No bo jak nie ciec mają, jak się coś takiego widzi?
Muszą!
Choć z drugiej strony... jak to się może skończyć?
Ale nic to, cieszmy się tym, co jest i wierzmy w mądrość przyrody.
Na wiciokrzewie jest właśnie tak.
Na hortensjach tak.
Na najcieplejszej ścianie domu, mimo słońca, winobluszcz jeszcze w głębokim śnie. Wykorzystuję i tnę to co zwisa, co zasłania, co zbędne, bo później, w zielonej masie trudno się rozeznać.
Granica gąszczu wyraźnie widoczna - na kamiennej podmurówce czepliwy bardzo, na tynku mniej.
Jeszcze relacja z rozwoju matecznika pelargonii. Idą, jak burza.
I tak od oszronionych ranków...
... od ukochanych "wierzbowych świtów"...
... wre praca. Punkt dowodzenia pod krzywą jabłonką.
Za przyzwoleniem Megi tnę teraz pięciorniki i derenie. Jutro winorośl i aronia.
Sekatory aż się grzeją, rębak się grzeje, i ja też, czyli WIOSNA!
Pozdravka.
To prawda endorfiny i euforia w takie dni to coś pięknego:))
OdpowiedzUsuńJa też wczoraj ruszyłam do ogrodu i cięłam, grabiłam jak szalona:D
A co do dereni to strasznie mi zawsze żal je ciąć i tak jakoś oszczędnie kombinuję;)
Pozdrawiam
Ola
Tnę dereniom pędy zatracające czrewoność, wtedy puszczają piękne młode czerwone pędy.
UsuńLubisz grabić? Ja też!
heh właśnie wczoraj polubiłam ;)
Usuńta hortensja to prze- sa- dzi- ła!
OdpowiedzUsuńA winobluszcz rzeczywiście- pnącza bardzo nie lubią tych syntetycznych farb, nie tyle tynków. Zwykle po kilku latach, jak chemia wywietrzeje, zaczynają kolonizować.
U mnie też tak radośnie:-) będziesz na Gardenii, Gajko?
Przesadziła? To jej to powiedz, może się zamknie.
UsuńNa Gardenii raczej nie, pisałam kiedyś, że mam uraz do targów i targowych tłumów, na których latami dorabiałam jako biedna studentka. Jakoś nie może mi to przejść.
Ale... gdy by co, to jak się skontaktujemy?
napiszę ci w mailu nr tel, można też znaleźć na stronie ledum. W Łowiczu jestem:-))) a zaraz pod Olsztynem:-)
UsuńOby to już była taka wiosna na serio! Ale tak jak piszesz. Wierzmy, że natura wie co robi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję. Wierzę w przyrodę!
Usuńu mnie też się grzeją! a raczej ostrzą :))) BĘDĘ CIĄĆ NA MAX! Wyżyję się za wszystkie czasy :)) Śliczne zdjęcia :) Uzależniłam się od Twojego bloga :) I chyba nie tylko ja!
OdpowiedzUsuńAnno S.! Zawstydzasz mnie! I choć nie zasługuję, baaardzo dziękuję.
UsuńRównież: :]
OdpowiedzUsuńU mnie wczoraj było tak pięknie, dzisiaj pada deszcz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
A dziś u mnie słońce i chyba pierwszy skowronek!
Usuńu mnie wciąż śnieg, więc póki co z zazdrością patrzę na Wasze wyczyny:) Twój ogród już całkiem budzi się do życia, poranki wierzbowe przepiękne:) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńŚnieg? U nas zapomniany, zresztą mało go było. Prawie wiosna, z naciskiem na "prawie", bo bardziej jęj chcę, niż mam.
UsuńOjej, aż oczom trudno uwierzyć! I jak pięknie :) Czytam teraz prognozy namiętnie i mam nadzieję, że się sprawdzą, że w tym roku to już koniec zimy, że przyroda wynagradza nam zeszłoroczne opóźnienie wiosny - niech tak będzie :) Hip, hip, hurra! W weekend jadę szukać wiosny u siebie, koniecznie. I żebyś wiedziała, jak ja Ci zazdroszczę tego codziennego biegania z sekatorem, aż dusza mi się rwie to tej pracy ciężkiej, a ukochanej :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZnam to, znam. Kiedyś też tego innym tak zazdrościłam, kiedy do ogrodu miałam ponad 100 km.
UsuńHip, Hip!!!
Cudownie że ogród budzi się po zimie. Moje sekatory będą się grzać w sobotę...jak pogoda dopisze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dopisuje, prawda?
UsuńPogoda nietypowa jak na zimę ale mam nadzieje, że przyroda da radę...pozdrawiam...we wtorek miałam takie niebieskie niebo....
OdpowiedzUsuńDa, da, zawsze dawała, też pozdrowienia.
UsuńPrzeczytałam Twój post i...zaraz pobiegłam do ogrodu zobaczyć moje roślinki i czy wiciokrzew wygląda jak Twój (wygląda :)) i tylko jedna hortensja też wygląda :). Zachciało mi się czyścić i pracować i wycinać, ale nie mogę bo siedzę w domu z powodu przeziębienia. Wprawdzie niezbyt poważnego ale jak wylezę to pewnie mnie coś większego dopadnie :(. Szkoda że nie będzie Cię na targach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie.
Lecz się, lecz, bo to zdradliwy czas.
UsuńAno nie będzie...
Przez ten post (albo dzięki niemu) i przez tą zaokienną wiosnę i ja ruszyłam dzisiaj z sekatorem, pozdrawiam i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńDziękuję, wpadnę, połamania sekatorów, grabi i innych sprzętów!
UsuńTeż przycięłam wczoraj winorośl, a szykuję się powoli do zbierania soku brzozowego, bo mam trzy dorodne brzozy w ogrodzie; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMario, mam coroczny kłopot, bo nie pojmę już chyba nigdy filozofii cięcia winorośli. Czytam, niby kumam, potem nie wiem i tnę na oko.
Usuń