Pochmurno, więc w oczekiwaniu na deszcz, [ który nie spadł, choć minęła doba ] tnę bukszpany. To dobra pogoda.
Nie stosuję się do zalecanych terminów, nie spieszę się. Czekam, aż nowe przyrosty nieco zdrewnieją i są wyprostowane, wtedy lepiej się strzyże.
Teraz będzie lekcja techniki cięcia bez zaśmiecania. Ja wiem, że wiecie, ale są i tacy, którym to może pomóc.
Otulamy zgrabnie, bacząc żeby dolne gałęzie były nad materiałem i szykujemy narzędzia.
Tniemy nadając kształt. Lata wprawy, więc bez jakichkolwiek szablonów przycinam kule.
Po przycięciu zwijamy materiał począwszy od brzegów nacięć zbierając automatycznie ścinki. To zielone na grysie, to nie ścinki, to wszechobecny karmnik ościsty.
Skończone, ścinki wysypujemy.
Ale, ale, uwaga! W ścinkach jest wiele potencjału!
Wybieram najdorodniejsze i ...
Ukorzeniacz, oberwane dolne listki, przycięte wierzchołki, wciśnięte w podłoże z piaskiem, podlane i czekamy.
Za rok powinno być tak.
Te można już sadzić do gruntu, można w większe doniczki, można zacząć marzyć o francuskich ogrodach z francuskimi żywopłotami, co kto chce.
Im dłużej jestem ogrodnikiem, [ amatorem, ale zawsze ] tym mam większą cierpliwość. Kiedyś takich rzeczy sobie nie wyobrażałam. Czekać rok? W życiu. A jednak.
Inne efekty nabywanej z czasem mojej ogrodniczej cierpliwości.
Pęcherznice sieją się same, wykopuję małe sadzonki, sadzę w doniczki i czekam. Nie wiem na co. Dobrze mieć, bo jakby co, to proszę, mam.
Tak samo pozyskuję berberysy, tu przed pozyskaniem.
Wysiał się taki, rośnie sobie, żal wyrwać i wyrzucić? Żal.
M klnie czasem na skrzynki i skrzyneczki z maluchami, ale efekty chwali, bo jakże nie?
Tu efekty zajęć z poprzednich lat. Zdjęcia tegoroczne.
Hortensje.
Hosty.
Lawenda. Oleandry.
Samochwała w kącie stała, a jeszcze by się chwalić mogła, bo trzmieliny, bo to, bo tamto...
Wracając do efektów cięcia, wygląda to tak.
I w innym miejscu.
Korzystając z pochmurności M przyciął berberysowy żywopłot.
Bo przed cięciem berberysy były rozczochrane. A potem włączył znowu licznik wody.
Bo susza dalej suszy, a wiatry w suszeniu pomagają.
Okoliczni plantatorzy ziemniaków, bo rolników już nie ma są plantatorzy, nawadniają plantacje.
Na wielkich polach pojawia się wielki sprzęt.
I leci wielka woda.
Wygląda to niewinnie, ale znaleźć się w zasięgu tej deszczowni...
Znalazł się fragment naszego ogrodu. Trzymając się bezpiecznej odległości uwieczniam sztuczny deszcz.
Po opadzie wszystko jest cudownie mokre.
Kwiatostany hortensji udają, że różanecznik dalej kwitnie.
Huśtawka też zlana wodą, ale jesteśmy wdzięczni właścicielowi pola za przesunięcie deszczowni w stronę naszego suchego ogrodu.
I tak w bezowocnym oczekiwaniu na deszcz minął kolejny dzień.
Wiem, u Was pewnie pada...
Pozdravka.
U nas też było bardzo sucho ale dzisiejszej nocy odrobinę popadało. Niestety mimo iż nadal spada czasem jakaś kropla z nieba to jednak to wszystko za mało. U nas nie padało tak dawno, że mój trzynastoletni syn śmiał się dziś rano, że mógłby powiedzieć" a więc to jest ten deszcz o którym wszyscy mówią a ja go nie pamiętam:)))"
OdpowiedzUsuńOj, chciałabym mieć taką cierpliwość jak Ty i takie umiejętności. Pozdrawiam i deszczu życzę:)
Dobrze życzysz, czas leci, a deszczu nie ma. Ja też nie pamiętam, jak on wygląda. A dookoła owszem, pada.
UsuńEch! Rano troszkę pokropiło... jak ksiądz kropidłem. No proszę - nie wiedziałam, że bukszpany można tak rozmnożyć! Ze mnie dopiero kandydatka na ogrodnika amatora ;) Pięknie jest w Twoim ogrodzie!
OdpowiedzUsuńU nas nawet kropidła nie ma. Ja też kiedyś kandydowałam. Czas mija i teraz się tak tytułuję, a co!
