mogę głośno mówić, bo podobno nie wiem, o czym mówię... [ czy ty wiesz, o czym mówisz? ].
Wiem. Porobiłabym se trawiaste ścieżki, a resztę bym malowniczo zapuściła. Ale niedoczekanie moje, to mam tak.
Równie perfekcyjnie przystrzyżone są, wierzcie, żywopłoty.
Zdjęcia brak.
Mina M, kiedy proponuję, żeby się nie męczyć i puścić to w cholerę, w końcu do nieba nie urośnie - bezcenna.
A skoro o M, to zobaczcie, jak moda powraca. Widzicie tę brodę drwala jak z żurnala?
Tyle, że nie drwala, a studenta, nie ogrodnictwa zresztą. Zgodnie z kierunkiem powinien mieć obory krów pełne, albo inne stada trzód, a najlepiej owiec, bo mógłby je strzyc i ciąć, a tak ma co ma i strzyc sobie musi wiadomo co.
I na koniec.
Czy kogoś interesują pszczoły? Zaciekawiłoby? Taki jest początek.

 "CZY GROZI NAM ZAGŁADA ?

    Niespełna 100 lat temu Albert Einstein sformułował słynną tezę, według której 4 lata po tym jak zginie ostatnia pszczoła taki sam los spotka ludzkość. Przyjmując, że są to faktycznie słowa tego wielkiego uczonego zastanawiać  może jak to możliwe, że tak daleko idąca wizja zrodziła się w tym genialnym umyśle, ukierunkowanym jednak na nauki ścisłe. Do tego jeszcze życie noblisty przypadło na złote lata pszczelarstwa. Czyżby swoją definicję oparł na jednym  z wielu słynnych powiedzonek, że „dwie rzeczy nie mają granic: wszechświat i ludzka głupota, choć co do pierwszego nie ma pewności”
Niestety, krótko po śmierci mistrza (1955) ta straszna wizja zaczęła się spełniać."
C. d. ma nastapić ?

Pozdravka.

11 komentarzy:

  1. Świetny post, lekko sarkastyczny, a tu na koniec ... wręcz tragiczny :(
    Oj Gajeczko, wiem, wiem, teraz będziesz smęcić, że jesień, że zima ... no chyba, że będziesz wspominać lato :)
    Ogród cudny (w końcu kto, jak kto, ale Maja go doceniła !!), a życie przecież składa się z kompromisów. Łąka byłaby ładniejsza, ale jest b. ładny trawniczek. W końcu czy trawnik jest w życiu najważniejszy? Mąż ważniejszy.
    Pozdravka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, M ważniejszy. Dziś doceniony - szron, zimno, a w domu ciepełko i kawa. Jak nie docenić?

      Usuń
  2. Oby nie Gaju, oby naszej głupocie przyroda nie musiała stawiać tak ostrych granic, obyśmy się opamiętali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czy się opamiętamy? Wczoraj czytałam wiersz Miłosza o końcu świata, coś pięknego z ogrodniczym akcentem.

      Usuń
  3. Ogród prawie jesienny.
    Co do trawnika i męża. To kompromis. Masz perfekcyjny trawnik ale pewnie i takiegoż męża.
    A mój ma brodę ciągle, odkąd go znam. Chyba nawet nie znam go bez brody ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. M sperfekcyjniał z wiekiem. Nie wiem dlaczego, ale tak Mu się porobiło. U mnie na odwrót i dobrze mi z tym.

      Usuń
  4. Pszczoły interesują mnie bardzo, tak bardzo, że od lata mamy dwie pszczele rodziny. Lato usiłuję zatrzymać choćby na blogu ;):) Jak będzie piękna i złota, to jakoś to przetrzymam...czego i Tobie życzę :)) Nam by się przydał wprawny strzygacz :)) Serdeczności ślę moc :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję, o pszczołach będzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdaje sie, ze pszczoly w Polsce "wracahja do formy" . Oby!
    Ja dzis z ogromna przyjemnoscia patrzylam, na moj bzyczacy ogrod. I osy i pszczoly i zawiski..
    Wszystkie leca do moich kwiatow, bo gdzie indziej-glownie pelargonie. To co tam moga zbierac?

    Ladnie jesien sie zaczyna u Ciebie..
    Pozdrawiam)

    OdpowiedzUsuń
  7. A u nas mówią na łęty - chmielina:-) nie pozwolimy zginąć pszczołom, co prawda mamy je od zeszłego roku, ale już rezygnujemy z chemicznego leczenia, dajemy napary z różnych ziół, odymiamy też z dodatkiem ziół, nie jest to co prawda jakaś ogromna pasieka, raczej hobbystyczne 5 uli, i można sobie pozwolić na naturalne sposoby; zajęcia przy nich mnóstwo, ale mąż to bardzo lubi; pozdrowienia ślę.

    OdpowiedzUsuń