Jeszcze pogoda, jeszcze ciepło, ale... To już niczego dobrego nie wróży. Ranki chłodne, a dla mnie bardzo chłodne, bo budzę się bladym świtem po to, by przedłużyć sobie, choćby o kilka chwil, odchodzący czas. Podziwiam ciszę śpiącej jeszcze wsi i różowe brzaski.
Potem pieją sąsiedzkie koguty, a do domu wchodzi jeden z ostatnich letnich dni.
Kawa, śniadanie, i już mogę zająć się tym, co lubię najbardziej. Ogród czeka na mnie zawsze. Na mnie z grabiami, ze szpadlem lub sekatorem, na mnie z kawą i książką, na mnie z aparatem fotograficznym. On ma mnie, ja niego, pełna symbioza.
Kwitną ostatnie kwiaty lata, ale już widać, że wszystko powoli szykuje się do jesieni, do zimy, do snu.
O rozchodnikach pisałam, ale pokażę jeszcze raz, jak dom tonie w ich różowości.
W zacienionym miejscu pod tarasem kwitną, i wcale nie maja zamiaru przestać, ubiegłoroczne sadzonki hortensji.
Z drugiej strony, na wiecznie przerabianej rabacie, niepozornie kwitną żurawki o fascynującym kolorze liści. Rabata znowu czeka na przeróbkę, ten klon nie wytrzymuje nawet tej ilości słońca, która tu dociera.
Cudnym błękitem zakwitły żeniszki - samosiejki. Skoro się wprosiły, to zostały.
Innym odcieniem niebieskości, a może to już nie niebieski, nieprzewidywalne miejsca na skalniaku rozjaśnia miodem pachnąca smagliczka, również samosiejka. To niebywale wdzięczna roślina dobra na obwódki i na wypełnienia. Przycięta po pierwszym kwitnieniu, zakwita ponownie. Świetny "chwastochron"!
A teraz donicowce.
Surfinie z marketowych sześciopaków pokazały, co potrafią!
Cudo nad cudami; begonia "Dragon". Bukiet kwiatów przez cały sezon bez specjalnego starania.
Jeszcze z bliska, z największą bukszpanowa kulą.
Pokazała swoje kwiaty, oczywiście inne niż na etykiecie najbardziej tajemnicza z moich roślin,a mianowicie falliopia japonica "Variegata Compacta". Dalej wiem o niej niewiele.
A takie ma kwiaty.
I jeden z pojemników z wrzosami, które zanim wylądują na wrzosowisku, postoją sobie na tarasie.
Nie mam astrów, cynii, nawłoci z piosenki Niemena, gdzie śpiewa o tym, ze mimozami, czyli naszymi nawłociami właśnie, jesień się zaczyna, i wielu innych jeszcze jesiennych kwiatów. Nie mam, bo nie dam rady. Coraz bardziej staram się, aby ogród był samoobsługowy. Nigdy taki nie będzie, o czym doskonale wiem, ale staram się, aby móc w nim coraz więcej odpoczywać i cieszyć się nim, niż pracować. Ogród nie może być tylko obowiązkiem, czasem nawet przykrym.
Na zakończenie chciałabym serdecznie podziękować za Wasze miłe wpisy. Cieszę się, że ktoś zagląda,, czasem skomentuje, oceni moje ogrodowe starania. DZIĘKUJĘ!
No to do miłego spotkania w sieci!