UsuńOj tak dzisiaj padało. Może i do Was też dotarł ten deszcz?
OdpowiedzUsuńZa podpowiedź w sprawie obsługi bukszpanów pięknie dziękuję :-)
A przedszkola są cudowne! Czy trzmielinę (coloratus) też można sobie samodzielnie rozmnożyć? I jak ją ciąć, czy w ogóle? Proszę o podpowiedź. :-))
Nie dotarł, a w okolicach go widują. Trzmielinę można mnożyć i to z powodzeniem. Normalnie, odcinasz pęd, usuwasz dolne liście, ukorzeniacz, podłoże z piaskiem, podlewanie. Ja mnożę różne odmiany, szczególnie niezwykle efektowną trzmielinę japońską. Ciąć można jak się chce, to powoduje zagęszczanie. Nożyczki, potem sekator.
UsuńDziękuje Gaju.Niech no tylko zakupie ukorzeniacz... Juz nie mogę się doczekać :-))
UsuńCoś się dzeje z kompem :/
OdpowiedzUsuńNie znałam tej metody z cięciem bukszpanu, dzięki :) Mam pytanie, jak często podlewasz ukorzeniony bukszpan? Ukorzeniałam podobnie po raz pierwszy hortensję i nie wiem jak ją podlewać. Bukszpan też będę chciała rozmnozyć, tylko nie wiem czy teraz jak ma młode przyrosty czy poczekać aż zdrewnieją? Współczuję suszy i późniejszych rachunków. Pozdrawiam
Jak podlewać? Na oko. Nie przelać, nie zasuszać. To moja metoda. Hortensja lubi wodę, więc ciut więcej można. Sadzonki bukszpanów sadzę jak są półzdrewniałe, ale czy to zgodne ze sztuką, nie wiem. Rachunki - katastrofa.
UsuńNocą napadało, wysłałam deszcze w cholerę do Ciebie. Był???
OdpowiedzUsuńBył, ale zmęczyła go podróż i wyraźnie osłabł...
UsuńNareszcie obejrzałam w internecie Twój odcinek z Mają. Cóż to za frajda patrzeć na nieco znany ogród, ale widziany okiem kamery. No i móc zobaczyć Ciebie :) Ten film dopiero uświadomił mi, ile pracy wykonaliście i jak duży szmat ziemi macie do utrzymania. Gratuluję! Myślę, że po tremie nie ma już śladu, pozostały przyjemne wspomnienia :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję. Rzeczywiście, zostały wspomnienia i zajęta pamięć w nagrywarce.
UsuńGrażynko przypadkiem dziś trafiłam na Twojego bloga,gratuluję...jestem pod wrażeniem...będę zaglądać,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i miłego zaglądania.
UsuńGrażynko przypadkiem dziś trafiłam na Twojego bloga,gratuluję...jestem pod wrażeniem...będę zaglądać,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGaju - witaj w klubie. Na Mazurach susza, że ho, ho.
OdpowiedzUsuńPrzez pierwsze 4 lata nic nie podlewałam, teraz wymiękłam :(
Trawnik się zasuszył, bo ... czekaliśmy na deszcz. Nie pomyśleliśmy jeszcze o podłączeniu do "wody miejskiej", czerpiemy ze studni, ale coraz marniej woda napływa.
Uściski
I co? Bo u nas dalej susza raz przerwana słabym deszczykiem. W studniach dawno sucho.
UsuńPozdrawiam!
Stare poszwy i powłoczki na poduszki są niezastąpione w ogrodnictwie;) Ja w poszewkach suszę kwiaty na nasiona. Pozdrawiam :) Ewa
OdpowiedzUsuńZnasz się na rzeczy! Też pozdrawiam.
UsuńWspaniałe zdjęcie z tym deszczem..a nawet ulewą
OdpowiedzUsuń:)
Dziękuję, wczoraj znowu był deszcz. Niestety, tylko sztuczny.
UsuńU nas też deszczu jak na lekarstwo. A rośliny cierpią. Latamy z wężem i konewkami. Dziś nareszcie spadł. Dlatego nadrabiam blogowe zaległości. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej ja to rozumiem i dlatego również podjąłem decyzję aby zbierać wodę deszczową. Fajnie o zaletach i możliwościach wykorzystania wody deszczowej napisano w https://www.dostudni.pl/deszczowka-w-domu-gromadzenie-i-mozliwosci-wykorzystania,b77.html i ja się tymi poradami sugerowałem.
OdpowiedzUsuńJa u siebie w firmie z tonerami korzystam z wody deszczowej do spłukiwania wody w klozecie po
OdpowiedzUsuń