Zaglądają, podglądają.

niedziela, 10 lipca 2011

Jeszcze raz skalniak.

Jeszcze raz, bo jest duży i nie sposób tak na jeden raz pokazać wszystkiego. Była strona prawa, dziś lewa, ta z reprezenacyjnymi schodkami. To takie oficjalne wejście. Wiecie, że istnieje cała zawiła filozofia budowania schodów? Ja teraz już wiem, ale wtedy? Wtedy było byle szybko, byle już,  na chłopski rozum, w upale i ...udało się. Służą nasze schodki, jakby zrobił je  wielki zawodowiec-schodowiec-ogrodowiec. Służą, zdobią i są naszą ogrodową dumą. Dzięki Wam, nasi poprzednicy, budowniczy, wtedy Waszego, dziś naszego, domu, że zostawiliście w ziemi te kamienie, które zostały po skończeniu stawiania granitowej podmurówki! Przydały się brdzo, zapraszam na spacer.
Wychodzimy tylnym wyjściem wprost do ogrodu i potykamy się o psiura, który chłodzi się na zimnych kaflach podłogowych.

Przechodzimy obok rabaty z iglakami.


Jesteśmy już blisko...

I, uwaga, są schodki oraz wszystko co je porasta, a najpiękniej macierzanka.


Z tłumu wybija się duży czerwony berberys, rosnący tu niemal od początku.


Ogromna ilość rozchodników olbrzymich, wyrastających ze szpar w kamieniach, wabi różem i zapachem w czasie kwitnienia roje motyli.


Prawdziwym "weteranem" jest świerk "Conica", przeniesiony tu z dawnej działki. Wiem, że imają się je choroby, więc odpukuję.


W głębi, u podnóża najwyższej części, za jałowcem, widać łan firletki samosiejki.


Nad firletką, na szczycie, siedzi sobie i wygrzewa się w słońcu, największy ogrodowy kamień. Dzieci uwielbiają go dosiadać i spoglądać stąd na okolicę.


Wśród nagrzanych kamieni wszędzie rozchodzą się niskie rozchodniki, kiedyś jako małe sadzoneczki poutykane między głazy.

I to samo z bliska.


Poducha niskiego świerku, też wiekowa. Odmiana bardzo niska i wolno rosnąca, ale piękna.


Nazwy tej rośliny nie znam i nie zna jej nikt, kto ją oglądał. Niska, kłująca, kwitnie teraz bladoróżowymi, suchymi kwiatkami. Może ktoś wie?

To jej kwiat.


I rojniki. Zarastają co się da, pięknie roją się wciskając w każdą przestrzeń.


Zbliżamy się do zejścia. Tutaj gromadzę najładniejsze kamyki, a dlaczego tu, w pełnym słońcu, porasta je cieniolubny bluszcz, nie mam pojęcia.



Kamyki z bliska. Nie znam sie na skałach, ale są interesująco piękne.


I znowu schodki.

Pomału schodzimy i oglądamy sobie skalniak z bardzo wygodnej pozycji, bo wszystko jest na poziomie naszych oczu.



No to wracamy, kończy się kolejny letni dzień, słońce rzuca piękne cienie na trawnik, który zaraz pokryje wieczorna rosa.


Jeszcze się oglądamy...
I wracamy do domu.
Mijamy oleandry, które jeszcze trzeba podlać przed nocą...


I wchodzimy ulubionym wejściem, przez ganek, który ozdobiłam myśliwskimi elementami, pamiątkami po Tacie leśniku.

A piesiur, jak spał, tak śpi...


Dobrej nocy, dobrych dni życzę.







5 komentarzy:

  1. zachwycający, ale to nic nowego:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnie Ci te kamienie zarosły roślinami i o to Ci z pewnością szło. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech.. pięknie... ja zostaje w ogrodzie.
    Conica świetnie Ci rośnie, najwyraźniej miejsce jej bardzo sprzyja.
    Schody są zachwycające i ten duży głaz. Sma bym z ochota na nim przysiadła :-)

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałam jeszcze dwa słówka, o piesku.
    Śliczna Mądrala :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. z przyjemnością przespacerowałam się po ogrodzie..pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń