Piękna latem, to wtedy tak nas oczarowała, piękna zimą, piękna zawsze. Jak każda droga do wymarzonego domu.
Wiele razy zastanawiałam się, kiedy i kto sadził te wierzby, bo że dawno, widać po korze, dziuplach, majestacie i dostojeństwie.
Niestety, aby takie "szopenowskie" wierzby dobrze wyglądały, konieczne jest ich drastyczne przycinanie. Raz na kilka lat odbywa się więc wielkie cięcie. Dwa lata temu wybroniliśmy "nasze" dwie wierzby, co nie dodało im niestety uroku, bo wybujały nieprzytomnie, co dokładnie widać na pierwszej fotografii. Więc, niestety, ciąć trzeba. I dziś właśnie, jak to na wsi bywa z pomocą sąsiadów, odbyło się cięcie. Piła, liny i robota poszła jak po maśle. Już sąsiad wspiął się na wysokość zadania.
I zaczyna się cięcie.
M. na dole operuje sprzętem wysokiego ryzyka.
Zaraz spadnie ostatnia. Co fachowiec, to fachowiec.
I po cięciu. Druga wierzba poczeka, bo mróz i bałagan na dole taki, że ruszyć się nie można
Wydawało się, że to tylko gałęzie, a jest ze trzy metry sześcienne drewna. Wprawdzie niezbyt dobrej jakości, ale po wysuszeniu będzie darmowym ciepłem, a darowanemu koniowi... wiadomo.
Pomagałam, a jakże. A poza tym posiałam żeniszki w małych "szklarenkach" kupionych jesienią za grosze. Lubię żeniszki za bezpretensjonalność i kolor, jaki w dają w grupie. Może jeszcze posieję szałwie, ale poza tym w tym roku nic więcej na parapetach!
I przyniosłam do mieszkania melissę, bo i ona, i mięta w doniczkach, poczuły już wiosnę.
Pierwszy raz od dłuższego czasu nałykałam się tlenu, popracowałam fizycznie i mimo mrozu, tak jak moja mięta i melissa, poczułam wiosnę! No, może przedwiośnie, ale dobre i to.
Pozdrawiam mroźnie i radośnie.
No proszę, nawet wierzby potrafią ściąć się na jeża. Ile takiej wierzbie potrzeba czasu, by znowu mieć włosy po pas?;)
OdpowiedzUsuńPo dwóch latach piękna czupryna, po pas cztery-pięć.
UsuńGaju, przypuszczam, że jeszcze nie paliłaś wierzbą w C.O.
OdpowiedzUsuńPo tym drzewie jest wysoka w piecu temperatura.
A wierzby po obcięciu wyglądają przepięknie.
Serdecznie pozdrawiam
Sara-Maria
Twoje wierzby są piękne. Niedaleko mnie też takie rosną. Wyglądają tajemniczą i pewnie skrywają jakąś historię.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie polskie widoczki :) piękne wierzby
OdpowiedzUsuńTe zimowe wierzby powaliły mnie swoim urokiem....
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia super widoki.miłej niedzieli
OdpowiedzUsuńno właśnie, trzeba ogławiać, żeby trzymały taką romantyczną formę. To szybki opał (ścina się dwuletnie przyrosty, u was też?), ale podobno kiedyś ogławiało się je przede wszystkim po to, żeby mieć jedzonko dla bydlaczków na przednówku. Na Dolnym Śląsku tak się nie bawimy, leniwcy zabużańscy;-p ale w mojej kochanej Wielkopolsce to częsty widok. Twoje wierzby są chyba przedwojenne?
OdpowiedzUsuńPrzedwojenne, po wywiadach myślę że zbliżają się do setki. A tniemy rzadziej, co pięć-siedem lat. Nie wiedziałam, że kochasz Wielkopolskę, skąd ta miłość? Ja ją kocham, bom z Poznania i za nasz "ordnung". To lubię.
Usuńkocham, bom prawie cała z Wielkopolski... tzn. moja rodzina... o czym pisałam kiedyś w poście o różach i napiszę w najbliższym czasie. Mimo że urodzona w Legnicy i przez prawie całe życie wrocławianka, to jadąc na W czuję się, jakbym wracała do domu. Sto lat to dużo jak na wierzby. Cięcie co 5- 7 lat wystarcza, mówisz. Pewnie kiedyś, jak były użytkowe, robiło się to częściej, a poza tym było ich więcej i istniał "płodozmian". Nagrody w konkursie funduje mój kolega, który mnie zaprosił do jury;-]
UsuńWierzby są cudowne! Mad moim strumykiem rośnie jedna młoda jeszcze, którą chcę właśnie na chopinowską zapuścić.Na polskiej wsi wierzby to mus!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wierzby wyglądają jak te szopenowskie w Żelazowej Woli, po prostu piękne.
OdpowiedzUsuńcudności w tym śniegu stoją, tez bym została tam na zawsze :))) ciepełko ślę
OdpowiedzUsuńGaju kochana
OdpowiedzUsuń- przepraszam, że dopiero odwiedzam Twój blog, choć Ty już zaznaczyłaś swoją obecność na moim, nie wiem, jak to się stało;
- wracać będę do Ciebie, bo ciekawie piszesz, dzisiaj przeczytałąm opowieść o Mariannie, CUDNA! I kto by pomyślał, że to o teściowej ! Ja rozumiem, miałam również wspaniałą teściową i dużo by opowiadać ...
- lekcja przyrody o wierzbach jest dla mnie jak na zamówienie, rok temu zakochałam się w nich podczas pierwszej wizyty w siedlisku; one są rzeczywiście urokliwe o każdej porze roku; trochę ostatnio je podcięto, bo pogłębiany i powiększany był stawik u ich stóp, ale wiem, że to trzeba zrobić radykalnie, utwierdziłaś mnie w tym przekonaniu
- ogród masz piękny i domyślam się ile pracy w niego wkładasz Mróweczko!
Tyle tymczasem, ściskam Cię mocno, mocno, bo czuję bratnią duszę
jo-landa
Hej!
OdpowiedzUsuńU nas na wsi tam gdzie wędkuję takie cięcie odbyło się ostatniego weekendu.
Nad wodą. A krajobraz typowo mazowiecki. Wierzby.
I potem jest drzewo na wsi do palenia. Jak się dobrze przy piecu wysuszy.
Pozdrawiam i zapraszam:)
Vojtek
Mazowiecki, wielkopolski, polski...
UsuńWierzba porąbana już się suszy, jest jak znalazł.
Gaju, u mnie w obejściu zachowały się tylko dwa takie egzemplarze. Jak dla mnie bezcenne, bo takie polskie, wojskie, a w moich stronach już zapomniane i rzadko widziane. Napisz mi proszę ile czasu trwa odrastanie korony po takim przycięciu na łyso.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przedwiosennie :)
Jeśli marzysz o Amsterdamie to tam będziesz. To przecież jest dużo bliżej niż dżungla amazońska o której ja marzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Vojtek