Zaglądają, podglądają.

czwartek, 2 sierpnia 2012

Kolory.

Miało być elegancko, a wyszło jak chciało, bo samo z ziemi wyszło, wylazło, ujawniło się, rozwinęło i zakwitło tym, czym chciało. Nie zmieniło się w różowości i błękity, pozostało przy swoim.
Pojawiły się więc kolory.
Biel pięciornika i hortensji.

Żółcie i oranże. Też pięciornik, żółty, na tle pęcherznicy "Diabolo" i snopy cynobrówek. Dopiero się rozwijają, ale zaraz zapłoną cynobrowym ogniem.


Oraz przedziwny kolor młodych przywrotników.

Nie da się, u mnie jednak nie da się utrzymać w ryzach kolorystycznych ogrodu, więc zrezygnowałam z zamiarów, przestałam się spinać i poooszło . Dokupiłam, dosadziłam i mam kolorowo.
A jak kolorowo, to musi być czerwień. I jest.

Puste miejsca po zimowym pogromie zapełniłam jednorocznymi.

Czy tylko mnie się to z czymś kojarzy...? Ten kwiatek kształtem i kolorem przypomina mi karmin dmuchanych usteczek lwic salonowych dzisiejszych "salonów".  Swoją drogą, płacić tyle kasy za to, że ktoś nas oszpeci i zrobi nam taką lwią paszczę? Szczyt głupoty.

I mijał sobie dzień, jak co dzień. Południowa kawka w cieniu. Pies też sjestuje, tyle że on sjestuje całe dnie, bo "chodzi na nocki". Przejście kilku metrów, zmęczenie, atak ziewania.

I już dobrze, można znowu zapaść w miłą drzemkę.

Popijam, poczytuję, popatruję  na wrzosowisko, które lubię niezmiennie.


I nagle co dostrzegam? Wrzosy sfioletowiały?  Już, tak nagle?

 Wrzosy? Sierpień, wrzesień... Idzie jesień..., idzie sobie do nas, do ogrodów, chcemy, nie chcemy, idzie i już. Zaraz się rozpanoszy.
Jeszcze spokojnie kwitną kwiaty lata, a już za chwilę poniosą się po ogrodzie moje soczyste nieparlamentaryzmy na temat własnej głupoty. Mało mi tych pojemników, było jeszcze na drzewach wieszać? I kto to wszystko ma znosić, do lochów przepastnych taszczyć?  Miało być mniej, jest więcej. Nawet jak coś powędruje do gruntu, bo koniec z tym, natychmiast pojawia się coś nowego. A za rok to samo. Nieuleczalne.

Nieuleczalne. Ale jakie ładne...
Pozdravka.






13 komentarzy:

  1. A czy kolorowo to nieelegancko? Jak na mój gust jest baaaaardzo elegancko:))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dużo czytam pism i tak mnie ogłupiło. Pewnie, że kolorowo elegancko.

      Usuń
  2. No ogród musi być kolorowy jak dla mnie przynajmniej

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawe fotki.
    Pozdrawiam.
    Zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiejsze lwice salonowe... uśmiałam się :)
    Ale też uważam za szczyt głupoty i pewnie próżności, jak widzę takie osoby z nienaturalnie wydętymi ustami.

    W ogrodzie musi być kolorowo... u mnie też kwitną lwie paszcze, chociaż już od kilku lat ich nie sieję.

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, chyba tylko profesor Staniszkis ładnie z "lwią paszczą". Oprócz tego wszystko ładnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz przepiękny ogród - wielka inspiracja dla mnie. Zastaję tu na dłużej z wielką przyjemnością:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gaju, nie możemy narzekać.
    Zima dla naszych ogrodów była bardzo trudna. Braki uzupełniamy jednorocznymi a one są przecież takie piękne.
    Lubię podziwiać Twój ogród.
    Podziwiam Twojego pieska, taki spokojny...
    A co do jego drzemki ? mój też ciągle śpi, ale w domu.
    Na dworze, to cały czas tropi i szuka. Jeżeli spuszczę go na chwilę czeka go wsad do stawku a potem wanna w domu i dolny prysznic.
    Serdecznie pozdrawiam

    Lwia paszczka, przypomina usta pani profesor...

    OdpowiedzUsuń
  8. Gaju, gratuluję wyróżnienia " Wszechstronny blog".
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Nam kochającym kwiaty i kolory w ogrodach, nigdy ich za dużo.Zawsze na nie znajdziemy miejsce. Lwie paszcze kwiaty - tak, usta nie!!!. Też już mnie przerażają oznaki jesieni, przecież to jeszcze lato. *** Następnym razem też nie będę obierała jabłek ze skórek, przed potarciem ich . Dzięki za radę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja nie mam ogródka to dopiero mam na co marudzić ;)

    OdpowiedzUsuń