Zaglądają, podglądają.

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Jak nie wybrałam choinki.

Myk, i nastał grudzień. Nie wiadomo kiedy.
Ogród pogrążony w stężałym mrozie, smagany wiatrem i niby nic w nim nie ma, a jednak.
Wybrałam się na poszukiwanie drzewka świątecznego, bo znowu, jak co roku przed godziną zero, jak nic dojdzie do scysji. A tak, pochodzę, zawczasu wybiorę i proszę - wycinamy to, a nie tamto, albo jeszcze inne.
Drzewka nie znalazłam, czyli w zerowej godzinie znowu działo się będzie, ale znalazłam takie cuda. Wprawdzie do barszczu się nie nadadzą, ale do pooglądania  bardzo.
I od spodu. Dzieło sztuki!
A teraz inne.
Samo złoto. Lśni w szarości ogrodu.
Tylko mnie takie rzeczy zachwycają?
M najchętniej by to zlikwidował, zdarł, wyskrobał, a potem jeszcze zakonserwował.
Drewno by zakonserwował, bo TO je niszczy, a i na zakonserwowanym się tak łatwo nie zalęgnie.
A mnie się TO podoba.
TO oraz wszystkie temu podobne - mchy, porosty, próchnoty, drewniane oberwańce i inne dziwa.
Poza mykologią jest tak.
Zimowo poczerwieniały pędy dereni.
Jeszcze pięknie na wrzosowisku.
A choinki nie znalazłam.
Czytam, czytam i czytam.
Teraz to.
Zachwycająca proza! W jakiejś recenzji przeczytałam, że książka napisana jest niezwykle  wyrafinowanym językiem. Recenzja niezwykle trafna! Język elegancki, intrygujący opisujący równie intrygującą historię.
Finezja.
A skoro o książce, to...
Ukazała się angielskojęzyczna wersja katalogu mebli, markiz i parasoli ogrodowych, dla których tłem był nasz ogród.
Popatrzcie, jak wyszło.
Na powyższym i poniższym zdjęciu strony domu i ogrodu są tak poodwracane i pomieszane, że trudno się połapać - winobluszczowa ściana na górnym w realu jest z lewej.
A tu - przecież z lewej stoi dom, a z prawej puste pole...!
Cuda, jak oni to robią?.
I kilka innych ujęć.
My w roli statystów.
I te mebelki. Najpiękniejsze.
Co u Was?
Pierniczki? Malowanki? Wyklejanki? Aniołki i bałwanki?
A, ktoś pytał, jak tam nalewki.
Aroniówka odbywa kolejne sześciotygodniowe czary.
Pigwówkę cedzę za tydzień.
Winogronowej więcej nie zrobię.
Malinowa się gryzie.
Żubrówka w użyciu. A aromat....
Pozdravka.











18 komentarzy:

  1. piękności grzybowe i chyba śluzowcowe (te żółte?), pierwsze takie świeże...
    Choinka mi przetrwała w dużej donicy, zeszłoroczna, muszę tylko sprawdzić (na blogu), jak ma na imię.
    Te kulki czerwone przywieźli czy dodali w fotoszopiu? a parasol był czerwony?
    Trawnika coś nie poprawili;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Choinki pozyskuję z rozgęszczania za gęstego. Zabieg przemyślany, ponoć stosowany przez profesjonalistów, o czym nie miałam pojęcia.
    Kulki, wielkie piłki, przywiezione, parasol prawdziwie czerwony był.
    Trawnik sam w sobie jak z fotoszopia, to zostawili w spokoju.
    Mnie też nie poprawili i się poznałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też zachwyca wszelki twór przyrody :), choinki również szukam :) bo jak słusznie zaznaczyłaś potem się dzieje. Zaczęłam sprzątanie... pomału z wielką przyjemnością popijając wino. Dekorując dom wyspokajam się i rozmarzam ;).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty wino, ja nalewki - każdy ma swój sposób umilajacy trudy przedświąteczne. No i przedświąteczne przeboje. Niby szmirowate, ale jakie fajne!

