Zaglądają, podglądają.

piątek, 15 lipca 2011

Warzywnik.

Na straganie w dzień targowy
Takie słyszy się rozmowy:

“Może pan się o mnie oprze,
Pan tak więdnie, panie koprze.”
“Cóż się dziwić, mój szczypiorku,
Leżę tutaj już od wtorku!”
Rzecze na to kalarepka:
“Spójrz na rzepę – ta jest krzepka!”...
Mądry Pan Poeta napisał wierszyk znany wielu pokoleniom dzieci i, co dziwne, pokolenia dzieci mocno wyrośniętych pamiętają go! W każdym razie u nas tak jest. "Jak tam, jak tam, panie grochu", pytamy tak ogólnie,a zagadnięty wiadomo co odpowie, czyli, wszystko jako tako.
A ja na stragan nie muszę, ja do warzywnego ogródka, a tam, proszę bardzo; zupka jarzynowa rośnie i dodatki do drugiego danka też są. Mizeria rośnie, fasolka, marchew, sałata, buraczki,cukinia, a wszystko to posypać można pachnącym upojnie koprem i koronkową pietruszką.
A miało go nie być... Nigdy, żadnego warzywnika, przecież "na straganie w dzień targowy...", a i w markecie od biedy, kupić mogę co chcę w dowolnej ilości. Ale dwa lata temu, kiedy jak co tydzień wytargiwałam z samochodu i taszczyłam do domu torby z warzywami, nieco zmaltretowanymi upałem, pomyślałam, że może... No i jest. Pyszni się, pachnie plonuje, że hoho. Zadbany nadzwyczaj, aż sama sobie się dziwię.
Tu nastapiła przerwa w wieczornym pisaniu, bo z kuchni doszedł mnie dziwny odgłos. Czyżby już zagotowały się słoiczki z zimową sałatką z cukinii, tak szybko? Wstałam i do dziwnych odgłosów doszedł okropny, no powiedzmy, zapach. Już wiedziałam, powtórka z zeszłorocznej rozrywki... Do gara ze słoikami umoszczonymi na ściereczce nie wlałam wody. Wiecie jak śmierdzi paląca się w garnku ścierka? I dobrze,że nie wiecie. Ręka boska powstrzymała mnie przed zalaniem zawartości gara zimną wodą. Wystawiłam na dwór, pożar się zdusił pod pokrywką, słoiczki zagotowałam  W WODZIE, późno sę zrobiło.
A sałatka cukiniowa też z ogrodu, no i z netu. Podobno ma być pyszna, zobaczymy. Ogóreczkowa, z tegoż źródła, rzeczywiście świetna. 
I tu przechodzimy do klęski urodzaju. No bo po co ja to robię? No nie dlatego, że tak lubię. Robię, bo z kilku ziarenek wyrastają tony ogórków i innych warzyw, a moja poznańska natura nie pozwala mi umieścić ich na kompostowniku. No to robię, przetwarzam i wmawiam sobie, że jestem niezwykle EKO, że proszę; zasiałam, zebrałam, zaprawiłam, wszystko zdrowe, niczym nie naszprycowane, żadne "E" nie dodane... poznanianaka jedna...
 A do ogrodu aż boję się zajrzeć, już tam czekają te nadwyżki, patrzą na mnie i proszą "zrób coś z nami". I jak to zostawić? A zima długa. No to robię.

A to moje uprawy.


Pietruszka naciowa. Nie mogę się napatrzeć na te cudne liście.
 
 
Sałata lodowa, której głowa wyżywi kompanię wojska.
W malinowym chruśniaku.
I jeszcze coś baaardzo pomocnego. Moja wanienka, a w niej woda, do podlewania i do wstępnego płukania zbiorów. Nie noszę ziemi do kuchni. Nabyta na złomowisku, a jaka cudna!



Miał być płotek drewniany dookoła. Jakoś nie ma go jeszcze, więc otoczenie mało malownicze, ale może się doczekam. Czy mi się wydaje, czy warzywniki wracają do mody?
Pozdrawiam czytelników-ogrodników i nie tylko, a i popadnięcia w tę modę życzę, jak najbardziej! 

7 komentarzy:

  1. Oj dorodne te twoje warzywa. uwielbiam takie ogrody warzywne. Ja u siebie mam tylko kilka krzaczków pomidorków i ogórków, taka namiastka warzywniaka, ale fajnie jest wyjść rano i zerwać sobie np. świeżego ogóraska na śniadanko. A w mojej okolicy, jedyny piękny warzywniak należy do mojej prawie 89 - letniej cioci, która sama o niego dba. Tylko na wiosnę jej wnuczek skopie ziemię, a dalej wszystko robi "wesoła staruszka". Kiedyś może pokaże ten ogród na swoim blogu, bo dla mnie to ewenement. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam kiedyś, ale dzisiaj dla mnie za duży wysiłek, by utrzymać go w należytym porządku. Z warzywnika korzystam targowego:)
    Twój imponujący:)

    OdpowiedzUsuń
  3. My w tym roku posialiśmy nieco mniej - bo ogórków z zeszłego lata starczy nam jeszcze na jakieś trzy sezony, buraczków też. Ale i tak już się zaczyna hardcor. Na razie z ogórasami na małosolne i pierwszymi owocami. Będzie moc roboty!
    Z ogrodniczym pozdrowieniem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ tam rośnie wszystko pięknie. Mój warzywnik niestety nie chce tak bujnąć i przyznam się, że powoli zarasta. A przecież cukinia z własnego ogrodu jest naj naj...
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Warzywniki są modne, ale też bardzo pracochłonne.
    Za młodu praktykowałam w ogromnym ogrodzie warzywno-owocowym babci i rodzice też mieli jeszcze działkę więc wiem co piszę:) Teraz chciałabym mieć grządkę z cukinią i sałatą, ale na prawdziwy warzywny ogród chyba się nie zdecyduję.
    Twój podziwiam. Piękne zbiory!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, będę tutaj przychodziła na nauki!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Warzywniki w moich stronach zawsze były modne, szczególnie na działkach pracowniczych. Fajnie się czytało a jeszcze lepiej się oglądało :))) Piękny... ciekawe jaki będzie mój w tym roku...

    OdpowiedzUsuń