Zaglądają, podglądają.

czwartek, 6 listopada 2014

Bardzo prywatne powroty.

Niby kilka dni, a czasu za  mało. Żeby zobaczyć co się zmieniło, wspomnieć co było.
Moje miasto.
Moje drogi, moje ścieżki.
Pierwsza to droga "do i z". Do i z liceum. Droga radości, droga przyjaźni, czasem trwogi i łez.
Idę jakby "z". Przepiękne kamienice po jednej stronie...
...a po drugiej park. Po lewej w głębi palmiarnia.
Park i palmiarnia. Bliskość tych miejsc i dziecięce codzienne z nimi obcowanie dało chyba początek moim fascynacjom wiadomo czym. Może jeszcze ogród botaniczny, choć do niego to już była wyprawa.
Idę parkiem. Jak wtedy.
Smutno. Pusto.
Pojawiły się amfory. Amfory-bryły. Dużo ich, ale nie wiem, czy mi się podobają.
Nie, zdecydowanie nie. Nadęte jakieś, rozdęte, a w środku zalane betonem.
Te żeliwne bardziej.
Miejsca w parku, które muszę zobaczyć. Jeszcze raz, znowu.
Fragment "skałek". Miejsce spotkań po szkole.
Wodopój, fontanna, nie wiadomo co. Tędy dziewczynka w różowym płaszczyku chodziła z Tatą na spacery i zawsze ją to nie wiadomo co dziwiło. Jak dziś.
Kiedy dzieci nie były jeszcze uzależnione, to tu, na stawku, zimą ślizgały się na łyżwach.
Wspomnienia adekwatne do czasu.
"Platan" - powiedział Tato -  i już wiedziałam.
Wieki minęły, na szczęście platan stoi, a ja wiem na zawsze.  Musiałam sprawdzić, czy jest.
Stąd widać moją podstawówkę. Piękna architektura. Trzeba dojrzeć, żeby to ujrzeć.
I budynek radia. Zawsze mnie zachwycał.
Przy kutym płocie, który oddzielał jego ogród od ulicy, rosły bzy i wzruszały nabrzmiewającymi wiosną pączkami. Potem odurzały zapachem liliowych kiści, obwieszczały pełnię wiosny, dawały nadzieję, że jednak będą wakacje.
Tu już byłam prawie w domu, koniec drogi "z".
Więc dalsza ścieżka.
Nie mogłam nie przejść się uliczką moich narodzin, dzieciństwa i młodości.
Trwa tu walka o te robinie - jedni za, inni przeciw. "Moją", która tak pięknie siała do pokoju zielone słońce i wiała słodki zapach już wycięto.
W lewo szło się do kościoła.
Chrzest, ślub, chrzty... Dalszy ciąg historii.
A u wejścia TA wierzba. Wierzba decyzyjna.
Pod nią, ja lat osiemnaście, dokonałam wielkiego wyboru - że życie jednak spędzę z M. Tak, tym samym od trawników.
W "mojej" dzielnicy mieszka moja siostra i nic w tym szczególnego, gdyby nie widok jaki ma z okna.
Taki zielony zaułek, który niezmiennie mnie zachwyca.
"I co ci się tak w nim podoba? Tobie??? "
Mnie.
No a potem były dni pokory wobec życia.
Moja Marzenka. Przyjaciółka. Razem przez tyle lat.
Uwielbiałyśmy Boya.
"Wychodzi letki z cichej klozetki,
Znów na kobietki popatrzeć rad."
Albo o tym co "...dostał takiej dziwnej manii, że chciał tylko do Stefanii".
Ktoś czytuje Boya? Ktoś zna?
Kwatera żołnierzy AK.
Spoczywają sobie, jak to w wojsku - równymi szeregami równych mogił w równych alejkach. Wyrównali...
W jednej z nich leży mój Tato.
I już.
Powrót z jednego do drugiego mojego miejsca na ziemi.
Oba tak samo bliskie, kochane, pełne wspomnień.
Ot, listopad.
Pozdravka.















10 komentarzy:

  1. Wzruszylam sie...
    Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie i dziekuje za piekny post :) Odnalazlam w nim wiele siebie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście nostalgiczny listopad ma coś w sobie,że odkrywamy stare drogi na nowo.
    pozdrawiam
    lena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba źle zostałam zrozumiana:)Do Poznania mam godzinkę jazdy. Jako dziecko jeździłam tam na wakacje. Chodziło mi, że każdy ma taką drogę, którą odkrywa od czasu do czasu na nowo.
      pozdrowienia
      lena

      Usuń
  3. Park Wilsona (Kasprzaka) to również park mojego dzieciństwa... i droga do liceum nr 2...

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękuję ...to była piękna wyprawa...odbyłam ją z Tobą...

    OdpowiedzUsuń
  5. To bardzo osobisty post. Każdy ma taką osobistą krainę swojego ogrodu z dzieciństwa, młodości. Twój jest piękny do dziś, i pewnie jeszcze będzie trwał wiele lat... Dobrze, że tak jest, to daje pewien spokój i poczucie przynależności do miejsc, które trwają w czasie dłużej niż my...
    Pozdrawiam,
    m.

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoja droga, Twoje uczucia i lata zapisane w tej drodze...Dobre miejsca, ważne miejsca, czas zaklęty albo spłoszony...Sentymentalna wędrówka w rytm wzruszonego serca. Kiedyś dziewczynka w rózowym płaszczyku za ręke z tatusiem dzisiaj dorosła pani pod ręke z sama sobą...Dwa swiaty, które sie przneikaja i dopowiadają...
    Piekny post Gaju...Zaęskniłam teraz za moja krainą dzieciństwa...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wzruszające i piękne wspomnienia - dobrze, że je pielęgnujesz w sercu - ciepło pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sentymentalna podróż. Melancholijnie tak.
    Zapraszamy na jesienny spacer do nas: https://www.youtube.com/watch?v=vU-9Pki3Uvc

    Pozdrawiamy! :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Podróż do krainy lat dziecięcych :) Zapraszam na stronę: http://www.ntavspa.pl

    OdpowiedzUsuń