Są rośliny modne i nie modne, sezonowo lubiane, lub nie. Weźmy hosty, czy bergenie. Kiedyś kojarzone wyłącznie z cmentarzami, nagle stają się modne, wkraczają z powrotem, bo stamtąd wyszły, do ogrodów, w których jakże dawno nie gościły. Są takie, które bardzo lubię i takie, których nie lubię, przy czym lubienie i nie lubienie, czasem ewoluuje, tak jak było z różanecznikami; nie, nie, nie i nagle tak. Róże, liliowce na lubienie czekają, może kiedyś?
Ale ja chciałam o przeżywających chyba renesans hortensjach, kiedyś również przeze mnie nie lubianych. Ten zróżnicowany rodzaj [Hydrangea] obejmuje 37 gatunków i 7 podgatunków. W Polsce głównie uprawiane są:
H o r t e n s j a b u k i e t o w a [Hydrangea paniculata]
H o r t e n s j a d ę b o l i s t n a [H. quercifolia] , od niedawna w szkółkach
H o r t e n s j a k r z a c z a s t a [H. arborescens]
H o r t e n s j a p i ł k o w a n a [H. serrata, syn. H. macrophylla subsp. serrata]
H o r t e n s j a p n ą c a [H. anomala subsp. petiolaris]
No i wreszcie H o r t e n s j a o g r o d o w a (H. macrophylla) , najpopularniejsza w naszych ogrodach.
Mam jeden egzemplarz bukietowej, o uprawie której wiem niewiele, poza tym, że wczesną wiosną należy ją mocno, przyciąć, bo kwitnie na tegorocznych pędach. Skupię się na moich hortensjach ogrodowych. Mam ich kilka. Wszystkie są w kolorze różu, co nie znaczy, że zawsze w tym kolorze zakwitają, bo zdarzyło się dwa lata temu, że bez jakiegokolwiek mojego udziału zmieniły sobie barwę na niebieską, po czym powróciły do różowego. Łacińska nazwa Hydrangea, oznacza, że hortensje baaardzo lubią mokrą ziemię. Ogrodowe oczywiście też. Co jeszcze lubią? Kwaśną ziemię, półcień i zacisze. Czego nie lubią? Ostrych mrozów, mroźnych wiatrów i przycinania, ponieważ kwitną na pędach zeszłorocznych. Mądrzy ogrodnicy każą je okrywać na zimę, ale ja tego nie robię. Wyznaję zasadę, "co ich nie zabije, to wzmocni", no i mam za swoje. Dwa lata temu wymarzły, więc wiosną ścięłam martwe pędy i cudownie odbiły świeżymi. Miały pięknie kwitnąć w tym roku, ale zakwitły tylko te pędy, które przykryła śniegowa pierzynka. Wystające przemarzły i w tym miejscu są nowe, które oczywiście nie kwitną. Wracam do cięcia; nie tniemy nic, poza pędami przemarznętymi, martwymi, krzywymi i brzydkimi. Po przekwitnieciu odcinamy ostrożnie kwiatostan tak, żeby nie ciąć pędu. Niektórzy zostawiają kwiatostany do wiosny. Ja nie, bo lubię wiosnę rozpoczynać w już uporządkowanym ogrodzie i przed zimą sprzatam co się da.
Wszystkie moje hortensje pochodzą od dwóch kupionych na początku zakładania ogrodu. Reszta, to już mój chów. Pierwsze rozmnożyłam dwa lata temu, na zasadzie, "może się uda", kiedy zobaczyłam ceny hortensji w sklepach. Nie dam rady? Dałam! Kwitną, więc rozmnażam następne, już we właściwej porze [teraz] i zgodnie ze sztuką, to znaczy w kwaśnej ziemi z piaskiem, z ukorzeniaczem i z przycinaniem liści, żeby zmniejszyć powierzchnię parowania. Na razie dochodzą do siebie po zabiegu stojąc w piwnicy na zacienionym parapecie, za kilka dni przeniosę na dwor, również do cienia. Na zimę wrócą znowu do piwnicy, razem ze starszymi siostrami, które rosną w donicach. W lutym wyniosę je na parapety w domu, a na wielkanocne święta powinny kwitnąć, jako i w tym roku było.
Dlaczego mi się to wszystko robić chce? Bo lubię, ot co. Nic mnie tak nie wycisza, nie uspokaja, jak takie z pozoru beznadziejne zajęcia.
To zdjęcia sadzonek z ubiegłego roku. Wiekszość kwitnie, ale jedna nie zakwitła, poczekamy.
A to nóweczki, sprzed kilku dni.
Moje pierwsze hortensje-matki. Na zdjęciu pierwszym stan aktualny, z widoczną granicą zimowego śniegu, na drugim nagła zmiana koloru.
No i jeszcze przykłady zastosowaniaW szklanej misce ze srebrna obwódką.
W wazoniku.
I co tam kto jeszcze sobie wymyśli
Jesienią, gdy ścinam kwiatostany, po przesuszeniu, albo i nie, spryskuję je, bardziej lub mniej, złotą farbą w aerozolu. Fajny efekt i materiał do zimowych dekoracji.
Miłej pracy przy rozmnażaniu, jeśli oczywiście ktoś się pokusi na takie robótki, a ja rzucam wszystko i robię sobie sjestę. A jak!
A dlaczego tyle wolnego miejsca po postem? Może mnie ktoś pouczy, co znowu nie tak?
OdpowiedzUsuńJa mam złe doświadczenia z hortensjami ogrodowymi, Twoje piękne są. Jak nie zakwitną w tym roku to się z nimi pożegnam definitywnie. Pozostanę tylko z bukietowymi, te kwitną u mnie obficie i bezproblemowo.
OdpowiedzUsuńSpróbuj w edycji postów poprawić, ustaw kursor na samym dole okienka i przesuwaj go na górę klawiszem backspace, to wolne miejsce powinno się zmniejszać. Potem zerknij w podglądzie czy jest już dobrze.
Przepiękne masz hortensje! Uwielbiam je, ale one (ogrodowe) u mnie lekko podmarzają i kwiatów nie mają. Ale trzymam już kilka lat i łudzę się każdego roku, że tym razem :)))) A pnąca słabo rośnie :(
OdpowiedzUsuńTwoje są cudne! Pozdrawiam
ja mam hortensję bukietową, która przepięknie rośnie. Największą jej zaleta jest to, że jest odporna na mróz, nigdy nie przemarza.
OdpowiedzUsuńPiękne są Twoje:)
Piękne hortensje..też posiadam w swoim ogrodzie kilka i pięknie zakwitły oprócz niebieskiej,może w przyszłym roku? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtak naprawdę hortensji bukietowych nie trzeba w ogóle ciąć (oprócz cięcia prześwietlającego i sanitarnego)- wyrastają wtedy na drzewka wielkości lilaków, wys. 3- 4m, bardzo piękne, gdy obsypane kwiatamii po przekwitnięciu. To u nas je się traktuje jako niskie, okrywowe krzewy.
OdpowiedzUsuńnie pójdę dziś spać :) ... mam jeszcze tyle postów do obejrzenia ... ale nic to - w końcu za oglądanie raju na ziemi mozna zapłacić niewyspaniem ... warto :) ... na hortensje przepatrzę pół nocy ... piękne :)
OdpowiedzUsuń