Zaglądają, podglądają.

wtorek, 6 września 2011

Całkiem nowe starocie.

Co jakiś czas, bez ładu, składu i planu, robimy sobie niedzielne wypady na giełdę, gdzie ryż mydło i powidło, stare z nowym i poplątanie z pomieszaniem. Wiecie chyba, o czym mówię, bo takie giełdy są pewnie w każdym mieście. Jeździmy tam bez konkretnej potrzeby kupna czegokolwiek. My tam polujemy, o czym już pewnie pisałam.
Nasze niedzielne trofea. Nie mało, nie dużo, ot, byliśmy, zaliczyliśmy, pokazuję efekt wczorajszego polowania.
Pierwsza wypatrzona została ta osłonka. Cena, bez targowania, pięć złotych. Umyta, doczyszczona szczoteczkami pokazała cały swój urok. Tymczasem z dąbrówką, w perspektywie wrzos.
  Drugą zdobyczą było wiaderko do kolekcji moich ocynków. Kilka wiadereczek mam, ale takiego z łapkami, jeszcze nie. Cena sześć złotych, też bez targów. Na razie w wiaderku zamieszkał dereń, który czeka na swoje miejsce.
I jeszcze kamienne garnki, które w ogrodzie są od niedawna. Tu było targowanie. Miłe, bo i pan od garnków i ja wiedzieliśmy o co chodzi; targować się należy. Tu, po pytaniach o cenę, było odchodzenie, bo tyle nie dam, potem powrót i inna rozmowa. Stanęło na ośmiu złotych za oba gliniaczki.
Przeznaczenie mają, ale muszą poczekać. Na razie stoją  w doniczkowym kąciku i czekają. Dołączyły do zastawu innych zdobyczy. Kociołek i wanienka ze złomowiska. Cena była śmieszna; cena złomu razy dwa.

Polecam ten sposób zagospodarowywania ogrodów, jeśli oczywiście  odpowiadają wam takie nastroje. Ja lubię. Oczywiście, pasują tylko do określonych stylów ogrodowych, nie zawsze i nie wszędzie się sprawdzą. Pewnie, że można kupić sobie piękne ogrodowe ozdoby po prostu w sklepie, ale mnie tyle radości sprawiają polowania, że nie potrafię z nich zrezygnować.
Ten post miał pojawić się wczoraj. Aż tu nagle, w sekundzie, niebo zrobiło się czarne, zerwał się wicher, runęła ściana wody, potem gradu. Prąd wyłączyli natychmiast, włączyli niedawno, jak to na wsi. Nasz kasztanowiec, który opierał się niejednej nawałnicy stracił potężny konar. Niestety, pod nim stał nasz samochód...  Klepanie, lakiernik... Trudno, ludzie tracą dachy, domy, giną, a tu tylko samochód... , no i ja w końcu tyle oszczędzam na urządzaniu ogrodu...
Pozdrawiam serdecznie!


9 komentarzy:

  1. U mnie też są takie giełdy, ja to nazywam 'barachołki' :) Bardzo udane polowanie, wszystkie rzeczy rzeczywiście niedrogie i bardzo fajne.
    Dobrze, że więcej szkód nie masz, pogoda potrafi wyrządzić wiele złego.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubie takie klimaty w ogrodku. Od razu robi sie swojsko i przytulnie. Wymuskane ogrodki to nie dla mnie, nie pozostawiaja swobody i nie daja pola do popisu wyobrazni.
    Dzbany sa przecudne!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy ogród potrzebuje dodatków. Bardzo mi się podobają twoje zdobycze. Szkoda, że u nas nie ma takich giełd w pobliżu.

    OdpowiedzUsuń
  4. piękne zdobycze..gdzie jest ta giełda..pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczna ta kamienna skrzynka. Rewelacja! Wiaderka i kamionki tez, ale ona jest taka urokliwa:-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawe rzeczy zakupiłas!!!
    Przykro mi z powodu samochodu.Dobrze,że da się wyklepac....
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  7. piękne zdobycze. U nas niestety nie ma takich pchlich targów - szkoda wielka. Przykro mi z powodu strat spowodowanych przez burze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję Gaju za odwiedziny. Często u Ciebie jestem, bo lubisz moje klimaty.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Co za ogród... jestem pod wielkim wrażeniem. Cudnie tam u Ciebie.
    Sylwia Z Wolsztyna

    OdpowiedzUsuń