Budzimy się koło czwartej, piątej. Taki nasz letni zegar się włącza i nie pośpisz, choć byś chciał. Kawa, bo jak żyć bez kawy, bez kawy ani rusz, i poranny obchód.
Same zachwyty.
Wczoraj za ogrodem sąsiad skosił łąkę. Teraz łąka układa się w fale pokosu.
Skąd on wie? Chwila i już jest!
Wielki ptak szuka myszy, ja chłonę KUMARYNĘ i widoki.
Po drugiej stronie młoda kukurydza.
A w brzezinowym zagajniku, gdzie posadziłam derenie, kolejne straty.
Obcięłam bo bólu, celem odnowienia, to obżerają młode pędy. Bez sensu. Posadzę berberysy, może nie ruszą. Kiedyś takie rzeczy mnie wkurzały, dziś wiem, że z naturą nie wygram i już. Spokojnie. Szukam innych rozwiązań.
Rozwiązaniem, oprócz berberysów, byłyby też róże pomarszczone, ale nie wiedziałam, że problem zaistnieje.
Róże mnie nie kochają, ja ich też, choć małe próby w postaci jednej piennej i jednej pnącej prowadzę, ale te, pomarszczone, uwielbiam, bo zero problemów no i ten zapach.
Wącham RÓŻANY, napawam się, upajam, podglądam.
Trawa jest miękka, zroszona, żabna.
Zapachem przyciąga różowa kępa. Pachnie trochę gorzko, bardzo GOŹDZIKOWO.
Przed domem - winobluszcz rozwija liście, układa je w dachówki. Zaraz zaroi się pszczołami.
A nad dachem jaskółki dymówki. Gniazdują u sąsiadów w budynkach gospodarczych.
W świerku spotkałam nie bardzo wiem co. Makolągwa?
Zerknięcie w głąb cienistej części ogrodu - stoi huśtawka! M wstał jeszcze wcześniej, poskręcał, ustawił, mam. I żeby się waliło paliło, po południu bujam się. No i czytam, ale to oczywiste, bo huśtawka służy właśnie do czytania.
Powrót z obchodu.
Na tarasie niemiłosierne słońce i w tym słońcu zaczyna pachnieć JAŚMINOWO.
Jaśminowce otuliły i pochłonęły taras.
No to dodajmy - kumaryna, róża, goździki, jaśmin...
Miałam dawno temu, w zgrzebnych czasach, wodę toaletową o nazwie Oasis Morning. Nigdy potem nie spotkałam już tak świeżego, pięknego zapachu.
Tak samo pachnie rano mój ogród, mój poranek w oazie.
Ale sentymenty... A, co tam.
Pozdravka.
Ach te zapachy z ogrodu. Już czuję :-) dzięki za super spacer. Masz rację posadz coś ostrego, berberysy albo róże :-) Miłego dnia :-)
OdpowiedzUsuńAch, żebym to ja wiedziała, to bym dawno posadziła.
UsuńTeż miłego!
Kukurydza...
OdpowiedzUsuńDziś rano w lokalnym radiu w programie dla rolników mówili, że odwiedziny dzików nasiliły się z powodu rosnących powierzchniowo zasiewów kukurydzy. Jak latem jechałam pociągiem w weekendy do dzieci to faktycznie czułam się jak Stanach: gdzie okiem nie sięgnąć pola kukurydzy. A gdzie ziemniaczki, gdzie pszenica, gdzie buraki?
Spodziewj się odwiedzin dzików zatem ;-)
P.S. Cudne te poranki masz.
Ach, ziemniaczki były tu latami, teraz zmienili. Nie strasz mnie! Mam sarny i zające w ilościach zastraszających i nie chcę już żadnej zwierzyny.
UsuńPiękne te Twoje poranki:) Wiem co czujesz, bo mam tak samo. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo to wiemy dwie. Dalszych miłych!
UsuńPiękny poranek, ale jeszcze piękniej opisany :) Życzę nie tylko miłych poranków, lecz i dni całych i wieczorów, nocy po ranek ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za to "pięknie opisany" i za życzenia. Oby się spełniały, ale maj tylko raz do roku.
UsuńJak to skąd bociek wiedział? przecież mieszka na wysokości a wzrok i węch ma ptaszysko jak trzeba. Inaczej padłby z głodu.
OdpowiedzUsuńA może te młode drzewka powinny mieć jakieś ochronne "tuby-ubranka", żeby nie kusiły koziołków? Pamiętam, że mój wujek "ubierał" drzewka owocowe w takie tuby, żeby mu zwierzaki nie ogryzały drzewek.
Pochodziłam sobie wraz z Tobą po ogrodzie- miły ten poranny spacer. Dziękuję!
Nie doceniłam bociana i wzroku jego sokolego, fakt. Drzewka są w tubach, ale jak wsadzić w tubę krzaka wielkiego?
UsuńZaproszenie na dalsze spacery zawsze aktualne.
Piękny poranek, przecudna, skoszona łąka. Wspaniale tak pospacerować, po majowej rosie, razem z Tobą:)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ja śpiochem rannym jestem, ale za to chodzę na nocne spacery.
U mnie w stawie jest bóbr. Zadomowi się wiosną łubiegłego roku, ściął 6 drzew, które rosły nad stawem. Resztę pomalowałam mocnym wywarem z piołunu. Zadziałało! Może to pomoże na zające, bo na koziołki to raczej nie.
Pozdrawiam ciepło.
Nocne spacery? Intrygujące. Bóbr miły jest dopóki nie u nas, prawda? Żebym ja wiedziała skąd piołun wytrzasnąć...
UsuńPozdrawiam miłe mi strony i Ciebie!
Nawet jeśli straty w dereniach odnotowałaś, to i tak jest pięknie u Ciebie. Też bym się zrywała o świcie mając takie widoki :)
OdpowiedzUsuń