Zimna Zocha nie przymroziła, ale nie odpuściła - oziębiła, zimnym wiatrem smaga i smaga.
A chwaściorom wsio ryba, rosną na potęgę.
W taki dzień, majowy wszak a paskudny, udałam się na strych szukać skarbów i natchnienia. Jak się jedenaście lat mieszka, to na własnym strychu skarby się znajduje.
Ani skarbów jednak, ani natchnienia. Choćby na to, gdzie te buczki drugi rok cisnące się w donicach posadzić? Gdzie bukszpany, co to jednak się ukorzeniły i można by coś stworzyć?
Nic. Pustka, a nawet pustota.
Smętnie spoglądałam z wysokości.
Na włości.
Pięknie jest...
Ale będą też problemy.
Jabłonka oszalała, bo szaleje co dwa lata, z tym że tego roku pobija własne rekordy szaleństwa.
Zagrożenie jabłkami ogromne. Z racji niepryskania będą bardzo eko; każde z dziurką, trochę krzywe, za to koncentrat smakowy nie do osiągnięcia w sadach przemysłowych. Najemy się my, rodzina, reszta zostanie dla ptaków na zimę.
Kasztanowiec jak malowany, tylko to coroczne zbieranie kasztanów...
Już się boję i jabłek, i kasztanów.
Inne miejsce widziane z góry. Mój jedyny klon palmowy w pięknym kolorze zanim przypali go słońce. Pod klonem cis i bukszpan.
Z drugiej strony.
Moja okolica. Nudna, płaska, a jednak coś w sobie ma. Zero dramatyzmu, tylko jakaś nostalgia wierzbowa. Na pustym polu wreszcie zmiana; będzie kukurydza zamiast ziemniaków. Zagrożenie dla dzieci i psów ogromne. Pobłądzić w kukurydzianym gąszczu to tragedia.
A grubaśne, pulchniutkie żywopłoty proszą o cięcie.
Taras zatopiony w jaśminowcach za kilka dni zapachnie.
Ej, pięknie jest, pięknie, tylko roboty od groma i nazad.
Jak to ogarnąć przy moim wrodzonym dążeniu do perfekcji?
Sama chciałam, to mam. Za swoje...
A teraz z innej beczki.
Magda zadała kiedyś na fb pytanko, czy bierzemy udział w konkursach. Odpowiedzi były różne. Ja napisałam, że biorę. Żeby się sprawdzić, tak "do przygody".
Wzięłam więc i proszę!
Suszarkę wielce wypasioną z wieszakami, woreczkami, spinaczami mam? Nie mam. To już mam. Z tym, że nie pamiętam za co ta suszarka.
A ten zestawik - torba, czajnik, waga - na pewno za "twórczość słowną". Wybrany w ramach nagrody konkursowej w pewnym nie byle jakim sklepie internetowym.
I co? Warto? Warto. Z tym, że "warto" niewiele ma wspólnego z "wartością" wygranych, bo i tak najbardziej mnie cieszy docenienie zdjęcia lub tekstu, a z nagród wygrane sekatory, łopatki i rękawiczki w kwiatki. Jak to u ogrodnika.
Z trzeciej strony nigdy bym sobie nie kupiła czajnika za TAKĄ cenę!
Gram dalej!
Pozdravka.
Graj graj nic do starcenia nie masz, a może w totka by tak spróbować :-)
OdpowiedzUsuńPiękna okolica, patrząc z góry widoki macie cudne,z tej perspektywy jeszcze zdjęć nie robiłam, jak idę buszowac na strychu to raczej głową w kartonach siedzę, a to ciekawe zawsze coś się znajdze:-) te pola kukurydzy to faktycznie niebezpieczeństwo,napewno pobuszuja tam nie raz dzieci, ale i zwierzęta dzikie. Trzeba będzie uważać. Pozdrawiam
Czasem potrzeba takiej pustki w głowie :)...naciesz się tym co zrobiłaś, bo na mnie Twój ogród jak zawsze robi niesamowite wrażenie. Od jakiegoś czasu kocham się w takim klonie jak masz :)....może i kiedyś zagości u mnie.
OdpowiedzUsuńA co to za konkursy? Ja też bym z chęcią coś wygrała ;)
Piękny żywopłot, tłuściutki jak kiełbaska chlorofilowa ;)
OdpowiedzUsuńOdpuść mu fryzjerstwo!
ps. Nie wiem gdzie posadzić cisa, może mi poradzisz: może być między tują a wiśnią? Czy lepiej samotnie gdzieś na środeczku a potem mu zapewnić jakieś towarzystwo (no ale nie klon raczej, bardziej myślałam o małych bukszpankach ;)
Thanks for posting useful links in your article regarding military. Keep it up.
OdpowiedzUsuń___________
bloom tattoos