Wakacje i pierwsi goście. Ruszyła rodzinna agroturystyka. Śniadanka na tarasie smakują.
Obiadki i kolacje też.
Poopalać się można z pieskiem lub bez pieska.
Upał. Ogród leży odłogiem, odpowiedzi na komentarze też, za co bardzo przepraszam. Goście samoobsługowi nie są. A szkoda.
Na tym można by skończyć, gdybym nie chciała pokazać Wam najnowszego nabytku. Kosiara z funkcją mulczowania. Przerobiliśmy tony skoszonej trawy, setki opróżnień kosza, ładowań pokosów na taczki i problemów CO Z TYM zrobić. Wiem, w małym ogrodzie nie ma z tym aż takiego kłopotu, ale u nas był. Debaty, próby mulczowania mniejszą kosiarką, obwąchiwanie trmatu i decyzja, że kupujemy.
No i kupiliśmy takie cudo. Tu pan mechanik montuje i objaśnia. Wiadomo, że nie mnie.
Bo ja obserwowałam sobie samoloty, jakie z hukiem startowały z pobliskiego lotniska. Zauważcie, że to nie są te same samoloty.
A jeszcze bardzie podglądałam pracę tego urządzenia. Urządzenie było w ruchu, kiedy wjeżdżaliśmy na teren, sunęło sobie rozważnie po trawniczku, ale po zaparkowaniu nie mogłam go namierzyć.Ha, bo było już tu, w budzie.
Schowało się! Weszło tam samo, prawie na moich oczach i podłączyło się do ładowania. Na trawniku zostawiło dowód działania.
Mulczowało, bo przecież nie zbierało ściętej trawy!
Mieć takie cudo... Podobno są i do dużych trawników, ale cena niebotyczna i pozostają tylko marzenia.
Pocieszać się należy tym, że pierwsze telefony komórkowe kosztowały fortunę, więc może kiedyś?
A mulczowanie, umiejętne mulczowanie dobrym aprzętem, oszczędza nasz czas i wysiłek.
Powrót i przejazd przez Poznań, mój ukochany Poznań. Migawki tym razem tylko przez szyby samochodu.
Odnowione lotnisko Ławica.
Nowe arterie, poszerzone ukwiecone i zazielenione, są zasługą piłki nożnej. Dobre i to.
Odnowione blokowiska w zieleni. Zupełnie sympatycznie, zresztą blokowiska robią się modne. Powolutku, ale jednak.
To nie ogród, tak wyglądają ulice.
Miasto zyskało. Nie wiem, czy finansowo, wizualnie z pewnością.
Krótki pobyt w centrum handlowym, odpoczynek i chłonięcie miejskości.
Czy ja miejska, czy ja wiejska? Moje stare dylematy.
Pozdravka.
To mamy coś wspólnego. Kosiarki z mulczowarką, no i w mojej miejscowości również jest lotnisko.
OdpowiedzUsuńMulczowanie na razie się sprawdza, a to lotnisko 120 km od nas.
UsuńU nas też niedaleko jest lotnisko. Razem z dziećmi uwielbiamy patrzeć na samoloty. A wrażenie robią najbardziej wtedy, jak jedzie się do domu albo do miasta i samolot jest tak nisko, jakby chciał usiąść na głowie :) Jejku, jak ja muszę walczyć z sobą, aby nie zagapić się na niego...bo kiedy się akurat kieruje auto, to naprawdę ciężko...A to kosiarka, co to ma tę swoją budę to coś a'la taki odkurzacz, co to sam odkurza? Fajne urządzenie, ale pewnie koszty są niesamowicie duże. My mamy niewielki ogródek i ciągle problem z koszoną trawą, przymieramy się do kompostownika, ale ciężko nam się zdecydować plastikowy czy drewniany otwarty...Pozdrawiam piątkowo :)
OdpowiedzUsuńDrewniany!!! Przerabiałam, dobry jest. ja musiałabym mieć z 10, więc kompostuję na pryźmie.
UsuńCzy miastowa czy wsiowa ? Znam to rozdwojenie jaźni. Jak jestem 4 godziny w mieście , to mam dość a potem znowu mnie ciągnie. Dobrze, że w miarę blisko. Jak widzę samolot spokojnie sunący po niebie to zawsze zazdroszczę tym co siedzą w środku. Aż żałuję ,że nie zostałam pilotem (a było blisko). Ta kosiara to świetna inwestycja. Trawnik jak był idealny do tej pory to teraz już nie wiem jaki może być . Będziemy zazdrościć .Wczasowiczom to dobrze u Ciebie . Też bym tak chciała .
OdpowiedzUsuńTrawnik idealny nie jest, tak twierdzi M. Dla mnie jest.
UsuńNi miejska, ni wiejska, czyli mamy tak samo.
Wczasowicze wybyli, na razie,mogę odpowiadać.
Ja na szczęście nie mam w pobliżu lotniska, ale za to biegnącą niedaleko autostradę. Więc mam szum jak wy z lotniska. A kosiarka jest świetną inwestycją.
OdpowiedzUsuńNie lubię autostrad, węzłów, ślimaków, gubię się, bo za grosz orientacji nie mam.
UsuńTemat kosiarek jest mi zupełnie obcy. Przymierzam się do kupienia, tylko jakoś kupić jej nie mogę. Wczoraj też jechałam kupić, ale jak zajechałam do ogrodniczego kupiłam ziemię, wrzosy i wrzośce. Ostatnie pieniądze wydam na kwiaty :-)
OdpowiedzUsuńMoja działka leży dość blisko na trasie Gdańskiego lotniska, dlatego mam okazję popatrzeć jak lecą. To niebywałe taka wielka maszyna, tyle stali, taka ciężka a w powietrzu :-)
W Poznaniu mam nawet rodzinę. Tam urodził się mój syn, może dlatego mam do tego miejsca sentyment.
Moja rada-kup dobrą, nie warto oszczędzać na sprzęcie.
UsuńŚwietny zakup !Tylko te ceny.....Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńno niestety, też bolałam, ale cóż...
Usuńkoło mojej przyjaciółki ma siedzibę firma H....i tam zawsze sobie takie maleństwo łazi po trawce,,,,,lubię je...ale cena jest koszmarna:))..no ,ale ja mam zaledwie dwa małe trawniczki..i lubię się przy nich spocić:)))))
OdpowiedzUsuńHa, to była firma H, może to to samo miejsce? Cena koszmar, wiem.
UsuńJeśli tylko można, to warto sobie upraszczać życie, oszczędzać czas na ciekawsze zajęcia :) Zapytam jeszcze tylko, czy nie kompostujecie tej koszonej trawy? - bo napisałaś, że nie ma co z tym zrobić...
OdpowiedzUsuńUpraszczanie sobie życia zawsze kosztuje, ale za to więcej czasu dla rodzinki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam