Jeździ, skacze, czyści, kąpie i w ogóle koń jest na jej "utrzymaniu" przez dwa tygodnie. I o to chodziło przy wyborze obozu. Miał być "koński" nie tylko z nazwy.
Potem jeszcze obejrzeć źrebaka.
I kuca Wojtka, obozową maskotkę.
Jeszcze tego biednego po kastracji, tego uratowanego z rzeźni i tego, i jeszcze tego...
Później obeszłyśmy teren. Spacerek.
Już pokazywałam to miejsce, ale jest tak urokliwe, że warto je pooglądać, tym razem w letniej scenerii.
Właściciele kończą remont pod okiem konserwatora zabytków, a winobluszcz już malowniczo porasta mury.
We wnętrzach, częściowo już czynnych, powstaje hotel i restauracja.
Oczarowuje stara fontanna.
I tutejszy park. W upalny dzień jest cichym chłodnym azylem.
Przyjemnie i mimo niedzielnego południa bezludnie.
Po spacerze kawa i deser w miłym miejscu.
O równie miłym wnętrzu, prawda że nie typowo knajpowym?
Tematyka obrazów jednoznacznie określa, gdzie jesteśmy.
I już żegnamy się, koń czeka. Jeszcze ostatnie spojrzenie za siebie i do samochodu.
Wiem, co myśli Marianna. Dobrze byłoby mieć TO dla siebie.
Wszystko przed tobą, myślę sobie ja.
Dobrze, że tym razem nie przypomniała o złożonej jej kiedyś obietnicy, do której czasem wraca. O tym, że jak będę miała duży ogród, to na pewno kupię jej kuca. Kuca, któremu ona kupować będzie sianko w sklepie zoologicznym. Kupowanie kucowi sianka w maleńkich króliczych balocikach celem wyżywienia dużego zwierzaka było dla niej tak samo jasne, jak dla mnie to, że nigdy nie będę miała dużego ogrodu, więc snułam bezkarne marzenia. A życie tymczasem... Marianna z kucyków wyrosła, a konia na szczęście nie obiecywałam.
Pozdravka.
Miejsce prześliczne,a co do marzeń to czasami się spełniają :).Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNa szczęście, bo po cóż by były...
UsuńJak to miło, że są takie miejsca! Polska pięknieje,przynajmniej mam takie wrażenie.
OdpowiedzUsuńTak, pomału, ale jednak.
UsuńPiękna stadnina i przyjazna zwierzętom. Moja córcia też brykała nawet niekiedy całe wakacje. Wyrosła z koni też niestety a właściwie to chyba po prostu nie ma już czasu. Patrz jak to trzeba uważać co się dzieciom obiecuje. Miałaś farta po prostu. :-)
OdpowiedzUsuńZ kucem tak, a z pozostałych obietnic-w 100% spełnione wszystkie. Tak mam, taka jestem.
OdpowiedzUsuńZauważyłaś, że pasja końska dotyka głównie dziewczyn? Ja boje się koni jak ognia, zbyt wiele wiem.
Fajna wyprawa, koniki są super, sam bym się zachwycał. Znakomite budynki, wypoczynek udany. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie tam! W naszej okolicy jest do sprzedania piękny stary dworek, ale niestety chętnych brak.. a marzenia się spełniają! Przykładem jesteśmy my :))) a tak w ogóle to też marzą nam się konie, kozy....
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!!!
Hej!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny, stylowy budynek. I ten bluszcz. Bardzo dobrze to wygląda i przytulnie. Ja się koni trochę obawiam:) Ale są na pewno piękne i jest sporo ludzi co kochają konie. Ja byłem w Warszawie parę razy na wyścigach konnych. Tak popatrzeć bo hazardzista nie jestem.
No i mój dziadek na Pomorzu miał kasztankę. I jeździliśmy wozem który ciągnęła \Kasztanka.
Jestem z miasta...ale wieś bardzo lubię i jak mam czas to jeżdżę na wieś koiło Pułtuska.
Pozdrawiam serdecznie
Vojtek
Cudowne miejsce, takie wakacyjne, a te konie... Myślę, że na dwóch tygodniach się nie skończy, jeżeli to pasja na całe życie, to warto w nią zainwestować, żeby człowiek był szczęśliwy :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce i wspaniała pasja.
OdpowiedzUsuńPodziwiam ludzi, którzy przywracają do życia takie cacuszka - piękne miejsce:)
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie po odbiór nagrody PRIX:))
piękne miejsce, te winorośle...
OdpowiedzUsuńsuper kucyk czy na sprzedaż ponieważ szukam takiej małej klaczy dla mojego ogierka
OdpowiedzUsuń