Wracam do poprzedniego wpisu. Na razie nie trafione; ani co do lat, ani co do nazwy czasopisma. No to poczekam do obiecanego "modowego" [ koń by się uśmiał].
A dziś zapraszam Was do mojego królestwa, dokąd ciągnie mnie okrutnie, wraz z wydłużaniem się dnia. Rok temu też był chyba taki spacerek, ale przez rok tyle się zmienia, że z pewnością jest inaczej. Co prawda nie posprzątane, choć sprzątam tu na prawdę i co absolutnie mija się z celem. Wchodzę i już się robi bałagan, tak tu jest.
No to proszę bardzo na "po trochu wyciągane z lochu".
Zimno tu, ale mieszkańcom pasuje. Skrzynia na narzędzia, rower i taczki, jedna nówka całkowita. Na skrzyni trzmieliny japońskie.
N półce różności, wszystko potrzebne.
Parapety zastawione szczelnie. Jedyna taka pelargonia, bo cudny kolor w jedynej takiej doniczce, bo stareńka i malowana.
Bukszpanki, w przyszłości duże kule.
Idźmy dalej, w gąszcz oleandrów. Prawie Grecja.
Na ogrodniczym stole, zrobionym przez M., takim specjalnym, wyższym od innych stołów, wszystko pomieszane, byle bliżej światła. Agawa i pierwsze kaktusy kupione dla towarzystwa. Nie przepadam, ale niech ma. Bardzo ładne i tanie, może polubię.
Małe sadzonki, bo zawsze się coś przyda, bluszcze i paproć.
A tu, patrzcie, patrzcie, wiosennie odbija melisa i jakby pączki na klonie japońskim!
Duże już kule z bukszpanowej rabaty.
Na ścianie półka ze wszystkim, co się przyda i nie przyda.
Pod półką poziom zerowy, też zajęty podobnym "sprzętem", tylko cięższego kalibru.
I zbiór rzeczy niby zbędnych, ale jak wyrzucę, to natychmiast pożałuję. A więc skrzynka lichutka, ale z drewna.
I waga przywleczona ze złomowiska, niestety mało kompletna oraz COŚ znalezione w ziemi. Nie wiem, co to jest. A jakaż romantyczna pajęczynka otuliła niechciane.
Koniec wycieczki, ale spójrzcie jeszcze, jak pięknie postarzały się te donice, których ktoś kiedyś nie chciał.
Słonko świeci, coś jakby mniej ponuro zaczyna się robić w moim lochu...
Byle do wiosny, pozdrawiam!
Piękne te Twoje lochy Gaju...
OdpowiedzUsuńŻywy, zielony świat zamknięty w czterech ścianach, no i te skarby: donice, waga, skrzynka. Mogłabym z tego pomieszczenia nie wychodzić ;)
Klonik już chyba czuje wiosnę a mnie urzekły te kamienne donice z lewej strony 9 zdjęcia. Nigdy wcześniej nie wpadły mi w oko. Są świetne!!!
Pozdrawiam.
Moje lochy przetworami zawalone, a u Ciebie tak czyściutko!
OdpowiedzUsuńpięknie wszystko wygląda pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnonono... im dalej w las... tym większy gąszcz oleandrów;-))) ładnie się starzeją takie zwykłe donice, kwestia materiału.
OdpowiedzUsuńTroszkę zazdroszczę Ci takiego miejsca. Ja niestety mieszkam w bloku,
OdpowiedzUsuńa w domku w ogródku roślin nie przechowam, bo za zimno. w piwnicy ciemno i trzymam tam tylko cebulki, bulwy ... . Miło mi, ze zostawiłaś u mnie komentarz. Ja mam nadzieję, że bazie przetrwają :-). Pozdrawiam.
Pięknie...
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takiej piwnicy, u nas w bloku nie mamy okien, a na dodatek idą rury centralnego ogrzewania i nic nie mogę przechowywać.
OdpowiedzUsuńNatchnęłaś mnie na zrobienie porządków w "ogrodniczym" :D
OdpowiedzUsuń