      Usuń
  4. Ja pytałam :-D
    Malinową piłam w weekend przez rodziców zrobioną, ale oni jakieś takie ekspresowe przepisy mają, podejrzewam. Smaczna - cała malinowa. Przywieźli też nalewkę z borówki amerykańskiej i moje podsumowanie jej jest takie, jak po Twojej winogronowej, Gaju. Leci pajęczynami z lasu - bez smak i zapachu, zupełnie. Lepszy efekt by był, tak powiedziałam twórcom, gdyby zrobić z jagód z lasu (czyli borówki czernicy). Bo to i zapach ma i smak, a amerykańska w nalewce nie ma niczego, prócz koloru.
    Co do odwróconych zdjęć, prosta sprawa, po prostu się odwraca ;-) natomiast zawsze się nad tym zastanawiam jak oglądam katalogi, i przyglądam uważnie, bo czasem wyraźnie widać, że jest zdjęcie jest odwrócone (szczególnie jak gdzieś ktoś trzyma jast gazetę lub jest napis na budynku). Zastanawiam się po co oni to robią? Żeby ładnie w katalogu tekst się komponował ze zdjęciem? Mnie osobiście ten proceder, letko mówiąc, wkurza. Bo pokazuje świat nieistniejący...
    Ale poza tym, to jestem normalna ;-) :-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle jakoś do tej amerykańskiej nie mam przekonania. Co rodzime, to rodzime! Ekspresowe przepisy w robieniu nalewek to czysta profanacja produktów. Tu działa czas!
      Robią cuda w szopofotach, żeby było piękniej niż jest, a przecież i tak jest pięknie.

      Usuń
  5. Pięknie pokazane cuda natury:) U mnie powoli porządki :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porządki powiadasz? O matuś, jak mi się nie chce! Zwlekam i czekam na natchnienie...

      Usuń
  6. I mnie sie też bardzo te nadrzewne grzyby podobają i zawsze cos ciekawego na spacerze z kozami wypatrzę, zanim sie one nie dobiora i nie schrupią tych piekności!
    Pozdrawiam ciepło Gaju!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kozule wszystkożerne są, wiadomo, no to dobrego apetytu im! Ale grzyby? Też?

      Usuń
  7. W końcu nowy wpis :) U mnie jeszcze nie ma przygotowań świątecznych. Zapraszam do siebie: http://www.tamigrobelni.com.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma? No to jesteśmy po tej samej stronie niemocy!

      Usuń
  8. Nie tylko Ciebie to kręci :) Cuda natury to najpiękniejsza Sztuka. U mnie dopiero się rozkręca - nalewki jakoś kiepsko w tym roku, nawet nie wiem kiedy przyszedł grudzień i pogrzebał szansę na malinówkę w Boże Narodzenie:) Leniwie idę do przodu. W tym roku powiedziałam sobie, że nic nie muszę. Mogę co najwyżej:) I jakoś mi lżej. Może będę mogła, a może nie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że jeszcze kilka dni temu moje maliny owocowały i to nieźle? Teraz są lody malinowe na krzakach.
      Nic nie musimy, masz rację, a skoro nam się zachce, to możemy. Ewentualnie.

      Usuń
  9. Gaju, grzybki i bez foto-obrotów piękne. Gratuluję ogrodowego tła, które w gruncie rzeczy pierwszoplanowe jest! U mnie przegryza się tarninówka, pierniczki już trzeci raz piekę (sama piszę, żeby w metalowych szczelnych pudłach, ale wyjadają - rzecz jasna).
    No jest aromatycznie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. O, piszemy obie jako Gaja :-) Wdepnęłam i muszę zostawić ślad, ponieważ zachwyciły mnie zdjęcia. A ja marudzę, że o tej porze roku brak inspiracji, kolorów, światła i odpuszczam sobie zdjęcia - jak widać niesłusznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Gajo, muszę dopisać się pod tym postem :
    ogród cudnie się prezentuje nie tylko w katalogu, ale na Twoich fotografiach / jeszcze nie wszystko przejrzałam /. Książka jest jedną z moich ulubionych. Napisana nie tylko z wyrafinowaniem, ale wielką elegancją właśnie.Dotychczas nie trafiłam wiele takich pozycji. Sądzę, że bardzo wiele zależy od tłumacza, nie uważasz?

    OdpowiedzUsuń