Zaglądają, podglądają.

poniedziałek, 8 stycznia 2018

Jak codzień.

Dobra. Było, minęło nowe się zaczęło.
Niby.
Niby, gdyż czas refleksyjny trwa, a że refleksje nieszczególne, bo i rok skończył się niemiło, i plany na 2016 same przeniosły się na 2017 z racji niewykonania, i komentarze Wasze, na które zawsze czekam, pozostawiłam bez echa, dlatego to "niby". Nie pozamykałam wielu rzeczy, ot co.
Ale dobra, było minęło.
Minęło, nowy rok się toczy, a tu co dzień tak samo. Kawa, potem poranny spacer. Nie ma, że leje, wieje, taki mus!
Dziś nie pada.


Codzienna droga, codzienne rowy. Piękna nuda.


Błota w tym roku też codzienne.


Ale pola, czyż nie piękne w codzienności?


I te wierzby.


Stareńkie, dostojne...


"Moje".


Powód porannych spacerów taki.


Trzeba sprawdzić, co w rododendronach piszczy i na zieloniutkiej styczniowej trawie z przyjacielem pohasać.


Hanka zawsze na smyczy. Wyczytałam, że ta rasa, niezależnie od stopnia ułożenia, gdy wyczuje trop, to nie ma siły, pójdzie, gdzie węch poniesie. A tropów ci u nas dostatek.
Znam jamniki,  od zawsze były w moim domu.


Miałam profesjonalną hodowlę, z piękną, a jakże, nazwą "Spod zielonych wiązów". Wymyśliłam sobie kilka równie pięknych, tę wybrał Związek. Hodowałam tylko gładkowłose, jednak inne, delikatniejsze, subtelniejsze. Takie co to po kałużach na trzech łapkach i do domku. Hania przy nich to czołg, amfibia i błotołaz w jednym.
To druga część miotu.


Kiedyś ta banda samopas wylazła z kojca, bo niech tylko jeden pokaże pozostałym, jak to się robi, i zeżarły trzy difenbachie, rośliny ponoć trujące. Ponoć, bo nic im nie było.
Stare zdjęcia, stare wspomnienia, nostalgia okołonoworoczna nastraja do wspomnień...
Tak niedawno [ ?] kupiliśmy ruderę.


Zaczynaliśmy...


Tworzyliśmy...


W międzyczasie, nie wiadomo kiedy, małe dzieci dorosły.To większe studiuje, mniejsze w siódmej klasie.
Klasa siódma jest tematem na osobny post. I będzie. Może niektórzy z Was wiedzą, o czym napiszę.


One dorosły, a my jak dzieci - choinka do sufitu. Bo przecież dla dzieci. Jakich dzieci???


Ech, życie..
Czyż nie pięknie?


Jeszcze jesień, czy już wiosna?


Początek spektaklu?


Napisałam ogłoszenie o sprzedaży domu i włości. Pięknie napisałam, cudne zdjęcia wybrałam. Cymesik. Siedzi sobie to ogłoszenie w czeluściach komputerowych i jakoś nie mogę, nijak nie mogę...
To na temat niezrealizowanego w minionym.
A jak u Was? Stare zrealizowane, nowe postanowione?

Pozdravka.














27 komentarzy:

  1. Nowy rok, a nic się nie zmieniło :-) dzień jak każdy inny, tylko ja na chorobowym, brzusio rośnie, dzidziuś kopie, czekamy do wiosny... Na rozwiązanie, na trawe zieloną, pierwsze tulipany i kwitnące śliwki :-) ach postanowień jak zwykle wiele, mam nadzieje ze część z nich spełnimy. I tego wam życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo! Niech rośnie, kopie i niech będzie wiosna, niech się szczęśliwie rodzi!
      Tego Ci życzę najserdeczniej.

      Usuń
  2. Nie bylo starych postanowien, nie ma nowych, dzien jak codzien, takie zycie...
    Tez wspominam poczatki sprzed lat, zdjecia, wpisy na blogu, fajnie bylo, fajnie jest :)
    Chcialabym sobie obiecac, ze sie za ogrod wezme, ale to moze byc nierealne, wiec sobie NIC nie obiecuje. Co bedzie, to bedzie :)
    Pozdawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, co będzie, to będzie, ale za ogród się weź, będzie przynajmniej miło.
      Też pozdrawiam.

      Usuń
  3. Czekam na post o siódmej klasie😊
    Eh życie, dobrego Nowego Roku Gaju 😚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, też dobrości życzę. a siódmej klasy sobie nie odpuszczę.

