Pisałam już skąd się wziął u mnie ogromny skalniak, zwany też skarpą, którego nigdy nie chciałam. Pisałam, że powstał z konieczności i co w sobie kryje. No a skoro musiał powstać, to ja musiałam go polubić. I lubię! Zamyka perspektywę ogrodu, zasłania kompostownik, ogród warzywny i stos drewna na opał, a nawet osłania trochę od wiatru. Same zalety. Poza tym, tak wrósł w pejzaż, że nie wiem, jak by to było, gdyby go nie było. Na początku wymagał sporo pracy, bo roślinki były maleńkie, przestrzeń ogromna, więc chwasty miały pole do popisu i to nie w przenośni. Teraz zarósł i coraz mniej z nim kłopotu. Nie ma tu zresztą miniaturowych często, kolekcjonerskich roślin skalnych. To dla skalniakowych hobbystów. U mnie jest raczej to, co ma mi nie sprawiać większego kłopotu. Z wybrańców są dwie lewizje, ale małe to takie, że w ogóle nie widać, a kaprysi strasznie. Wiem, że są ich wielbiciela, ja nie. Skalniaka nie da się opisać. Skalniak należy oglądać.
Oto spojrzenie na środkową część. Za chwilę będzie burza.
A teraz bocznymi schodkami, nieco zarośniętymi, w górę.
Na górze gigantyczny głaz. Porastający go bluszcz przycinam, ale to walka z wiatrakami. Zachwyca mnie ten kontrast koloru, materii i faktur.
O pannie dziewannie samosiejce już pisałam chyba, ale warto ją pooglądać. A samo słowo "dziewanna"! Dla mnie jest w nim zawarte lato. Lato w słowie.
I jeszcze "trzy kolory" i "dwa kolory". Dzięki barwom, mimo niewielkiej ilości roślin kwiatowych na skalniaku jest kolorowo.
Tu skalniakowy miks z kamieniami i kwitnącą tawułą.
A kończąc spacer po tak zwanej "prawej skarpie" spójrzmy z bliska na cud natury, jakim jest kwitnąca lawenda z uwieszonymi na niej bielinkami.
Kolejne części skalniaka nastąpią niebawem.
Pozdrawiam moich Gości lawendowo i niech takie motyklki... no, nie tylko na lawendzie...
Jest on na Twoim zdjęciu na "przywitanie"i zawsze mi się podobał.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSkalniak jakich nie widzi się w przydomowych ogrodach, ze względu na ograniczenia powierzchni. Zachwyca!
OdpowiedzUsuńU mnie założyłam w tym roku maleńki, ale jeszcze nie mam co pokazywać, może w przyszłym roku jak rośliny nieco rozrosną się:)
Piękny i te dziewanny samosiejki świetnie się na nim prezentują. Fantastyczne zdjęcię motylków z lawendą. Dziękuję za zabrabie na tak miły spacer.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
o jak ja lubię taką burzową chmurę wiszącą nad światem i to światło spode łba chmury... i lawendę, i pannę dzie- wannę, i kontrast bluszczu z kamieniem... A jeszcze ci nie pisałam o twojej kapliczce. Bo to śmieszne- między tym, co piszesz opowiadając o wspomnieniu z dzieciństwa, a tą realną, z aktualnych fotografii jest taki rozdźwięk- ta ze słów to grota w Lourdes, ta na fotce- kicz. A jednak to ta z dzieciństwa jest prawdziwa... Dla mnie np. słowa "nabożeństwo majowe" opowiadają o dzieciach przy grocie oplecionej dziką różą, o transowej litanii... a rzeczywistość to kilka starszych pań i mały chłopiec przy tandetnym krzyżu ze wstążkami. A jednak jest to tym samym. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzywitał mnie u Ciebie piękny skalniak, a potem rozczytałam się, dziewanna kojarzy mi się z piaskami i powietrzem drgającym z upału, cudne rośliny, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPięknie się ta dziewanna wpasowała w Twoje rośliny, lawenda cudowna.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.