Zaglądają, podglądają.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Obrazki z ogródka.

Leniwa upalna niedziela. Praca w ogrodzie w niedzielę... Można, nie można...? Wypada, nie wypada?  Dzień święty święcić, chwalić Pana pracą, ruch to zdrowie? Jak to ma być?
Duże miasta obramowane są siecią działek i działeczek, ogrodów i ogródków, mniej lub bardziej wypasionych. Każdej niedzieli mrowie ludzi pracuje tam zawzięcie, odpoczywając w ruchu, ciesząc się slońcem i kontaktem z przyrodą i nikt nikomu nie ma niczego za złe. Wsie natomiast zamierają. Odświętnie ubrane idą i jadą karnie do kościoła i udają, że żadnego kontaktu ze szpadlem i grabiami nie utrzymują. To nic, że mszę spędzają często przed kościołem, paląc i plotkując zawziecie. Byli, zaliczyli, dzień swięty święcili.
A ja? Kobieta miejsko - wiejska? Niedzielę traktuję jako dzień ogrodowych przyjemności. A że praca z roślinami jest dla mnie relaksem i przyjemnością, robię cośtam powolutku. Dogladam, dopieszczam, pogadam, przytnę, posiedzę, pozachwycam się. Nie ma ostrych akcji i ciężkiego warczacego sprzętu. Na wszelki wypadek nie zaglądam tam, gdzie mogłoby mnie ponieść i wciągnęłoby do ciężkiej pracy. Taka sobie leniwa ogrodowa niedziela.
Poniżej obrazki, którymi napawałam się świątecznie.
Katalpa. Moja przesadzana trzy lata temu katalpa wygląda pięknie na tle błękitu. Odwdzięcza się za wszystko, co dla niej robiłam.
A to ukochany kącik obok dolnego, tylnego wejścia do domu. Jedyne miejsce, gdzie prawie zawsze jest cień. W stareńkich korytkach w tym roku posadziłam begonie wiecznie kwitnące. Biel pięknie rozjaśnia.


Mój pierwszy klematis. Od ubiegłego roku rośnie na pamiątkowym wkopannym w ziemię pniu orzecha włoskiego, który niestety nie przeżył.
W upalne dni piwnica jest cudownie chłodnym miejscem. Tajemnicy dodaje jej zielona firanka z winobluszczu.

Moje pierwsze żurawki. Ciemna odmiana "Palace Purple". Posadzone pod żółtym klonem palmowym miały stanowić piękny kontrast, ale póki co pięknie zlały się z kolorami ziemi. No zobaczymy, może jak podrosną, coś z tego wyjdzie.

Potem dzień gaśnie, słońce zachodzi i kończy się niedziela na wsi. Cudowna cicha czerwcowa wiejska  niedziela. Takie klimaty umiała opisywać Dąbrowska, ja potrafię je tylko przeżywać. Życzmy sobie wielu tak cudownych dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz