Zaglądają, podglądają.

wtorek, 20 czerwca 2017

Wierzba mamowa.

Był Kargulowy sierp tatowy, a ja mam mamową wierzbę.
Siaduję pod nią, pod krzywą wierzbą i myślę. Że...


Za szybko. Wszystko było za szybko - szkoła, matura, studia, dzieci. Lato, zima, lato, zima...
A jedna rzecz - ogród - za późno.
Ale. Ponieważ lepiej późno niż wcale i lepiej późno niż później, cieszę się tym, co mam.
To co mam, mam czasem ochotę zaorać, zmienić, zrobić od nowa. Tylko jak? Jak bym to od nowa? Tworzę liczne wersje, aż przypomina mi się początek peselu, mija mi i pozostaję przy tym, co jest.


Bo nie jest najgorzej!
Pocieszam się  radosną myślą, że i tak zrobiłabym nie tak. Bo czy można ogród zrobić "tak"? Nie!
Filozofowanie domorosłej ogrodniczki.
Jedno wiem, na pewno byłaby krzywa wierzba. Drzewo z historią.


Początek.
Chyba już pisałam i zdjęcie niektóra były, ale co tam. Krzywa wierzba kupiona została jako element mający umaić balkon Mamy. Była zadbywana, podlewana, oglądana, a jednak marniała w oczach. Mama lamentowała nad gwałtowna utratą urody i liści i prosiła o interwencję "bo ty się znasz"
Interweniowałam zdejmując wielką włochatą pożerającą ze smakiem.
To ty ją lepiej zabierz, powiedziała Mama, bo jako człowiek wielkiego miasta za nic nie dotknęłaby tego, co zdjęłam.
Zabrałam z ochotą i posadziłam na samym środku pola, które w przyszłości miało być zadrzewioną częścią ogrodu.
Wierzba pozbawiona szkodnika, rozsiadła się w dobrej ziemi oszalała z radości. Powykrzywiała się malowniczo, posplatała i była coraz bardziej krzywa. Jak to mandżur.
Dawała cień. Ona pierwsza dała nam upragniony cień. Kto pracował w upale, ten wie. Dlatego pod nią stanęły pierwsze krzesła i stół.


Potem.
Ile tu kaw i win wypitych, ile przeczytanych książek...
Chłodny cień dawał wytchnienie w czasie pracy, po pracy.
Mrówki cierpliwie i z mrówczym uporem rzeźbiły jej pień, zalęgły się porosty. Na wierzbie aż prosiło się o wystawkę. Najpierw były to starocie.


Potem rośliny i tak stała się "ścianką" dla roślin doniczkowych.
Na rozwidleniu pnia samo powstało takie miejsce


I inaczej.


Tegorocznie.


A tak najładniej.


W wiszącym koszyku bywało różnie.


W tym roku tak.



Miał być "milion", może będzie.
W cieniu wierzbowym funkie, na wyciętej gałęzi narzędzia.


Mijają lata, ogród się zmienia się, a wierzba trwa.


A czemu ja o krzywej wierzbie?
Bo taki czas. Czas kwitnienia, czas nadejścia lata...


Czas miłych wspomnień.
Tu, pod krzywą wierzbą lubiła siadywać moja Mama, a że jutro Alicji, Jej imieniny, stąd te wspomnienia...
Mówią, że w wierzbach mieszkają diabły. W mojej mieszka Anioł Pamięci.


Swoją drogą piękny dzień na imieniny - pierwszy dzień lata.
A Wy? Macie takie drzewa wspomnień?
No i cudownego lata!
Pozdravka.