Siaduję pod nią, pod krzywą wierzbą i myślę. Że...
Za szybko. Wszystko było za szybko - szkoła, matura, studia, dzieci. Lato, zima, lato, zima...
A jedna rzecz - ogród - za późno.
Ale. Ponieważ lepiej późno niż wcale i lepiej późno niż później, cieszę się tym, co mam.
To co mam, mam czasem ochotę zaorać, zmienić, zrobić od nowa. Tylko jak? Jak bym to od nowa? Tworzę liczne wersje, aż przypomina mi się początek peselu, mija mi i pozostaję przy tym, co jest.
Bo nie jest najgorzej!
Pocieszam się radosną myślą, że i tak zrobiłabym nie tak. Bo czy można ogród zrobić "tak"? Nie!
Filozofowanie domorosłej ogrodniczki.
Jedno wiem, na pewno byłaby krzywa wierzba. Drzewo z historią.
Początek.
Chyba już pisałam i zdjęcie niektóra były, ale co tam. Krzywa wierzba kupiona została jako element mający umaić balkon Mamy. Była zadbywana, podlewana, oglądana, a jednak marniała w oczach. Mama lamentowała nad gwałtowna utratą urody i liści i prosiła o interwencję "bo ty się znasz"
Interweniowałam zdejmując wielką włochatą pożerającą ze smakiem.
To ty ją lepiej zabierz, powiedziała Mama, bo jako człowiek wielkiego miasta za nic nie dotknęłaby tego, co zdjęłam.
Zabrałam z ochotą i posadziłam na samym środku pola, które w przyszłości miało być zadrzewioną częścią ogrodu.
Wierzba pozbawiona szkodnika, rozsiadła się w dobrej ziemi oszalała z radości. Powykrzywiała się malowniczo, posplatała i była coraz bardziej krzywa. Jak to mandżur.
Dawała cień. Ona pierwsza dała nam upragniony cień. Kto pracował w upale, ten wie. Dlatego pod nią stanęły pierwsze krzesła i stół.
Potem.
Ile tu kaw i win wypitych, ile przeczytanych książek...
Chłodny cień dawał wytchnienie w czasie pracy, po pracy.
Mrówki cierpliwie i z mrówczym uporem rzeźbiły jej pień, zalęgły się porosty. Na wierzbie aż prosiło się o wystawkę. Najpierw były to starocie.
Potem rośliny i tak stała się "ścianką" dla roślin doniczkowych.
Na rozwidleniu pnia samo powstało takie miejsce
Tegorocznie.
A tak najładniej.
W wiszącym koszyku bywało różnie.
W tym roku tak.
Miał być "milion", może będzie.
W cieniu wierzbowym funkie, na wyciętej gałęzi narzędzia.
Mijają lata, ogród się zmienia się, a wierzba trwa.
A czemu ja o krzywej wierzbie?
Bo taki czas. Czas kwitnienia, czas nadejścia lata...
Czas miłych wspomnień.
Tu, pod krzywą wierzbą lubiła siadywać moja Mama, a że jutro Alicji, Jej imieniny, stąd te wspomnienia...
Mówią, że w wierzbach mieszkają diabły. W mojej mieszka Anioł Pamięci.
Swoją drogą piękny dzień na imieniny - pierwszy dzień lata.
A Wy? Macie takie drzewa wspomnień?
No i cudownego lata!
Pozdravka.
Niesamowita ta wierzba! A ogród jak zawsze piękny.
OdpowiedzUsuńMasz rację czas umyka z prędkością rakiety kosmicznej. A my startujemy w końcu sierpnia i co milsi znajomi pukają się w czółka na nasz widok.Bo kto przesadza stare drzewa? To taki eksperyment biologiczno-psychologiczny, tłumaczę cierpliwie.Nic nas tu nie trzyma, żadna rodzina i żaden..... ogród.
Wspomnienia- wezmiemy je ze sobą razem z "toną zdjęć" w albumach i nie tylko.
Myślę, że w końcu września już wrócę do sieci, a może nawet ciut wcześniej? Wszystko zależne od tego, kiedy nas podłączą do sieci. Na razie wszystko jeszcze w rozsypce, a czas- ucieka.
Miłego;)
Stare [nie takie stare, bez przesady], drzewa nierzadko dobrze się przyjmują. Moja, wspomniana tu Mama, przeprowadziła się po ponad 50 latach do nowego, innego mieszkania. Rewolucja, a bardzo udana, choć też była mowa o starych drzewach. Mówili inni, nie Ona.
UsuńPowodzenia w nowym rozdziale, odezwij się najszybciej jak możesz.
Ale jakoś to jednak smutny wpis, bardzo refleksyjny, bardzo patrzący wstecz. Nie tylko ogród chcielibyśmy zaplanować inaczej, życie zaplanować inaczej... i tak to już egzystencjalne bajania...
OdpowiedzUsuńWierzba u mnie zaczyna rosnąć :-) Niech rośnie, to takie cudne polskie drzewo! A że niemodne wg jakiś tam reguł?
Ano egzystencjalne, ale czasem oczyszczające i pchają do przodu. Niemodne? Polskie wierzby niemodne? A kto te mody ustala? Kiedyś niemodne były funkie i hortensje, dziś opanowały ogrody. A wierzb mam kilka i wszystkie piękne. Pozdrawiam.
