Zaglądają, podglądają.

niedziela, 29 marca 2015

Podejdź no do płota.

Poznań - dom i gród, dom i ogród - Poznań. Taka moja obecna rzeczywistość.
Ciężkie dni, ciężkie decyzje. Ciężko.
Pisanie leży, są sprawy ważniejsze.
Ale.
Ma być o tym, jak podeszłam do płota.
W Poznaniu miałam okazję do pięknego spaceru i nie byłabym sobą, gdybym tej cudnej okolicy nie sfotografowała. I nie pokazała tego, com kiedyś obiecywała.
A że pada, wreszcie pada, mam chwilkę czasu i pokazuję. Com obiecała.
Obiecałam pewien płot. Co ja mówię, jaki płot? Parkan. I to nie byle jaki. Parkan nad parkany!
Bywają różne, bywają z betonu i...  bywają z bukszpanu. Oba na "B", a jakie inne.
Widzicie go? To on.
Z jednej strony.
Z drugiej strony.
Co Wy na to?
Monumentalnie. Szeroko.  Zamaszyście. Grubaśnie i wypaśnie.
Mnie się podoba. Pasuje do ogrodu miejskiego, do zielonego otoczenia.
Ile to może mieć szerokości?
 Za bukszpanami ogromne różaneczniki.
Zachowano, na szczęście, stare drzewa.
Wkomponowano wjazdową bramę wjeżdżającą w krzewy. Nie muszę wyjaśniać, że od strony ogrodu jest podobnie. A może piękniej?
Jak Wam się podoba?
Wiem, że ogrodzenie powstało niedawno, jakieś dwa, trzy lata temu, że rośliny przywieziono z Holandii, a  wewnątrz bukszpanów wmontowano niewidoczne ogrodzenie z metalu. Wiem, bo zdradzili to pracownicy firmy zakładającej ten ogród. Paple wygadali się nawet, kto jest właścicielem tej posiadłości.
Nie mogłam się powstrzymać, zajrzałam do ogrodu.
Żaluzjowe pręty ograniczyły moje zapędy.
Ile lat dajecie tym rododendronom? A tak niedawno ich nie było.
Coś tam jednak widać...
Nic jeszcze nie kwitnie, ale pachnie. Pieniędzmi.
Ani to złośliwe, ani krytykanckie. Jeśli kogoś stać, to czemu nie? Lepiej wydać na ogród niż na kolejny gadżet typu wypasiony samochód, czy inne dziwo.
Dom właścicieli stoi przy jednej z ulic, a z tyłu ogrodu za tymże domem, przy innej już ulicy ciąg dalszy posesji. Na niej domek [daj Boże taki domek każdemu] gościnny.
Okropny zwyczaj, ale znowu podglądam. Ale tylko ogrody - puk, puk, rozgrzeszone bez pokuty, bo i za co?
Ogród z parkanem nad parkany znajduje się w starej dzielnicy, która w zamierzeniu miała być, i jest, dzielnicą - ogrodem. Ideą jej powstania było rozgęszczenie miasta. 
Park ze stawami, trzy placyki,  dwanaście krętych uliczek i około dwustu domów. Pierwsze zbudowano ponad sto lat temu. Domki, jak na ówczesne czasy niewielkie, choć jest kilka większych, i mimo braku takich założeń, wszystkie są spójne architektonicznie.
Tak wygląda ta dzielnica.
Placyk zadarniony bluszczem. Piękny minimalizm.

Dom właścicieli bukszpanowego płota.
Dom z zieloną, bardzo wiekową, altanką
Altanka dopasowana do zabytkowej poczekalni tramwajowej po przeciwnej stronie ulicy.
[Zdjęcie poczekalni pochodzi z z internetu.]
Domek urokliwy. Wejście również.

Dom z  witrażami i bukszpanową kulą. Zgaduj zgadula, ile lat ma kula?


Domek z pięknym wejściem.
Klimatu dodają takie detale.
Balkon.
Inny balkon i wykusz.
Latem zawisną tu kolorowe kaskady.
W dzielnicy mieści się moja uczelnia. Należało do niej kilka willi. Kiedyś w tym budynku miałam zajęcia z gleboznawstwa.
Z mądrości zostało mi niewiele, ciarki mam patrząc na to wejście, bo ze znawstwa gleby byłam beznadziejna.  Ale budynek wypiękniał.
Na koniec prywatne wspomnienie.
Jeszcze jeden dom w tej dzielnicy.We jego wnętrzu bywałam wielokroć. Mieszkała w nim podczas studiów na stancji moja koleżanka. Ile razy u niej byłam pozostawałam pod urokiem przedziwnej atmosfery tam panującej, a najbardziej podobała mi się i fascynowała urokiem wewnętrzna klatka schodowa. Koleżanka kolegowała się z córką gospodyni, wtedy studentką ASP, stąd znałam mocno pokręconą historię jej domu.
Dziś córka gospodyni jest profesorem, a ja, via sieć, zajrzeć mogłam tam jeszcze raz.

Stare schody, wtedy brązowe i wyślizgane, skrzypią pewnie tak samo, a typowy dom tej dzielnicy jest taki, jaki powinien być - mroczny, trochę demoniczny, poszarzały tynk łuszczy się na nim tu i ówdzie...
Pozdravka.












czwartek, 5 marca 2015

Cała jestem w ...

W skowronkach.
Bo.

Podczas codziennego spaceru obowiązkowego, nagle usłyszałam JE, skowronki. No, jednego, góra dwa. Może to zwiadowcy?
Spacerujemy takimi okolicznościami przyrody. Błotnistymi, nierównymi, no sama chciałam.
Aż tu, dnia jednego zobaczyła przed oknem takie cós.
Matko jedyna! Doczekaliśmy latarni, doczekamy... asfaltu? Autostrady? Nie do wiary.
Może to być wielka zmyła przedwyborcza, jak to się praktykuje nie tylko przed wyborami sołtysów, ale...
I tu jestem dwojga myśli.
Pierwsza.
Hura, hura, nie będzie błota! Nie będzie tumanów kurzu! Ależ rowerkiem się pomknie!
Druga.
A jak wytną wierzby? Samochody się będą mogły rozpędzać. Z nami tylko dwa domy, ale zawsze...
Osiołkowi w żłoby dano. Nie wiem, czy ja chcę asfaltu, czy go nie chcę.
Dom się zrobił przedwiosenny.
Moje zasiewy parapetowe.
Moje wschody żeniszkowe.
Mogę pozostawiać bez pikowania, bo mi się nie chce, usunąwszy nadmiar?
Moje pelargonie sadzonkowe i nie tylko.

Moje wcześnie kwitnące hortensje w donicach.

Kusi mnie przytarganie z piwnicy wielkogabarytowych oleandrów i agawy, ale to chyba bezsens.
Kiedy wyżej wymienione można wystawić? Do maja mam czekać? One chyba wytrzymują nawet lekkie przymrozki? Jakieś rady doświadczonych? Ktoś wie?
Moje małe wiosny od M.


Sekatorek nabyła sama, bo taniutki był, promocyjny, a sekatorki gubią się w takim tempie, że nadmiaru nigdy nie ma, a zapasik miło mieć. A najmilej znaleźć dawno utracony w kompoście.
Mam też nowe rękawiczki, damskie ogrodowo adekwatne i do tego sprawdzone.
Poza domem mam szczypiorek kuchenny zaokienny.
Oliwkę, co liści pierwszy raz zimą nie pogubiła i hartuje się w dzień na tarasie.
A w ogrodzie trwa festiwal przebiśniegów.
Są małe kiełkujące.
I mam piękną brzozę, która na pewno jest jakąś dobrą odmiana, tylko nie wiem jaka.
Tak malowniczo obłazi z niej kora. Ktoś wie? Pień bardzo biały, a liście późne, jakby zieleńsze.
Na tejże brzozie znalezisko żelazne.
Nałóg jakiś z tym zbieractwem... U innych pastelowe ustaweczki, pisneczki, a u mnie hak na drzewie...
Ano. Taki ogród, taka ja.
Od M dostałam niespotykane róże.
Wiem, że niektóre z Was lubią, to pokażę, bo jak nie lubię róż [oprócz ciętych w bukietach] i storczyków, tak te piękne są.
Co chwilę sprawdzam te skowronki.
Są.
Pozdravka.