Kolejny listopadowy poranek, dzień krótszy od najkrótszego o 37 minut, czyli teoretycznie czarna dziura przed nami, a we mnie euforia, zachwyty nad urodą życia i w ogóle "jak dobrze wstać skoro świt..."
Zamiast " jutrzenki blask duszkiem pić", piję ukochaną czarną kawę, a jutrzenkę oglądam sobie przez okno.
Takie są moje skowrończe ranki.
A gdy tylko się rozjaśnia, grodowy fioł nakazuje mi uwiecznić to, co zaraz zamieni się w kropelki wody.
Dziś srebrnoszare detale.
Tu koktajl z kosodrzewiną, kamieniem, imperatą i pajęczyną.
A tu hortensje. Mimo mrozu nie opadły im jeszcze liście. Ciekawe czemu?
Azalia.
Bukszpan.
Sosna kosodrzewina w girlandzie.
Jałowiec.
Barwinek.
Kostrzewa sina.
Igły sosny.
Bluszcz.
Rojniki.
Irga.
Piękne to wszystko, a każdy listek, jak klejnocik.
I jak tu nie wstawać skoro świt? Jak nie cieszyć się kolejnym darowanym dniem?
Żeby nie myślał ktoś coś, to mam też zajęcia jesienne pozaogrodowe. Takie bezmyślne prawo - lewo świetnie wycisza, a chętnych na golf, czy komin, jak zwał, tak zwał, nie brakuje.
Oczywiście, idzie zmiana pogody, zbierają się chmury i wiatry, więc nie wykluczone, że jutro czarna dziura i mnie dopadnie, ale póki co cieszmy się!
Cieszmy się, radujmy się, dobrych dni życzę!
Jak widać na załączonych zdjęciach i zima a raczej późna jesień potrafi mieć swój urok. Zdjęcia przecudnej urody. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba taki poranny widok, aż (jak jutro będzie taki szronik) jutro z rańca obłoce, bo z rana jadę do mechanika z moim autkiem i za pewne będę tam siedzieć ze 2 godzin ( chociaż mam cicha nadzieję, że uwinie się w 30 minut).
OdpowiedzUsuńGaju, wstawać, a jakże! wstawać o brzasku, to są chwile tak ulotne, bo potem jest już tylko dzień. Moje zwierzaki domagają się wypuszczenia do ogrodu o tej właśnie porze, ale okno wychodzi na zachód, chociaż czasami i wschód słońca obserwuję. Zdjęcia przepiękne, mam jeszcze jedną kwitnącą różę pod krzakiem, patrzę na jej oszronione kwiaty i widzę, jak nie daje się mrozowi; te kilka miesięcy do przedwiośnia napawa optymizmem, przecież zima, nawet najcięższa, nie będzie trwać wiecznie. Śliczny malinowy kolor włóczki, za chwilę też zasiądę z drutami, na świecie coraz ciemniej, a dopiero chwila po południu i śniegiem dziś rzucało z nieba, aż chce się siedzieć w domu, pozdrawiam bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńPrzepiekne to niebo, jak namalowane!! I komin pod kolor :)
OdpowiedzUsuńZapraszam po wyróżnienie .... mam nadzieję , że je przygarniesz.
OdpowiedzUsuń