UsuńPiękny wpis...ile dobroci wiazemy z drzewami kwiatami. I z tego wszystkiego przecież mamy już lato... Lata leca, plany a to przecież tylko czas a wspomnienia zostają na zawsze... Drzew nie mam ale aksmitki tak te smierdzioszki bardzo lubila moja babcia i tak po dziś dzień są u mnie a od babci przuedrowaly do mnie kosmoski i tak tez do dzis są w moim ohrodzie. Pięknego lata nawzajem kochana. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki. Patrz,ja mam nagietki, bo dziadek siał i aksamitki, bo zawsze były na działeczce Rodziców. Nie lubię koloru żółtego w ogrodzie, a mimo to muszą być. Fajne takie przenoszenie po pokoleniach.
UsuńCzyżby nowy zestaw ogrodowy pod wierzbą?
OdpowiedzUsuńUpolowałam w zeszłym tyg taki sam ;)
Stara dobra Ikea po liftingu. Sprawdza się.
UsuńKocham drzewa i Twoje opowieści Gaju. Mam tu pod domem odziedziczone po poprzednikach z niewiadomo jakim początkiem modrzewie, mirabelkę, starą jabłonkę, świerki, wiśnie. Co roku zaczynamy w jakimś sensie od nowa. Na starym 🌱
OdpowiedzUsuńDziękuję. U mnie też została stara jabłonka i jałowiec. Żeby dalej plotła się historia tego miejsca.
UsuńKazde drzewo ma w sobie moc i jakas historie. Wierzba jest piekna, dumna choc smutna. JA wierzbe pamietam z czasów, gdy mieszkalam z rodzicami. Rosła sobie na pagorku kolo zajezdni tramwajowej i co wiosny zielenila sie. Wlasciwie to ona wciaz tam jest. Tyle to juz lat. O matko! Wlasnie zdalam sobie sprawe, jaka jestem stara!
OdpowiedzUsuńUwielbialam sobie siedziec w swoim pokoju na osmym pietrze, i patrzec na ta moja Bydgoszcz...
Pozdrawiam juz letnio!
W moich miejskich czasach też miałam "swoje" drzewa - gruszę i brzozę na podwórku. Ty masz Bydgoszcz, ja miałam Poznań.
UsuńWierzba ma bardzo dobrą energię więc żadne licho nie może w niej mieszkać bo by się zadusiło. Nie wiem czy moja wierzba będzie szczęśliwa, że przeczytałam ten post, bo natchnęłaś mnie aby ją z lekka poformować i też móc wieszać na niej kosze z kwiatami :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że schyłek wiosny w wielu osobach obudził jakieś niespełnienie ogrodnicze na temat wizji swojego ogrodu ale to może po prostu jakieś przemęczenie? Mam nadzieję, że minie :D
pozdrawiam :)
Jasne, że mija. Jeśli to ta wierzba, która i u mnie, to formuj wg swoich złożeń, bo pięknie je można kształtować. Cięcie też świetnie znosi.
UsuńPiękna historia i piękne drzewo. U nas drzewem z historią jest klon. :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDzięki. Ciekawa jestem, jaka to historia Twojego klona. Myślę, że wiele drzew ma swoje opowieści, tylko ich nie znamy, a szkoda.
UsuńA wiesz, że u mnie to też wierzba. Taka najzwyklejsza. Stoi koło domu i go pilnuje. Odkąd sięgam pamięcią. Specjalny wzgórek przez Dziadków uszykowany dla niej, pochylała się nad stawkiem. Stawku nie ma - nie sprawdzał się zupełnie w tym miejscu. A ona trwa sobie :)
OdpowiedzUsuńNas pilnuje kasztanowiec i brzoza. On zastany, ona dosadzona. Twoja wierzba niech Was dalej pilnuje i trwa. Czyli jest to wierzba pokoleniowa, tak? Fajnie mieć.
UsuńWitaj Gaju! Ciekawa opowieść, a wierzba bardzo malownicza. Doskonale wyglądają w niej donice z kwiatami (świetny metalowy kosz wiszący!). U mnie dwie mandżurskie rosną przy mostku nad strumieniem, syn je uwielbia, choć nie są tak malownicze, jak Twoja. Czy swoją tniesz także od góry?
OdpowiedzUsuńJa też żałuję, że ogród pojawił się tak późno... Ciekawa jestem, jakie zmiany byś wprowadziła do ogrodu, nawet jeśli to tylko takie teoretyczne rozważania. Wydaje się, że jeśli jest tak ładnie, to nie pragnie się zmian, przynajmniej ja tak mam (nie myślę tu o swoim ogrodzie, który wciąż jest w trakcie zmian).
Mam ulubione drzewa w ogrodzie, ale takiego z hostorią - nie.
Co do cięcia, to tnę jak chcę, boki, góra, jak mi się podoba. Jakie zmiany? taki sam pas zieleni posadziłabym po drugiej stronie ogrodu. Dałby pełną osłonę i intymność. A poza tym... sama nie wiem. Nie pragnij zmian, masz piękny ogród!
OdpowiedzUsuńPiękny wpis :) jak to mówią lepiej pózno niż wcale ... z ogrodem ;). My mamy nasze kochane brzozy i ścianę wiekowych grabów wszystko sadził pradziadek męża, a i jeszcze leciwy kasztanowiec. Trwają już z nami kolejne pokolenia :))) Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTaka prostota aranżacyjna podoba mi się najbardziej. Wszystko na swoim miejscu i prezentuje się idealnie :) Swoją drogą, chyba każdy ma w swoim ogrodzie drzewo, które przeżywa wszystkie zmiany i wszystkie inne rośliny :D
OdpowiedzUsuń