Zaglądają, podglądają.

niedziela, 30 września 2012

Wpływ testorenu na trawnik, albo odwrotnie.

Bywalczynie i bywalcy bloga wiedzą - trawnik należy do M. To znaczy trawnik jest niby nasz, jak nasz jest ogród, ale ja się nim nie zajmuję. Bo gdybym się zajmowała, czyli bym się nie zajmowała, to byłby zupełnie inny trawnik, a nawet nie byłoby trawnika, tylko zieleń trawnikopodobna.  A jednak trawnik jest.

Do wywodów niniejszych skłonił mnie ostatni wpis Megi. Ileż w nim prawdy!
ONI trawniki lubią. ONI się w nich [ na nich?] jakoś tajemnie spełniają, coś sobie udawadniają, tylko co, tego nie wiem. Trawniki są dla NICH  wyzwaniem!

Jest więc, tylko dzięki M, podkreślam, nasz trawnik trawnikiem.
Jest nim z daleka, skąd można by nie dostrzec niedoróbek. Uwaga, djęcia mogą być powtórzone, ale tematyczne.


 Ale jest nim i z bliska. Bo niedoróbek nie ma prawa być.




Jest nim z  góry też; zero zastrzeżeń.

Na szczęście trawnik nie jest nietykalski i można, wręcz należy, po nim chodzić, deptać go, tarzać się na nim i bawić się na nim do woli. Jest to trawnik w pełni użytkowy. Nie ma tabliczek "nie deptać trawników".
I nie ma ścieżek, bo na dużych trawnikach ścieżki są niepotrzebne; nie ma możliwości, by je zadeptać.


O, przepraszam, po tym, całkiem nowym trawniku chodzić jeszcze nie wolno. A miała tu być moja romantyczna kwietna łąka...
"Ty wiesz, że do tego potrzebna by była nowa kosiarka? Listwowa?"
Nie wiedziałam, ale domyśliłam się ile może kosztować, bo żadne badziewie na trawnik, choćby był najbardziej romantyczną łąką, u nas nie wjedzie, nie ma prawa.

Jest więc trawnik trawnikiem. Jest miękkim szmaragdem. Bo nad wszystkim czuwa ON. Mistrz, a nawet minister trawnikowy.
Tu w akcji siania nawozów, w stroju niedbało-eleganckim-krawat jako element zbędny przy pracy w ogrodzie, ale będący atrybutem mężczyzny zadbanego, przerzucony z wdziękiem do tyłu. Krawat do t shirta ? Inspiracja dla kreatorów!
To tylko jeden z siewniczków, drugi jest większy, na kółkach.
Tu minister na ciągniczku mulczującym.
 
Oprócz siewniczków , kosiarek mulczujących i zbierających jest wertykulator, podkaszarki i co tam jeszcze potrzeba, a każde narządko zadbane, czyściutkie, gotowe do pracy. I każde spalinowe, żeby nie pozabijać się o kable i nie pociąć ich w drobny mak.
Mulczowanie z jego techniką i zaletami prawidłowego mulczowania jest odkryciem sezonu. Drugim-nawożenie trawnika kompostem. Wszystko to w wiadomych celach. Prawdziwego mężczyzną poznacie po jego trawniku! Kit z domem, z synem i drzewem; trawnik, to jest to!
A drzewa sadzę ja.
Nie wiem, czy pokazywałam już piękny, dla mnie oczywiście, komplecik mebli z Ikea. Prosty jak sosna, a z akacji. I taniutki. Pojechaliśmy po konewki, po drodze stanął nam na drodze, a konewki tej, na której mi zależało, nie było.
Poza tym sezon trwa. Było to.


A czeka mnie to.
Zaglądają do okna, zwisają ciężarem, czerwienią się, patrzą na mnie, a ja zastanawiam się, co można zrobić z tony jabłek, bo z kilku, no z kilkunastu kilogramów, to wiem.
Pozdravka.

















20 komentarzy:

  1. nonono;-)
    a cóż to za zeschła nierówność koloru na pierwszym zdjęciu z góry?
    może M. by się ogarnął i wreszcie coś z tym zrobił?
    taaak, kosiarka listwowa do łąki jest niezbędnie potrzebna. Ale jako że nie są to hektary, a będziecie kosić dwa razy do roku, to może kosa jako nowe wyzwanie?
    Mulczowanie i nawożenie kompostem popieram bardzo!
    A ten krawat... jaki wdzięk i urok!!!
    no i mówiłaś, że nie lubisz owoców? tzn. nie przepadasz. Ale cię obsiadły;-p
    Uściski:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, czekałam; kto też tę niedoróbę zauważy, stawiając na Megi. Wygrałam!
      Już się ogarnął, zrobił.
      Owoce mnie obsiadły i już spadają. Odlatują do zimnych krajów na mrożonki.

      Usuń
  2. Skoro Twoja "roślinna" część ogrodu prezentuje się tak ciekawie to i "trawiasta" Twojego M. też musiała dorównać, no i teraz wszystko wygląda jak spod igły:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam jakiegoś podróba a nie faceta. Pozwala by mój trawnik zamienił się w łąkę. Tak naprawdę miałam kiedyś wzorowy trawnik ale miał on trzy na trzy metra więc się mogłam bawić . Nie wiem czy bardziej zazdrościć czy współczuć ale podziwiam ogromnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja połówka też chyba jest podróbką. Trawnik nie skoszony od miesiąca; jak trawa jest za niska to nie widzi gdzie kosić - najlepiej jak ma tak ze 30 cm. Ciągle jest za duży, więc trzeba zakładać nowe rabaty (pytanie: A tu co posadzimy?, A może więcej warzyw?).
      Gaju pięknie to wygląda, ale... (tu wypada odesłać tylko do trawnikowego eseju Megi). Musisz wzniecić bunt przeciwko swojemu Uranosowi.

      Usuń
    2. Taaaak, mój facet najwyraźniej też nie jest prawdziwym mężczyzną - trawnik wprawdzie kosi, ale nic poza tym; trawnik więc błyskawicznie zamienił się w chwastnik....

      Usuń
    3. Współczuj, z góry dziękuję. Poczekaj, ONI dojrzewają do takich rzeczy.

      Usuń
  4. Pracy co niemiara, ale wszytko cudnie wygląda. Podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny trawnik, a jaki zadbany. Mój do niego się może "umyć".

    OdpowiedzUsuń
  6. Pozdrawiam pracy dużo ,radości jeszcze więcej jest się czym pochwalić
    gratulacje serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem oczarowana Twoim ogrodem, pięknie jest....pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantastyczne zdjęcia, takie widoki o poranku zachwycają. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie będę orginalna - Wasz ogród-cudo mnie zachwycił.Zaglądam tu często bo jest tu pięknie.Przeczytałam również archiwum - podziwiam wysiłek i pomysły.Ale w skrytości dodam- troszeczkę zazdroszczę.Serdecznie pozdrawiam i zyczę dalszych sukcesów.Zaglądać nie przestanę.Perełka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń