Nie wiem, od czego ta miłość się zaczęła. Czy od pierwszych letnich kolonii, gdy siedmiolatka z centrum wielkiego miasta zobaczyła żywy, prawdziwy mech? Oczarowana położyła na zielonej poduszeczce małą gałązkę świerku i stworzyła swój pierwszy leśny ogród? I pamięta ten cud do dzisiaj?
Czy jako świeżo upieczona studentka, która spędziła tydzień w najprawdziwszej puszczy w bajkowej leśniczówce? Gdzie nie było cywilizacji, nie było prądu, a las był nieprzebyty?
Zdjęcie z okresu prądowego, bo cywilizacja, ku autentycznemu niezadowoleniu leśniczego, jednak dotarła.
Nie wiem. Zakochałam się w lasach, w drzewach, leśnych zapachach i nastrojach.
Skoro więc los dał mi ziemię... No dobrze, już kiedyś ktoś, że nie wspomnę kto, zjechał mnie za to, że śmiałam TO tak nazwać, a mimo to powtórzę, zasadziła sobie las.
Po mojemu jest to las... namiastka lasu, niech będzie. Po mojemu, bo M nazywa to "parkiem" i nie wiem, co bardziej niewłaściwe i nadęte.
Tak to wyglądało, gdy już było cokolwiek widać. No wiem, świerk srebrny oraz to na T nijak ma się do leśnych zadrzewień, ale radość była ogromna.
Rosło i było coraz lesiściej.
Brzozy posadziłam, bo las miał to być, a nie bór. Istotna różnica.
Teraz można było odpoczywać w cieniu. W cieniu własnych drzew.
Leśna kapliczka z pnia. Nie wiem, czy taka kapliczka się "liczy", bo nikt jej nigdy nie poświęcił. Dziś zarośnięta tym mizernym wtedy bluszczem.
Dąb. Taki był jako mały dąbek. I byłoby dobrze, gdybym wiedziała, że to dąb czerwony. Znów nie pasuje.
Mijały lata, zimy, jesienie...
Las rósł.
A nawet zaczął dojrzewać.
Siał w maju tumanami żółtego pyłku sosen, a później szyszkami.
Lubię patrzeć na niego z daleka.
A może ta miłość do lasu przeszła w genach? To się dziedziczy?
Bo przecież...
Na zdjęciu moja Mama sadzi dąb pamięci mojego Taty w pewnym nadleśnictwie. Był leśnikiem.
Mam las, mam również, do kompletu leśnego, psa myśliwskiego, niepolującego.
Te zdjęcia były, ale czyż nie urocze?
Psy rodzinne też myśliwskie niepolujące. Różne w formie i maści, ale zawsze jamniki.
Polujące to one by chciały być. Raz im się udało, ktoś czegoś nie zamknął i nasze ogary w las poooszły. Łzom dzieci nad upolowanym zajączkiem nie było końca. Ale była też lekcja przyrody.
Post leśny wziął mi się chyba z nadchodzącego czasu. Czasu choinek.
Zdumiało mnie dawno temu, gdy uświadomiono mnie, że nie ma drzewa "choinka", ale że każde drzewo "choinką" może być.
Niektórych i dziś zdumiewa. Bywa.
Psie w Swetrze! Dla Ciebie:
Beherovka - domowa
1 litr alkoholu ok. 50 %
3 łyżki stołowe herbaty ziołowej STOMARAN - apteka (mieszanka ziół)
3 łyżki stołowe cukru kryształu
1 opakowanie cukru wanilinowego, 5 goździków
2 cm całego cynamonu, woda destylowana do dodania do oczekiwanej mocy (2-3 dcl, ja dodaje do 1,5 litra objętości)
Zostawiamy na 2-3 dni do naciągnięcia i odcedzamy. Smacznego!
Ja daję 2 łyżki cukru, a zamiast wody destylowanej kranówa.
Pozdravka.
Gaju, a grzyby też Ci rosną w Twoim prywatnym lesie? U mego kuzyna role lasu sprawują trzy brzozy i kilka świerków i zawsze trafiają się tam grzyby- najczęściej kozaki.
OdpowiedzUsuńA jamniki to są najukochańsze pod słońcem psy- uwielbiam ich indywidualizm i mądrość.
Nie sądzę by kapliczka musiała być poświęcona, podobno Bóg jest wszędzie i wszędzie nasze modlitwy są wysłuchiwane, no ale w tym temacie to nie jestem dobra.
Zastanawiam się jakiego iglaka posadzić sobie wiosną na loggii - a może kosodrzewinę? To będzie moja namiastka lasu.
Dziękuje Ci za ten spacer, pięknie było.
Miłego;)
tak, sosny najlepiej sprawdzają się w donicach ze wszystkich iglaków :-)
UsuńGrzyby były i się zmyły. nie wiem czemu, bo grzybnia powinna się rozrastać. Co do jamników, to czasem myślę, że to są ludzkie dzieci w jamniczych ubrankach-mądre, sprytne, słuchają, kiedy chcą. O kapliczce myślę tek samo. Sadź kosówkę, będzie kawał lasu w donicy.
UsuńZgadzam się ze stwierdzeniem, że miłość do lasu przechodzi w genach. Też tak mam, już w którymś pokoleniu, zaszczepione za młodu, wpojone, wyssane z mlekiem matki. To miłość, która nigdy nie zdradza, albo się ją ma, albo nie, do grobowej deski:))
OdpowiedzUsuńNo to się upewniłam, że to sprawa genów!
UsuńRozumiem , że 3 łyżki ZIÓŁ HERBACIANYCH a nie gotowego naparu z tych ziół ?
OdpowiedzUsuńTak, suchych ziół, wesołej degustacji!
UsuńNie wiem, czy trzeba szukać genezy miłości do lasu, no bo jak można lasu nie kochać! Też sadzę drzewa, ale złudzenia, że doczekam ich cienia, już nie mam. Piękny nie tylko las, wszystko piękne, a Ty w tym niezwykle szczęśliwa, zrealizowana.
OdpowiedzUsuńJak to nie masz złudzeń co do cienia? Też wydawało mi się niemożliwe, a jednak.
UsuńTak, zrealizowana, dzięki.
I my kochamy las... Za ciszę, spokój,widoki, świeże powietrze i dary-) nasz domek stoi daleko w lesie i tu czujemy się bezpiecznie :-) jak tu go nie kochać???
OdpowiedzUsuńNo pewnie! Tylko kochać!
UsuńDzięki, dzięki, dzięki! Przytulam przepis na Beherovkę :)
OdpowiedzUsuńA las własny też kiedyś będę miała, bo go sobie wymarzyłam ;)
Marzenia się spełniają, sadź drzewa! Dużo drzew.
UsuńWesołej Beherovki!
Polecam w takim razie "Sekretne życie drzew" :-)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, słyszałam, że świetnie napisane, dzięki.
Usuńhm, ciekawe, kto cię tak zjechał. W tych internetach to same trolle siedzą.
OdpowiedzUsuńNo i widzisz, widzisz- te tuje i srebrne świerki dalej nie pasują, nie ma szans. Ale niech ci będzie, twój las, a moja racja :-) Ja bym nie traciła więcej czasu i zrobiła sobie jakiś piękny okrajek ze świdośliw, obieli oraz runo.
A... taka jedna trollowata...
UsuńWiem, wiem, że nie pasują, teraz wiem, ale pokochałam jak swoje, część żywotników wycięta, sosny podkrzesane, modrzewie też, jakoś leci.
Ty mi wyjaśnij to: " zrobiła sobie jakiś piękny okrajek ze świdośliw, obieli oraz runo." "Okrajek" mnie fascynuje szczególnie.
okrajek to brzeg lasu. Rosną w nim ciepłolubne zarośla, bo okrajek jest zaciszny i doświetlony. Może to być tarnina, trzmielina, dereń świdwa, czeremcha... w zależności od rodzaju lasu.
UsuńDzięki okrajkowi nawet mały las jest lasem, bo panuje w nim odpowiedni mikroklimat i cień. Lasy bez okrajka są jak przekrojone- wyglądają, jak te przecięte autostradą. A te z okrajkiem jak harmonijna kępa drzew.
Runo to runo, przecież trawnik ci tam nie urośnie :-)
He, he coś mamy ze sobą wspólnego:) Też posadziłam sobie las, 20 lat temu, teraz drzewa urosły , a my w lesie zbieramy grzyby.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, oprawione zdjęciami nie tylko lasu. Twoje psiaki urocze! Piękny teren dookoła domu stworzyłaś widać, że kochasz to swoje miejce:)
Pozdrawiam ciepło.
Brr, Beherovki nie lubię:) Ale inne nalewki TAK!
Lubię wszystkie nalewki z wyjątkiem winogronowej.
UsuńŻe mamy ze sobą sporo wspólnego, to wiemy. A teraz jeszcze las, no patrz.
Też pozdrawiam!
Zazdroszczę takiego lasu. Marzy mi się kiedyś jakiś domek na skraju lasu, albo chociaż w jego niedalekim sąsiedztwie.
OdpowiedzUsuńPS: Psy "myśliwskie" cudne :)
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńpiszę z portalu LionsHome, czy mogłabym dostać kontakt mailowy do Pani w celu zaproponowania współpracy?