      Usuń
  4. Gaju, dobrze zrozumiałam ostatnie zdanie? napisałaś ogłoszenie o sprzedaży domu? Nie rozumiem, mogłabyś żyć bez tych włości? A codzienne spacery z pieskami, a stare wierzby... gdzie drugie takie znajdziesz! Chyba jednak źle przeczytałam... Może wspomnienia tak zadziałały.
    Jamniczki cudne i małe dzieciaczki. Ach to życie, zbyt szybko ucieka.
    Dobrego roku życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze przeczytałaś, dobrze... wiesz lata niestety lecą. Ja też nie bardzo sobie to wyobrażam, ale rzeczywistość skrzeczy. Wiem, że to tak łatwo się nie sprzeda, że nie zaraz, więc wolę uprzedzać konieczność, która i tak nastąpi.
      Życie, sama piszesz, biegnie za szybko.
      Tobie też dobrego roku.

      Usuń
    2. Powiem, że jesteś odważna z tymi myślami. Rozumiem doskonale to postanowienie i spojrzenie w nieubłaganą, naszą przyszłość. Ja dwa miesiące temu miałam operację ortopedyczną i niestety mam mnóstwo ograniczeń w pracy...czyli życiu. Przemknęła mi także taka myśl aby sprzedać gospodarstwo, ale czym prędzej ją odrzuciłam. Jak na razie żyję dniem codziennym, nie chcę wybiegać na przód, ciekawe jak długo:)
      Pozdrawiam Gaju

      Usuń
    3. Ja tak, jak i Ania myślałam, że mnie wzrok zawiódł, bo już nie ten... A jednak... czytam komentarze i faktycznie... nie wiem co napisać... U Ciebie jest tak cudnie. Może ta decyzja ( szanuję ją jak najbardziej, ale może chwilowa jest... Żeby smutno nie kończyć, to napiszę, że uwielbiam Twoje poczucie humoru jest mi bardzo bliskie:). Takie jakieś podobne do mojego :);) Psiaki cudne , oj jakie cudne. Serdecznie pozdrawiam i ściskam mocno :)

      Usuń
  5. Na szczęście niczego noworocznie nie postanawiałem, więc sumienie mam czyste, jak ... no czyste po prostu:) "Piękną nudę" pozwolę sobie w przyszłości zawłaszczyć, oczywiście powołując się na Autorkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nuda potrafi być piękna, prawda? Przywłaszczaj i niech Ci się pięknie nudzi. Ja też niczego nie postanawiam, bo wiem na pewno, że się nie wywiążę i tak od lat, a jednak wszystko do przodu. Niestety, wiek też.

      Usuń
    2. Etam. Wiek jest w głowie, a nie w peselach i kręgosłupach ... no dobra, kogo ja chcę oszukiwać. W kręgosłupach, niestety jest!

      Usuń
  6. Mój jamnior całe życie na smyczy chadzał, bo to prawda z tym złapaniem tropu. A tak, ze mną na końcu smyczy, daleko nie pociągnął, pańcia nie była lekka jak piórko.Ale w Bieszczadach nawet nie wiedziałam,że idę pod górę- tyle było podniecających psa zapachów.
    Powiem Ci w sekrecie, że mnie brakuje tych codziennych spacerów ze psem, ale się do tego nie przyznaję.
    Co prawda, gdy leje jak z cebra lub ziąb i wiatr okrutny, to mówię do męża- "dobrze, że nie trzeba psa wyprowadzać". Tyle tylko, że Flik nie lubił chodzić po deszczu, błocie i zimnie. To był delikatny szorstkowłosiec;)))
    Gdy lał deszcz musiałam go wynosić na rękach dalej od domu , żeby nam bramy nie polewał i nie uciekał do domu.
    Rozumiem Twoją niechęć do zmiany, ale lepiej to zrobić teraz, niż np. za 10 lat. Bo każda zmiana jakoś nas przejściowo osłabia.
    I szczerze mówiąc, gdyby nie to, że zostaliśmy w kraju sami a moja tęsknota za córką trwała już 16 lat, pewnie nic byśmy nie zmienili.
    Ale człowiek to takie stworzenie, które wszystko przetrzyma.
    Przemóż się, bo już czas;)
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałam, mój z tych cięższych i nic go nie zraża, a ja odwrotnie, więc tropię razem z nim. To on mnie wyprowadza. Te gładkowłose też znosiłam, wynosiłam, a one tylko czekały żeby wiać do domu.
      Zmiana... Po pierwsze boję się, że nabywca długo nie nabędzie, a po drugie, właśnie to, o czym piszesz - zmiana osłabia, więc chciałabym szybki, żeby mieć to za sobą.

      Usuń
  7. Miałam takiego gładkowłosego. Jak deszcz padał i chciało się go wyprowadzić, to tylko wystawiał nos za drzwi i patrzał z politowaniem na człowieka. A jakie nory kopał!... w pościeli :D Teraz Młody coraz częściej zaczyna pobąkiwać, że by chciał takiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu... znam te nory, te fochy, że pada, a on ma wyjść.
      Młody coraz starszy, spraw Mu radość. Sobie przecież też, no nie?

      Usuń
  8. Nic nie postanowiłam dalej tkwię w niewygodnym, dalej mam kompresor który wyje jak opętany..., dalej ksiądz wyje z wierzy kościelnej jakby umarli mieli z grobów powstawać teraz już godzina 7, 9,12,15,20,21. Kocham to miejsce bez tych dodatków... trudno mi. Ale ciągle myślę o sprzedaży by poszukać szczęścia i spokoju. Tak sobie myślę ze niewiele mi do szczęścia potrzeba. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w klubie sprzedających. Ciężko, bardzo ciężko. Życzę powodzenia w poszukiwaniach.

      Usuń
  9. Lubię jak piszesz i jak wszystko przedstawiasz. <3 Tak u Ciebie swojsko, jakby znało się Ciebie od lat. Ja mam kontynuacje postanowień plus coś nowego, jak więcej podróży. Pragnę odkrywać, od zawsze ciągło mnie w świat podróżny. Jak już gdzieś jestem to uwielbiam iść tam, gdzie większość nie chodzi. Zawsze znajdę jakąś 'perełkę;. Pięknie piszesz o życiu, po takim poście człowiek czuje się lepiej, bo wiesz nie ma tej denerwującej perfekcji, którą tak wiele osób kreuje. U Ciebie jest szczerość, blaski i cienie, ale zawsze jest też wdzięczność. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podróżuj więc i odkrywaj! Znajduj perły i perełki.
      Dziękuję za pięknie napisane słowa o tym, o czym piszę ja. W zasadzie o niczym, bo perfekcjonistką na żadnym polu, tym bardziej w ogrodzie, nie jestem. Ale się staram, pewnie w za wielu dziedzinach.

      Usuń
  10. Wiem jedno starych drzew się nie przesadza,widziałam jak mama tęskni.......ale życie pisze nam swój scenariusz, a my tylko jesteśmy aktorami, jeśli już musisz to zamienień na mniejszy, bliżej dzieci, ale nie rezygnuj z odskoczni jaką daje Ci ogród, przyroda, nie przeprowadzaj się do dzieci, do nich, tam nigdy nie będziesz u siebie........ a właśnie z wiekiem tego nam potrzeba, moje postanowienie to zamieszkać u siebie i mam nadzieję,że w 35 rocznice ślubu taki dostane upominek od M pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście, na pewno nie mieszkanie z dziećmi. Są cudowne, ale na odległość. Taką w sam raz. Myślimy o czymś takim - kanalizacja, gaz, mały ogród, trzy pokoje i żadnego piętra ze skosami. Bo jednak ogród, choć niewielki, musi być. Życzę Ci wymarzonego prezentu na rocznicę i w ogóle wszystkiego dobrego.

      Usuń
  11. Piękne zdjęcia :) super, że masz piesi bo dzięki nim masz okazję (a raczej przymus) do spacerów i obserwowania naszego pięknego świata. Zasmuciła mnie jednak końcówka Twojego posta. Szkoda, że decydujesz się sprzedać dom. Mam nadzieję jednak, że ze swojej pasji nie zrezygnujesz nigdy :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Czysta filozofia życiowa. Trudno zamknąć książkę, jeśli była ciekawa. Ale warto otworzyć kolejną. Ja rozpocząłem długie wakacje, zająłem się działką i zacząłem w wieku 57+ pisać bloga :-). "..Ważne jest, aby pozwolić pewnym rzeczom odejść. Uwolnić się od nich. Odciąć. Zamknąć cykl. Nie z powodu dumy, słabości czy pychy, ale po prostu dlatego, że na coś już nie ma miejsca w Twoim życiu.
    Zamknij drzwi, zmień płytę, posprzątaj dom, strzepnij kurz..(Paulo Coelho). To raczej moja filozofa. A za oknem sypie :-). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Spacery to zawsze radość, nawet gdy okolica znana na wylot, a z psiurami to radość zwielokrotniona.

    OdpowiedzUsuń
  14. Więc jednak decyzja zapadła. Pięknie u Ciebie i wokół, ale bądź dobrej myśli, znajdziesz nowe miejsce na ziemi. A styczniowy trawnik masz po prostu nieprzyzwoity!

    OdpowiedzUsuń