...pod ulubionym jaworem."
Zdjęcie jakże adekwatne. Słońce zaszło, pies śpi, a jawor stoi. Jak w znanej [mam nadzieję] piosence. To piękne drzewo, to klon jawor właśnie.
Cały dzień w ogrodzie. Skończę, niby ogarnięte wszystko, a tu niespodzianka, już chwaściory tam, gdzie dopiero co je wywaliłam są. Nowiutkie, świeżutkie. Boję się zapuścić, bo ogarnia mnie paniczny strach, że nie dam rady.
Dziś na skarpie.
Milutko. Ciepło, ale nie upalnie, lawenda zniewala zapachem i niby czyściutko, prawdaż? Ale z bliska okazuje się, że wróg czuwa. Malutki, czerwoniutki z żółtymi kwiatkami mój wróg osobisty, wczepiony korzonkami nie do wyrwania szczawik.
Szczawika nie pokażę, ale wierzcie, że kryje się w każdym zakamarku. Myślę, że przywlókł się do ogrodu z jakąś rośliną, bo kiedyś go nie było. Nie jest też typowym chwastem polnym nawiewanym z okolicznych pól, których mam dostatek.
Walczę. Wiem, wiem, że mrówki są pożyteczne bardzo i nawet bym się z nimi jakoś dogadała, gdybym nie widziała, co potrafią i JAK one działają. Otóż, gdy im bardzo, ale to bardzo coś, czytaj roślina, przeszkadza, to unicestwiają ją kwasem mrówkowym. Wiedzieliście, bo ja nie. Tak załatwiły mi wiele roślin i teraz z nimi walczę. Trudno.
Cały dzień w ogrodzie, ale bez przesady. Żyję jak południowiec. Czyli od południa fiesta i koniec. Żadna siła nie zmusi mnie do pracy w upale. Wolę wstać o piątej, a potem błogostan tu.
Pod drzewem osobliwości wszelakich, bo samo w sobie było tak pokraczne, że aż się prosiło żeby odwrócić od pokraczności uwagę.
Tu kontempluję sobie wrzosowisko.
Oczywiście w trakcie kontemplacji dostrzegam chwasty, które muszę natychmiast usunąć.
I kontempluję dalej.
Podziwiając, jak pięknie rosną maleństwa otrzymane w ramach nagrody.
Po czym przenoszę się na drugą stronę i patrzę sobie tak.
Mój piknikowy koszyk mieści prawie tyle co moja torebka, z zamianką portfela na kubek kawy, która mi się do tegoż koszyka notorycznie ulewa.
I gdyby nie koniec sjesty, to żyć nie umierać.
Niestety, proza życia nakazuje mi wrócić do domu.
Bo żaden facet nie naje się tym. Ja bym się tam najadła...
No, może nie dwiema, ale miseczką, z bita śmietaną, jak najbardziej.
Jeszcze coś. Na zwariowanym drzewie w donicy z pelargonią rośnie taka żurawka. Ktoś wie, jaka to odmiana?
Koniec. Żeby jutro fiestować, trzeba popracować. Szczawiki rosną, mrówy grasują, ogród czeka.
To dziwo na środku, to kwitnący rojnik, jakby kto pytał.
Pozdravka.
Ja dzisiaj też walczyłam z chwastami i szczawików trochę miałam. Takie cieniutkie łodyżki, a trudno wyrwać. Mrówkom już dawno wojnę wypowiedziałam, ostatnio były w krzaku truskawek. Poziomki jadłam prosto z krzaka, może i było trochę ziemi, ale co tam... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZiemia dodaje smaku, oczywiście że też jem z krzaka. Mądry lekarz, zapytany dlaczego dziecko je piasek, odpowiedział, że pewnie potrzebuje. Smacznego!
UsuńJak miło do Ciebie zaglądać :) Uwielbiam poziomki a co do mrówek to jest taki biały proszek Brosa - rewelacyjny :) polecam :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMusiałaby tego Brosa z przyczepkę zmówić...
UsuńDzięki.
Jakbym siadła pod tym drzewkiem , toby mnie żaden szczawik nie ruszył ani mrówa największa. Sjesta to sjesta i basta.A ten rozchodnik wygląda jak kobra.
OdpowiedzUsuńSiadaj, a ja polecę po kawę.
UsuńGaju chciałabym mieć takie chwasty . . .
OdpowiedzUsuńSiedzę na Mazurach już miesiąc prawie i pielę, pielę i pielę.
Mrówek też dostatek, a jakże.
A mi tak się spodobał szczawik, dobrze, że go nie przyniosłam z lasu.
Poziomki wysłałam dla wnuków do wawki, zbierałam w lesie, b. drobne, to było naprawdę poświęcenie.
Uściski dla Perfekcyjnej Ogrodniczki - jolanda
Szczawik sam w sobie ładny jest, ale wredny strasznie.
UsuńPiel spokojnie.
Ja mam truskawki i poziomki.Jadłam prosto z krzaczka . U mnie również jest plaga mrówek, wszystkiego próbowałam i z roku na rok jest ich coraz więcej.
OdpowiedzUsuńCoraz więcej, też to widzę, co będzie za rok?
UsuńO matko, jak ładnie!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuje...
UsuńKomarów brak, meszek też nie było, ale mrówek zatrzęsienie - to chyba dla równowagi, jak czegoś nie ma to innego musi być w nadmiarze:(
OdpowiedzUsuńDobrze że masz kącik do odpoczynku z takimi pięknymi widokami, przynajmniej na chwilę możesz o nich zapomnieć:)
Pozdrawiam
O matko sałatko, Ty nie wywołuj wilków z lasu!
UsuńJaki piękny spacer...
OdpowiedzUsuńmrowisko podobno skutecznie likwiduje się posypując solą, nie próbowałam jeszcze.
Piękna ta donica zawieszona na drzewie, widziałam taką dekorację ostatnio u "Mai w ogrodzie". Też będę miała taką, już nie długo :)
Pięknie tam masz u siebie!
Nie ściągnęłam z Mai, mój aranż. Solą? Boję się zasalać.
UsuńW takim pięknym ogrodzie to można pracowac nawet bez sjesty..;) Pomysł na drzewo super..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie da się! Po to jest ogród, żeby sjestować. Inaczej on sam człowieka wykończy.
Usuńte jaja mrówek wyglądają kosmicznie. Gdzie te chwasty?DDDD
OdpowiedzUsuńTo nie jaja, to granulki preparatu "przeciw"' Ale jaja są, a jakże.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo Twoje drzewo jest super, czasami taka pokraczność jest piękniejsza niż idealne kształty, a z wracaniem do domu z ogrodu masz tak jak ja.
OdpowiedzUsuńPowoli to dostrzegam.
Usuńsól na mrówki nie działa.
OdpowiedzUsuńpzdr. j.
Też tak wiem.
UsuńWitaj Gaju,
OdpowiedzUsuńwidzę, że plaga mrówek dotarła już wszędzie.
Cale szczęście, że w tym roku niewiele jest tych wstrętnych ślimaków bez skorupowych.
Twój ogród wspaniale się prezentuję. Widać staranność w jego utrzymaniu.
Z ogromną przyjemnością odbyłam spacer po Twoim ogrodzie.
Ach jak wspaniale wypoczęłam...
Serdecznie pozdrawiam
Kurczę, ślimaków nigdy tu nie było, ale już się boję.
UsuńWiem, że jest jakaś trucizna na mrówki, ale nigdy jej nie stosowałam. Kiedyś sąsiad poradził mi, aby w miejscach, gdzie gnieżdżą się mrówki, wkopała jakąś "pachnącą" rybę, to je odstraszy. Wkopałam ją, ale jeszcze szybciej wykopały ją działkowe koty i zjadły. Nasze mrówki wykopują ziemię i w ten sposób powstają kopczyki, w których żadna roślina się nie utrzyma.
OdpowiedzUsuńDobrze wiem, co to znaczy zielsko, które wyrwane w jednym miejscu w dwójnasób wyrasta w następnym.
Serdecznie pozdrawiam.
Ryba odpada, jeszcze cynamon i proszek do pieczenia podobno. Tylko te moje "hektary"...
UsuńŁączę się solidarnie w bólu zielskowym. Każdy ma swoje chwaściki:) U mnie na skalniaku ostatnio zaczął rosnąć bardzo skrzyp. Wbija się wszędzie! I mrówek też nie brakuje..
OdpowiedzUsuńMimo przeciwności, Twój ogród jak zawsze prezentuje się pięknie:)
Ach, skrzypu mam pod dostatkiem, jakże by inaczej. Mam też proso i wiele, wiele innych, ale wszystko przebija szczawik.
Usuń***Życzę Ci dnia miłego, Kwiatów słońcem pachnących, Przyjaciół kochających, Radości i śmiechu bez końca. Dni pełnych pogody i słońca,..życzę super Weekendu*** Z SERCA POZDRAWIAM I BUZIACZKA ZOSTAWIAM.
OdpowiedzUsuńA ja pozdrawiam z trochę większego świata:)
OdpowiedzUsuńI bardzo lubię uciekać na wieś. Jak się skończy Euro to się zaszyję w okolicach Pułtuska i odpocznę:)
Bardzo staranny masz ten ogród. Ale i romantyczny a nie geometryczny:)
A trampki miały różne kolory. I były tez dwukolorowe.
Pozdrawiam przed kolejnym kibicowaniem:)
W Twoim ogrodzie o błogostan nie trudno :) A ja też się przyznaję, że poddałam się w sprawie mrówek - najpierw wtykałam im gałązki mięty, bo ponoć zapachu nie lubią, ale zlekceważyły mój wyraźny sygnał, że nie są mile widzianymi gośćmi, więc gdy moja piękna wielka kępa trawy nie odrosła (kwas!) pochłonięta przez mrowisko, a kolejne gniazda pojawiły się na nowo obsadzonych grządkach warzywnika, powiedziałam basta i kupiłam trutkę ...
OdpowiedzUsuńU nas również sporo mrówek. Ja wyganiam je z ogrodu goździkami. Rozcieram goździki we młynku a następnie mieszam z mąką. Taką mieszanką posypuję miejsca gdzie znajdują się mrówki. Działa !!! Polecam
OdpowiedzUsuń