Aż boję się pisać, żeby nie zapeszyć, ale fakt jest faktem; czeka nas nowe wyzwanie ogrodowe.
Troszkę historii. Działka w całości miała ponad 7000 m2. Podzielona została na dwie równe części. Ta, na której jest dom i ogród, sprawia wrażenie zagospodarowanej w całości, ale wcale tak nie jest. Za skarpą jest teren, wcale nie mały, którego na szczęście nie widać, a na nim warzywnik, kompostowa pryzma i do dziś, po środku, ogromna hałda drewna opałowego kupionego na wieloletni zapas. Do dziś, bo M, po trzech sezonach rąbania, ogłosił bunt, drewno sprzedał. Drewno sprzedane, teren odkryty, i co dalej? Koniec tłumaczenia się przed sobą, że nic tu nie można zrobić, bo to drewno... Drewna nie ma, podobnie jak pomysłu, co tu zrobić. A miał być. "Ty myśl,myśl, bo to drewno kiedyś zniknie." No niby pomysły mam, ale czy dobre? Głównie chodzi mi o to, żeby się nie wdać w coś pracochłonnego. Minimum wysiłku. Trochę naturalnie, ale trzymane w ryzach.
Teren przedstawia się tak.
Wyjście na "dziki teren" wygląda jeszcze jako tako...
Ale po prawej, zaraz za wyjściem jest już tak.
I lewa strona.
I jeszcze widok na całość, no prawie całość. Nasz teren kończy się mniej więcej tam, gdzie kończy się chwastowisko i zaczyna łąka, na której pasą się krowy sąsiada.
Widok zza tyłu skarpy. Kamienie układałam całą zeszłą jesień. Świetnie mi to zrobiło na kondycję, linię i jesienne smutki.
To moja wyhodowana z gałązeczki wierzba, Pod nią patrzę i myślę, co z tym wszystkim zrobić. Dobrze się myśli, bo już daje cień. Z natchnieniem nieco gorzej, sprzyja raczej marzeniom, głównie o niebieskich migdałach.
Z marzeń o ognisku prawdziwym powstało ognisko prowizoryczne, tymczasowe. Piłka w ognisku to przypadkowy symbol końca wakacji.
Są tu jeszcze kamienie "bo się przydadzą" i kawał wielkiej rury z tym samym przeznaczeniem.
I jest jeszcze ostatni transport drewna, które dziś ma opuścić teren.
Jak drewno odjedzie... no nie wiem, co będzie, jak go już nie będzie...
Myślałam, myślałam, ale NIE WYMYŚLIŁAM...
Wielki staw kąpielowy... Byłoby cudnie, ale nierealne. Zbyt wiele kasy i pracy. Odpada.
Zalesić. Niby można, ale zasłonimy sobie piękny widok. Bez sensu, szkoda widoku.
Wersja robocza na dziś jest taka. Od łąki sąsiada posadzić ligustrowy żywopłot, bo będzie kontynuacją tego, który już jest, odgrodzi, ale nie zasłoni. W żywopłocie, być może pofalowanym, drewniane wrota, które czekają na "przyda się" na strychu, a będą akcentem. Całość obsiać "dziką łąką", albo po prostu trawą, tylko nie zrobić z tego zadbanego trawniczka., kosić bez zbierania trawy, albo wykaszać częściowo. Wkomponować ognisko, zasłonić kompostownik, dosadzić wierzbę płaczącą. Drobiazgi wkomponują się same.
Jest upał . Dobrze, że ewentualny żywopłot sadzi się jesienią.
Pozdrawiam gorąco, wręcz upalnie.
A może jakieś podpowiedzi, sugestie?
O to rzeczywiści wyzwanie przez Tobą, ale jestem pewna- patrząc na kawał dobrej roboty jaką do tej pory wykonałaś -że sobie dobrze poradzisz i będzie tak pięknie jak na pozostałeś części.
OdpowiedzUsuńps. ale powiem tak skrycie że zazdroszczę Ci tego wyzwania , u mnie nie ma już gdzie sadzić - mąż nawet żartuje że przydałoby mi się jeszcze z kilkadziesiąt arów do zagospodarowania :)
ps.2 myślę ze to dobry pomysł aby wydzielić takie profesjonalne duże ognisko z drewnianymi ławkami usadzonymi np.na pniach wokół niego, żywopłot z ligusterka jest super a jeszcze bardziej te wrota , już to widzę.Taka dzika łąka z makami i innymi polnymi kwiatami - bajera.
Będziemy czekać na efekty :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę natchnienia oraz energii do realizacji zamierzenia.
Gaja masz piękny ogród i głowę pełną pomysłów, więc z pewnością coś wspaniałego wymyślisz. Jeśli mogę coś podpowiedzieć - widok jest super i nie zasłaniałabym go niczym. Na całym terenie posiałabym dziką łąkę ( z dominacją pięknych czerwonych maków ), tu i ówdzie (ze smakiem) porozstawiałabym te wspaniałe kamienie (których masz dostatek) i gdzieniegdzie w oddali widziałabym wysokie polskie drzewa (brzozy, może wierzby)- w ten sposób kompozycja byłaby otwarta i optycznie jeszcze bardziej powiększałaby działkę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJuż ze sto razy miałam się pytać: skąd taszczysz te kamienie? Masz ich całą masę! I do tego ogromne. U mnie jest mało i na dodatek małe :(
OdpowiedzUsuńA może kort tenisowy? albo piaskownica do skoków w dal? Świetnie robi na kondycję, jedno i drugie.
Ja jestem za łąką, ale nie tak całkiem dziką; między trawą wysiej sobie (po prostu rozrzuć garścią) nasiona różnych łatwych w uprawie kwiatów, najlepiej jednorocznych. Jakieś nagietki, dzwonki, rumianki - po prostu to, co lubisz. O! Wcale nie jestem taka oryginalna - napisałm komentarz, zanim przeczytałam porzednie. Mówi
OdpowiedzUsuńsię "trudno"!
Ninka.
No to nie lada wyzwanie...ja też jestem za łąką pełną polnych kwiatów..pozdrawiam
OdpowiedzUsuń7.000m2 to dużo i mało. Gdy poprzedni ogród 5.000m2 w całości zagospodarowany wydzieliłam z 2ha wydawał mi się olbrzymi. Wciąż jednak spoglądałam za ogrodzenie by coś jeszcze do niego dołączyć:) Patrząc na Twoje zdjęcia myślę, że dobrze byłoby tak zagospodarować tę część, do której prowadzi wyjściem na dziki ogród, by spoglądając przezeń miało się wrażenie jakby wejście do bajecznej krainy. Jednak by się nie narobić nie może tam być trwa, bo trawę absolutnie trzeba kosić. Obstawałabym za kwiecistą łąką, którą nie kosi się przed 1.lipca. W trawach znajdą miejsca lęgowe ptaki, gryzonie, łąka będzie przepięknie kolorowa. Tuż za tym wyjściem dosadziłabym kilka drzew/krzewów, mogą być też owocowe jeśli nie masz, by łącznik ogrodu zadbanego z dzikim powodował, że ogród stanowił całość. Gwarantuję, że nie napracujesz się. Przez kilka lat miałam taką łąkę, na którą pobierałam dopłaty unijne. Łąka była przepiękna:) Zachwycała podobnie jak ogród:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa Cię, Gaju, bardzo przepraszam za to co teraz napiszę - ale poczułam się dużo lepiej, gdy przeczytałam tego posta, ogromnie mi ulżyło, że Twój ogród nie jest do końca idealny. Dzięki Tobie nie czepiam się tak swojego, i zaczynam wierzyć w to, że mój kiedyś też będzie piękny ;)))
OdpowiedzUsuńpewnie, że łąka, od razu wiedziałam. Dzikie kwiaty wsieją się w nią same, maki się nie utrzymają, tylko bym nie ogradzała żywopłotem, bo to śmieszne. Najwyżej naturalnym szpalerem (tarnina), "kładzionym" wielogatunkowym żywopłotem, jak w Anglii, albo bukietami drzew, jak w krajobrazowych parkach. Albo sad, ale nie kochasz owoców.
OdpowiedzUsuńOgród bardzo ciekawy - Artykuły Ogrodoweto jednak konieczność w przypadku jeśli chcemy go rozwinąć na bardzo wysoki poziom.
OdpowiedzUsuń