Zaglądają, podglądają.

piątek, 3 listopada 2017

Mija.

Taki czas, że o tym właśnie myślimy. Że mija.
Że - patrz - jeszcze niedawno, a tu już...

Niedawno, choć znowu nie aż tak, bo to przecież początek jesieni.


Ale jakże słonecznej.


Z motylami.


Kamienie jeszcze ciepłe.


A na nich.


I nad nimi.


A potem z dymami dolatują zapachy jesieni.


I niebieszczą się jesienne astry.


I szumią jesienne trawy na niebie.


Ale na ławeczce pod wierzbą nikt już nie przysiądzie.



Żurawi na łąkowych dalach nie wypatrzy.


A przecież jeszcze wczoraj...


Było, minęło i tyle.


Wtedy nadchodzi najsmutniejsze.
Rodzice.



Ale i radosne.
Spotkanie z rodziną. Odkładane od wiosny, umawiane, spełnione - los tak chciał - w minioną sobotę,  w oku Grzegorza.
Wiało, wiecie jak wiało, lało, ale jak nie teraz, to kiedy? Na kolejną na wiosnę?
Pisała Poetka? Pisała. Więc modląc się do wszystkich świętych...

Rodzina mieszka w pięknych okolicznościach przyrody, choć oglądać ich było nie sposób.


Fajnie, ale mieszkać w zabytku łatwo nie jest.


Poza tym kuzynka - właścicielka do fanek ogrodów się akurat nie zalicza, a tu los dał jej ponad hektar starodrzewu, gdzie niejeden ogrodnik zrobiły cuda. Bywa. 

Najpierw wielki rejwach powitalny, potem co u kogo, a dalej popłynęły wspomnienia...
Więc Babcia.


Dziadek.


Ich dzieci.
Córka - Mama kuzynek.


Syn - nasz Tato.


I ich najlepszy na świecie zięć.


I jeszcze ich powojenny ślub. Bez sukni - bezy, welonu, limuzyny, a miłość i życie, że daj Boże każdemu.


Czy wy widzicie tych chłopaków?
Serial bez charakteryzacji, a honor, wiem to po ich losach,  nie był tylko filmowym tytułem.

Potem były zdumienia, że wiadomo już po kim usta ma Marysia [ ale żeby po praprababci?], po kim część rodziny ma takie brwi, że nasz Marcin to wykapany wasz Tato, a ty to nasza Mama.

Wtedy rozległ się trzask.
Wierzcie, nie wierzcie, na półce ciężkiego, solidnego mebla, którego nikt nie dotknął, bo wszyscy siedzieliśmy dookoła stołu, przewróciło się oprawione w solidne ramki właśnie to ślubne zdjęcie.
Wszyscy zamilkli i tylko gospodyni powiedziała, że przecież nigdy, nigdy jeszcze się nie przewróciło...

Zgodnie ustaliliśmy, że patrzą na nas. Że cieszą się naszą radością i tym, że jesteśmy razem. My. Dzieci, wnuki, prawnuki i najmłodsi, a nawet najmłodszy z częściowo dorosłego już piątego pokolenia.


A to my, uczestniczki spotkania, trzecie pokolenie, cztery kuzynki, cztery jedyne wnuczki Babci i Dziadka, w dzieciństwie.



I dziś te cztery baby, nagadać się nie mogły, a czas mijał. Nie pojechaliśmy na cmentarz, bo orkan nie odpuszczał, a przodkowie wybaczyli i ciemną nocą do domu doprowadzili.

No więc mija, ale póki pamiętamy, póki przekazujemy pamięć następnym, trwamy.
I tego trwania, niekoniecznie już tylko w postaci zdjęć i wspomnień, życzmy sobie jak najdłużej.

Pozdravka.













28 komentarzy:

  1. Ładnie napisane.Bardzo cenne są takie spotkania

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały post, piękne wspomnienia... Ach jakie to cudowne :-) Ale i przemijające. Pamiętamy o tym szczególnie teraz, kiedy przychodzi czas zadumy i wspomnień. Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne wspomnienia, dobrze że nam ich nie zabierają :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ach... uwielbiam Cię czytać i oglądać

    OdpowiedzUsuń
  5. Zycie, przemijanie, wspomnienia...

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny wpis. I w formie i w treści :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przypomniały mi się pocieszające ( dla mnie ) wersy Poświatowskiej:
    "minąłeś
    minęłam
    już nas nie ma
    a ten szum wyżej
    to wiatr
    on tak będzie jeszcze wieczność wiał

    nad nami
    nad wodą
    nad ziemią"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię, bardzo lubię poezje, tylko kto dziś ją czyta? Wersy piękne, tylko kto je rozumie? Ty! I ja.

      Usuń
  8. Zdjęcia w sepii zawsze tworzą klimat, nadają inny wymiar naszej przeszłości. Wizualnie, bo pamiętać, to nie jest tylko iść i zapalić ten znicz 1 listopada. Jak zwykle ładnie napisane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Sepia tez przeminęła, a miała swój urok.

      Usuń
  9. W Polsce to mamy najpiękniejszą jesień :) Ta pora roku pokazuje nam jak wszystko jest jednak ulotne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ulotne. Pocieszam się, że za cztery miesiące nastapi odradzanie.

      Usuń
  10. I tak właśnie powinno być zawsze! Wielkie Rodziny, rodzinne spotkania, dzieci, psy, koty ... Zazdroszczę, gdyż nas jest mało, ale może kiedyś będzie więcej:) Przepiękny ten Twój post jest:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinno, ale w naszych zwariowanych czasach coraz mniej takich spotkań, a szkoda. Pies też był, a jakże.
      Życzę, żeby Was było coraz więcej i dziękuję za dobre słowa.

      Usuń
  11. Czas mija, to normalne, ale wspomnienia ożywają właśnie w takich chwilach, w gronie najbliższych. Żyją w nas, dopóki o nich mówimy, dopóki wspominamy.
    Piękny wpis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodać, nic ująć, właśnie o to mi chodziło. Dzięki.

      Usuń
  12. Witaj Kochana :)
    Nie wiem jak to się stało, że nowy post odkryłam na zaprzyjaźnionym blogu a nie u siebie, ale najważniejsze, że odkryłam :)))
    Piękna jesień u Ciebie bo taka słoneczna, a że jestem niedoświetlona to tęsknię za nim ogromnie. Piękne przemyślenia i jak trafne z tą przemijalnością. Mam ją odkąd nastał wrzesień, październik był marudny w moim wykonaniu a listopad bije wszelkie rekordy mej nostalgii za latem :)))))))))
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa. Ja też czasem przegapiam, wchodzę z innych blogów, gubię ulubione.
      Niedoświetlenie odczuwamy chyba wszyscy - te smuteczki, depresyjki, nastroje. Żeby już chociaż luty, a to tak daleko.
      Też pozdrawiam.

      Usuń
  13. Całkiem przypadkiem wstąpiłam i za Twoją furtką znalazłam ciekawą lekturę na jesienno zimowe wieczory... Ponieważ jestem tu po raz pierwszy mam sporo do nadrobienia ... tymczasem pozdrawiam ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, jeśli Ci się podoba, poczytaj, poprzeglądaj.
      Pozdrowienia i miłej lektury.

      Usuń
  14. Trafiłam tutaj przypadkowo, przeczytałam i się popłakałam..... Ja już mam więcej Bliskich na cmentarzu niż w realu, no cóż taka kolej losu. Pozdrawiam. Marianka

    OdpowiedzUsuń